Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2016, 18:42   #82
Nortrom
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację
Odroczenie wyroku
Erwinowi się to zupełnie nie podobało, chciał wrócić napić się wina i położyć się spać. Miał dość goblinów, wilków, mułów i targania wszystkiego na plecach. Sądzenie wiedźm o czary wykraczało poza zakres jego obowiązków i kompetencji.
- Po czym wnioskujecie, że ma w sobie demona? - Starając się zachować rozsądek w obłędzie Erwin zadał pytanie.
- Ma w sobie demona, albo wchodzi w konszachty z jakimś. Na tafli lodu widziałem rysującą się wiadomość w tym ich przeklętym języku. Dziewczyna nie odrywała od niego wzroku i nie reagowała na nic - odparł Nathan.
- Albo jako czarodziejka widząc magiczny fenomen postanowiła go zbadać by nas chronić i wtedy padła ofiarą uroku. Jeżeli nie wiemy co oznaczają napisy to nie możemy stwierdzić co zaszło. Chyba, że ktoś zna język i pismo demonów? - Erwin zapytał zebranych.
- A skąd niby wiesz, że to był język demonów? Znasz taki? To może sam jakieś umowy z chaosem zawierasz, co? - zagrzmiała Gloria, stając przed mężczyzną niczym kat nad swoją ofiarą. Ten nieco skonfundowany, cofnął się o krok i spojrzał na wspierających go w tłumie ludzi, jakby szukając wsparcia.
- Jak ci nie pasuje, że ona tutaj jest, to drogę do wyjścia znasz, nikt was tutaj siłą nie trzyma. Niech Pech sama powie, co się stało. Łatwo jest osądzać słabszych, nie znając ich wersji wydarzeń, prawda? - zerknęła w stronę tłumu, a jej ton głosu był twardy i karcący, mający na celu wzniecić w innych choć resztki myślenia.
- Nikt jej nie tknie, aż sama nam nie opowie co się stało. - obwieściła Crilia, siadając obok Pech. - I pamiętajcie, że mamy za sobą ciężki dzień i jeśli ktoś będzie nas prowokował… - jej głos zaczął stawać się zimny jak lód, a jej wściekła twarz wykrzywiła na podobieństwo warczącego psa. - ...to może się polać krew. A nawet jeśli nie to moja w tym głowa, żeby nikt z tu obecnych, oprócz mnie, już nigdy w życiu nie upolował żadnego zwierzęcia i nie złowił żadnej ryby. Bogini wysłucha pierwszej klątwy w moim życiu. - zagroziła, ciągle szczerząc kły. Jakby na potwierdzenie tych słów Keks usadowiła się obok, warcząc na zebranych.
Słowa Glorii i Crilii rozeszły się głuchym echem po jaskini i najwyraźniej zrobiły wrażenie na rozwścieczonym tłumie. Nawet najgłośniejszy dotychczas Orulf jakby zmiękł pod groźnym spojrzeniem obu kobiet i zamilkł. Jednak w spojrzeniach ludzi popierających poglądy Nathana ciągle można było dostrzec gniew, tym razem jednak skierowany na dwie obrończynie wiedźmy.
- Niech wam będzie - powiedział z nieukrywaną niechęcią kapłan. - Poczekamy aż się obudzi, ale do tego czasu nie spuszczajcie jej z oczu. Jak się ocknie, to wszystkim nam ma wyjaśnić tą sytuację...
No ładnie, pomyślał Ruppert. Dziewczynę zostawili na chwilę samą, a wieśniacy już ją na stos rzucają. W sumie nie dziwota, łotrzyk sam by chętnie wszystkich tych magików powrzucał w te pułapki co je zakładają w lochach. Iluzoryczne podłogi pod którymi czekają ostre włócznie, eksplodujące kule ognia, ożywione trupy… Chłopakowi aż ciarki przeszły po plecach na samą myśl o tych wspomnieniach.
- A Ty co o tym myślisz? - Ruppert cicho zapytał stojącego obok niego Esura. Trzymał się na uboczu. Postanowił że poczeka aż atmosfera trochę się podgrzeję…
- Szczerze? - powiedział równie cicho Esur, przyglądając się nieprzytomnej Pech. - Jebie mnie to…
To powiedziawszy, kryminalista bez słowa przeszedł przez tłum, który na jego widok rozsunął się pospiesznie, i wyszedł z jaskini.
