Proxy bardzo fajnie wyspecyfikował wymagania do aplikacji posiadającej zalety gdoca, ale pozbawionej jego wad. Rady w stylu, jak używać gdoca, żeby zminimalizować, albo nawet wyelimnować jego niedostatki są bardzo cenne i warto nawet zrobić z tego osobny artykuł (Leoncoeur, do dzieła!).
Tylko że większość tych rad zakłada pewną dyscyplinę, której utrzymanie zawsze jest trudne w sytuacji, kiedy dotyczy ona grupy nieformalnie zrzeszonych osób. Aplikacja, o której myśli Proxy, będzie zawierała, jak mniemam, rozwiązania wspierające utrzymanie tej dyscypliny i zwalniające grających z pewnych przykrych obowiązków, jak np. odznaczanie kolorem swojego tekstu.
Ktoś tam wyżej zupełnie absurdalnie się czepnął tego rzekomego braku kolorków, a to przecież ostatecznie nie chodzi o to, czy wypowiedzi poszczególnych osób będą się odróżniały kolorem, wzorkiem, muzyczką po najechaniu kursorem, czy zwyczajnym podpisem, tylko chodzi o to, że aplikacja automatycznie rozróżni tekst pisany przez poszczególne osoby bez dodatkowych zabiegów, koniecznych w przypadku gdoca.
Natomiast kwestia, czy pisanie takiej aplikacji ma sens pod kątem zdobycia sławy, chwały, deszczu pieniędzy i rzeszy oddanych fanek, jest tak oczywista, że nie warta podkreślania. Niech Proxy zrobi to, czego potrzebuje, niech ma z tego satysfakcję, nowe doświadczenia i to wystarczy. Jestem autorem
Gawedziarza, którego pies z kulawą nogą nie używa (dobra, może dwa stare psy, z czego jednym jestem ja sam). Mimo to nie żałuję ani pół sekundy spędzonej nad nim, co więcej pracuję nad nowymi funkcjami, po prostu dlatego, że się przy tym uczę i że mi się niesamowicie przydaje.
Dlatego uważam, że zniechęcanie Proxy'ego jest bezprzedmiotowe. Zamiast tego wysil jeden z drugim mózgownicę i napisz, co takiego musiałoby się znaleźć w tej aplikacji, żebyś zmienił na ten temat zdanie i rozważył przesiadkę z gdoca na nią.