Crilia bez słowa odprowadziła Esura wzrokiem, korzystając z chwili, gdy cała uwaga była skupiona na nim. Gdy ten zniknął z pola widzenia, zwróciła się do reszty zebranych:
- Przypilnujemy. Jeśli będzie coś z nią nie tak, na przykład będzie opętana tak jak stwierdziliście przed chwilą, zabijemy ją zanim dowiecie się, że się ocknęła. A teraz przestańcie marnować czas i nasze nerwy i zróbcie coś pożytecznego! - ponownie warknęła ciągle wściekła pół-drowka. Nathan warknął coś pod nosem i zdecydowanym krokiem skierował się w inną część wielkiej sali. Kilkoro z popierających go ruszyło wraz z nim. Zaś reszta zgromadzenia szybko rozpierzchła się.
Kapłanka zabrała kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić, kiedy ostatnia osoba zniknęła z jej pola widzenia. Uspokojona spojrzała na tych, których nie wygoniła:
- Pierwsza jej popilnuję. Za godzinę lub dwie niech ktoś z was mnie zmieni. Powinniśmy też spróbować ją ogrzać, może wtedy szybciej się obudzi… - stwierdziła Crilia, przykrywając Pech swoim płaszczem.
- Mam nadzieję, że wiecie co robicie. - Erwin zwrócił się do kobiet, które wstawił się za Pech. - Pewnie pierdolą bzdury z nudów by przypisać sobie jakieś bohaterskie czynny ale jeżeli mówiłby prawdę? Szkoda, że nie ma z nami Xandrosa, on jest magikiem i elfem to by się znał. - Podrapał się po podbródku patrząc na Crilie. - Ty też jesteś elfem. Elfy znają się na magii czy muszą się jej uczyć?
- I wyrosłam w lesie z magicznych liści, a krasnoludy wykopuje się z ziemi…
- mruknęła do siebie pół-drowka, ciągle lekko zdenerwowana. - Jestem kapłanką, nie magiem. Najlepsze co możemy zrobić to poczekać na Xandrosa lub do ocknięcia się Pech. - stwierdziła już głośno. - Chyba, że ktoś z was zna się choć trochę na magii, nawet w teorii.
- W lesie?
- Erwin zastanowił się i porównał to z tym czego był uczony. - Dlatego jesteś w połowie czarnym elfem? Kapłan na kazaniu mówił, że mroczne elfy lęgną się z grzybów w kształcie pająków. Z teorii magii to nas uczono teorii walki z czarownikami, nie próbować, zabić zanim coś wyczaruje. - Wzruszył ramionami. - W tym raczej nie pomogę, moja edukacja ograniczała się do legend, plotek i innych bzdur wątpliwej wiarygodności.
Crilia na wzmiankę o grzybach westchnęła tylko ciężko i załamała ręce, ale nie skomentowała.
- Więc zostawiam przywoływaczkę w waszych rękach idę wyznaczyć warty coś zjeść i spać. Oby jutrzejszy dzień był choć trochę lepszy od dzisiejszego. - Nie mając nic konkretnego do roboty a co ważniejsze nie mając chęci by cokolwiek zrobić Erwin odszedł realizować swój plan.
- Mogę przy niej posiedzieć przez jakiś czas - odezwał się w końcu kapłan Geoffry. Kiedy tłum się rozszedł w końcu usiadł przy stole, przecierając twarz dłonią. Erwin i Crilia przyglądając się mu, nie mogli nie zauważyć, że te kilka dni w Nowym Świecie mocno odcisnęły na nim swe piętno. Wyglądał naprawdę okropnie.
- Obudźcie mnie kiedy będziecie potrzebować zmiany - rzekł na odchodne Pleufan, który odezwał się po raz pierwszy od wejścia do jaskini. Wyraz jego twarzy był nieprzenikniony, dlatego nie sposób było ocenić co myśli o tej sytuacji.
Solidarność kobiet nie ma sobie równych. Aby uniknąć rozwścieczonych bab, Ruppert ulotnił się razem z tłumem. Ruszył w głąb jaskini. Podobno sytuacja miała miejsce przy stawiku. Łotrzyk postanowił sprawdzić co tam się wydarzyło. Śladów pozostało tam niewiele, jednak bez wahanie można było stwierdzić, że słowa kapłanów pokrywają się z prawdą.
Ruppert od razu zadrżał z zimna, kiedy wkroczył do pomieszczenia. Ognisko, które wcześniej się tu paliło już zgasło, jednak zapewne ono niewiele by pomogło na przenikliwy chłód. Co prawda oczko wodne nie było pokryte już lodem, jednak na posadzce wokół można było dostrzec jego pozostałości. Gdzieś w kącie pomieszczenia leżał pozostawiony przez Pech bukłak.
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline