Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2016, 19:30   #91
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Post wspólny z Grave 1/2

Dawid "Dave" Nowakowski - optymistyczny Europolak



- Nie no jednej to można się nie bać no ale tyle… - popatrzył na te pierwsze bzyczące egzemplarze jakie posłuszne niezwykłej więzi jakie łączyła te latające insekty z tą kobietą o kolorowych włosach. Musiał przyznać, że odczuwał coś tak na pograniczu z czucia się nieswojo i niepokoju. Nie spodziewał się takiego widoku. Wczoraj a nawet rano wyobrażał sobie, że trochę tych pszczółek przyleci, jako jakąś chmarę wielkości połowy torsu człowieka no może całej sylwetki no ale ich była normalnie chmura! No w każdym razie o wiele więcej niż przypuszczał, że może być. I niby wiedział, że pszczoły chyba normalnie jakoś specjalnie agresywne nie są i nie kąsają ludzi z nudów. Ale nie był pewny jak same insekty traktują tą sytuację.

- Mogliśmy wziąć koc. - powiedział cicho zapatrzony w żółtawe owady obsiadające coraz bardziej Summer. Właściwie nie miał pojęcia czy nakrycie kocem czy odgonienie tych owadów byłoby możliwe no ale mógłby spróbować gdyby było trzeba. A tak nie miał nic. To chyba go najbardziej niepokoiło. Ten brak najmniejszej kontroli nad sytuacją. Nie miał wpływu na nic! Mógł tylko stać i przyglądać się. No ale chyba tak ustalili wczoraj. Po prostu chyba było za dużo niedopowiedzeń i oczekiwań z jego strony między planem a jego wykonaniem.

- Ale znaczy ten, wiesz, dobrze ci idzie. No masz moc dziewczyno jak tak cię słuchają. - postanowił skupić się na tym co planowali zrobić tak bardziej detalicznie. - Możesz im spróbować kazać gdzieś lecieć? Na przykład za barierę? Byśmy zobaczyli czy mogą tak same w sobie. - bo jak nie to w sumie plan już teraz spaliłby na panewce. Ale jakby się udało to i mogliby spróbować z tym pszczelim obklejeniem i próbą przejścia bariery.

- Tak uważasz? - Summer nieco się zdziwiła, powracając spojrzeniem na pszczoły. - Może faktycznie ale wydaje mi się że płacić za to też jakoś muszę. Chociaż dziś jest łatwiej niż wczoraj - co powiedziawszy uśmiechnęła się, a owady które ją otaczały, jakby był to dla nich rozkaz, ruszyły w stronę bariery, a przynajmniej tam gdzie powinna się ona znajdować. Reszta została wraz z towarzyszką Dawida, która właśnie do niego podeszła, co niekoniecznie musiało się Polakowi podobać.
- Przeszły bez problemu - oświadczyła kolorowłosa po chwili, przyglądając się powracającym wysłanniczką. - Chcesz spróbować pierwszy czy ja mam to zrobić? I po co ci koc? - Dodała rozbawiona, zdajac się wiedzieć dokładnie do czego by go chciał użyć i drocząc się z nim bezwstydnie.

Wahał się. Pomysł wydawał się wart spróbowania. Na pewno. Dlatego przecież tak o tym rozmawiali i teraz i wcześniej. No tak, pomysł był dobry, ciekawy. Tyylkoo… Miał się dać obleźć robalom? Fajne były te pszczółki i pożyteczne no miód robiły, wosk zapylały te wszystkie rośliny więc mogły rosnąć no ale to tak jakoś inaczej niż dać im się obleźć. A jak którejś odbije i użre? Albo więcej niż jedna? Albo wszystkie? No to chyba by niewesoło było. Do końca też nie był pewny co z barierą. Jest na tyle cwana, że rozpoznać wilka w środku? Da się to zrobić? I co będzie jak będzie przez nią przełaził? Do tej pory tylko się odbijali ale nie przeninęli przez nią? Co będzie jeśli spróbują? Teraz gdy nadszedł czas próby wahał się. Miał wątpliwości. Tak jak na macie przed walką z obcym oponentem. Spojrzał na dziewczynę z kolorowymi włosami. Wyglądała na nieźle uchachaną. Nie no przecież to był jego pomysł. Noo iii… Laską miał się zasłaniać?

- Koc przydałby się jakbym ci chciał kocówę zrobić. Dla twojego dobra naturalnie. - też się w końcu uśmiechnął. Podszedł do niej i pocałował ją w usta. - Też chcesz spróbować? - zapytał i przesunął dłońmi z góry na jej kibić. - To zróbmy to razem. Partnerze. Daj je na mnie i spróbujemy przejść. - powiedział łagodnie choć trochę spiętym głosem. Musiał się przemóc by dać się oblepić tym pszczołom. Plan był tak dobry jak chyba mógł być. Same pszczoły latały w tę i wewtę. Więc gdyby bariera “widziała” pszczoły może nie musiała widzieć pod nimi wilków. Taka była teoria Nowakowskiego. Czas było ją sprawdzić w praktyce.

Skinęła głową zgadzając się z jego planem, wciąż przy tym wesoło uśmiechnięta. Nie minęła chwila, a Dave poczuł na sobie dotknięcia małych nóżek i otarcia delikatnych skrzydełek. Ciała pszczół były przyjemne w dotyku, delikatne i do tego pachniały niczym łąka pełna kwiatów. Nie wydawały się przy tym chętne by potraktować wilkołaka swymi żądłami. Wręcz przeciwnie, otuliły go troskliwie, całkiem jak ruchomy, puszysty koc. Świat zamknął się im w małej przestrzeni, która oddzielała ciało mężczyzny od ciała kobiety. Summer, gdy już pszczoły obsiadły ich tak, że nie byli w stanie dostrzec niczego poza własnymi twarzami, postąpiła krok do przodu, niczym w tańcu, prowadząc Dawida. Musiała wiedzieć dokładnie gdzie iść, albo też jej małe poddane informowały ją gdzie stawiać kroki, bowiem już po kilku, Dave poczuł jak małe owady napierają na jego ciało. Ucisk nie był nieprzyjemny, jednak z pewnością niepokojący. Na czole Summer pojawiła się zmarszczka, a uśmiech znikł niczym zgaszony płomień świecy. Widać było że skupia wszystkie swoje siły walcząc, jak mógł się tego łatwo domyślić, z barierą. O tym, że nie była to walka łatwa, świadczyła stróżka krwi, która spłynęła w pewnym momencie z prawej dziurki nosa kobiety, podążając wartkim strumykiem ku ustom i niżej, na brodę. Zapach, jaki z sobą niosła był metaliczny, acz słodki, nieco kuszący przy tym, jednak nie na tyle by nie dało się oprzeć ochocie skosztowania. Dave mógł także wyczuć, że w tej właśnie krwi tkwi esencja mocy jego partnerki, bowiem pachniała ona dokładnie tak jak Summer, gdy zmieniała swoją postać lub w chwili, w której zwoływała swoje pszczoły.

Nagle, zupełnie bez ostrzeżenia, nacisk ustał. Pozbawieni oparcia, zarówno Dave jak i Summer, runęli do przodu. Upadek został jednak złagodzony, także spotkanie z ziemią nie było tak twarde jak można się by było spodziewać. Pszczoły, te które znajdowały się w bezpośrednim zagrożeniu, zdołały ulecieć chmarą i unosiły się teraz nad leżącą w trawie parą.
- No to mamy odpowiedź - sapnęła Summer, unosząc dłoń by zetrzeć krew.

Przęłknął nieco gwałtownie ślinę i oblizał wargi. Czuł jak dłonie mu się pocą. Trochę się obawiał. Nie był pewny co ich czeka. Ale jednak był zdeterminowany spróbować. Czuł jak małe owady obsadzają go co raz bardziej. Jednocześnie widział jak robiły to samo z Summer. Nie chciał marudzić na głos więcej na ten temat ale jednak musiał się zmusić by dać się oblepić. Właściwie gdy już to zrobił stwierdził, że nie jest tak źle. Tylko, że nic właściwie nie było widać spoza tej pszczelej żywej bariery. Tym razem to bardziej Summer prowadziła jego niż on ją. Chyba wiedziała gdzie i jak iść. Pewnie dzięki pszczołom. Praktycznie po omacku szli krok za krokiem. Widział jak dziewczyna puściła farbę z nosa. Wytrzyma? Pomóc jej jakoś? Ale jak? I ta jej krew.

Teraz rozpoznawał skąd się brał ten dziwny i przyjemny zapach. To jej krew tak pachniała. Jakby była płynną i żywą esencja jej mocy. Ciekawe. Nie spodziewał się tego. Sam jeszcze nie wiedział co to oznacza i czy coś zmienia. I nagle upadli. Na ziemię, na trawę. Pszczoły odleciały choć wciąż krążyły w pobliżu. Leżeli na ziemi oboje iii… Chyba… Rozejrzał się dookoła, w jedną, w drugą stronę! I chyba…

- Chyba się udało… Summer, chyba się udało! Przeszliśmy! Przeszliśmy partnerze! Jak to nam się udało to i reszta też nam się uda! - najpierw niedowierzał ale jednak byli dalej niż wcześniej gdy próbowali przebić się przez barierę. Aż tu gdzie teraz leżeli nie dali rady dojść, doskoczyć czy przebiec. A teraz byli tutaj! Spojrzał na leżącą obok kobietę i starł kciukiem resztkę krwi z jej nosa. A potem ją pocałował. - Jak się czujesz? - spytał wciąż się uśmiechając do niej filuternie. Mogli tu jeszcze sporo napsuć!

Summer nie odpowiedziała, zamiast tego unosząc górną wargę i odsłaniając zęby. Gest ten był zdecydowanie zwierzęcy. Przez ciało kobiety przebiegł dreszcz, a zapach magii nasilił się czemu towarzyszyła kolejna porcja krwi. Powód takiego zachowania stał się dla Dawida jasny niemal w tej samej chwili, w której zachowanie jego partnerki zaczęło się zmieniać. Może i wylądowali po drugiej stronie bariery, jednak zwycięstwa nie dane im było świętować we dwoje. Najpierw pojawiło się wrażenie czyjejś obecności. Po nim, wyraźnie odmienny od tego, który roztaczała Summer, zapach. Ostra, kwaśna woń, nieco przypominająca cytrynę która ciut zbyt długo leżała na słońcu.

- Co dokładnie wam się wydaje, że się wam uda? - zapytał kobiecy głos, który, jak się na początku zdawać mogło, dobiegł od strony kruka, który przysiadł w pobliżu.
Kruka, który w ułamku sekundy zmienił się w kobietę.



Pszczoły zawirowały gniewnie układając się w formę ściany, która stanęła między parą wilkołkaków, a nieznajomą. Ściana ta nie była jednak na tyle gęsta, żeby stracić z oczu ewentualne zagrożenie.

Dawid patrzył trochę zaskoczony gdy Summer obnażyła zęby. Nastruj radości i euforii jednak ustąpił całkiem szybko gdy sam też zaczął dostrzegać odmianę w otoczeniu. Pszczołyk kruk, krukołak, krukołaczka chyba raczej. I coś cała sceneria jakoś tak momentalnie mniej przyjazna się zrobiła. Wstał na nogi, otrzepał dłonie zastanawiając się kim jest obca kobieta i co jej odpowiedzieć. By zyskać na czasie wyciągnał dłoń w stronę Summer by pomóc jej wstać. Potem zrobił krok i drugi w stronę kobiety w czerni. Przeskrobał kciukiem policzek jakby pomagało mu to w myśleniu. Kim była ta obca? Pomocnicą Taminy lub Morganny? Miały przecież kogoś ściągnąć. To jedna z nich? Czy może to ktoś z tej drugiej strony. Od tych z którymi walczyły. Ktoś od tych elfów? A może jeszcze ktoś inny? I co tu robiła? Wiedziała, że tu przyjdą? Śledziła ich? Miała tu jakiś stały punkt obserwacyjny i się ty wpakowali? A może latała w pobliżu i wylądowała gdy zobaczyła co wyrabiają? No i najważniejsze. Co teraz?

- Cześć. Jestem Dave. A ty jak się nazywasz? - powiedział w końcu chyba dość neutralnym głosem. Położył obie dłonie na biodrach i przejechał wolno językiem po dolnej wardze zastanawiając się jak dalej pociągnąć rozmowę. Coś zapach jaki wydzielała kobieta był nieco drażniący jego czułe obecne nozdrza. Nie kojarzył się jakoś szczególnie miło. Summer chyba też miała podobnie o ile to nie było wynikiem zaskoczenia. Nie miał jeszcze doświadczenia w interpretacji zapachów które tak wyśmienice obecnie wyczuwał. Ale ten jakby budził czujność i nie skłaniał go do zaufania do kobiety w czerni. No ale może to pierwsze wrażenie? Pozory? Co mu szkodziło zapytać i pogadać? Może się jakoś dogadają? Postanowił więc ostatecznie spróbować od podstaw. Ale na wszelki wypadek stał za żywą i bzyczącą ścianą pszczół ale też i tak by stać między czarnowłosą a kolorowłosą.

- Zwą mnie Fey - odparła, pochylając delikatnie głowę ozdobioną pierzastymi włosami. Jej twarz na ową chwile przysłonięta została przez dziób zdobiący jej czoło, gdy zaś ponownie spojrzała na Dawida i Summer, jej oblicze nabrało powagi.
- Nie powinniście przechodzić przez barierę - zganiła ich, nie robiąc przy tym żadnego ruchu w ich stronę, ani się nie cofając przed ścianą owadów. - To dla was zbyt niebezpieczne. Życzeniem królowej jest, byście powrócili na jej ziemie, gdzie chroni was jej opieka.
- Więc jesteś jedną z jej… - Summer nie dokończyła, chociaż Dave mógł usłyszeć w swym umyśle wrogie:
~ Sługą.
Widać więź jaką stworzyli w nocy, nadal nie dość że działała to była tak samo silna. Dzięki temu mógł także poczuć jak jego partnerka zbiera swoje siły, fizyczne i magiczne, gotując się do ich użycia, gdyby Fey przeszła od proszenia, do gróźb lub przymusu.

- No to cześć Fey. - kiwnął głową Polak zastanawiając się co dalej zrobić. Czyli jednak Tamina jednak miała dość ograniczony limit zaufania do nich. I na wszelki wypadek miała na nich krucze oczko. Ciekawe czy teraz też byli pod jej kamerą. Zresztą i tak pewnie ta Fey wszystko jej wypaple bo w końcu po to się tutaj włóczy. Więc albo już jej szefowa wie albo wkrótce się dowie. Zastanawiał się czy widziała ich nocne harce. Ile już wiedziała, że oni wiedzą czy się domyślają?

- Okay Fey. Niebezpiecznie tu dla nas mówisz? Spoko, rozumiem. Ale Tamina mówiła, że jesteśmy jej gośćmi. Goście mają prawo wyjść na zewnątrz kiedy zechcą prawda? Tu to działa tak samo jak u nas? Bo u nas właśnie tak. Słuchaj Fey, skoro już i tak tu jesteśmy to chcielibyśmy trochę pozwiedzać. Powiedzmy te czaderskie kręgi. - wskazał na widoczną nie tak wcale daleko kopię Stonehenge. Zresztą kto wie, może i oryginał czy inny bliźniak czy dwuistnieniowiec wielowymiarowy. W każdym razie było stąd go widać całkiem ładnie i wyraźnie. - Chcesz to chodź z nami. Rozejrzymy się to wtedy pomyślimy co dalej zrobimy dobra? - spytał czarnowłosą kobietę. Był ciekaw co zrobi. Właśnie to chciał zrobić od razu ale widok krwi na twarzy Summer trochę go zastopował. Na dobre wyszło nawet. Bo w euforii miał zamiar przemienić się i pognać tam w skórze wilka by się i nacieszyć i by szybciej było. To by im kruczka szpiegowskich fotek dopiero nastrzelała. Chciał ogarnać z tą wiedzą i przede wszystkim zmysłami jakie teraz mieli tamto miejsce. Jeśli Tamina jak podejrzewali miała tam jakieś tajemnice związane z nimi ich przybyciem tutaj no to spodziewał się kłopotów ze strony tej Fey. Mogli w końcu coś zwęszyć czy wypatrzeć. No albo nie. W sumie nie wiedział czego się po niej spodziewać. Kamole byy też na tyle blisko, że chyba powinno być zadowalajace obie strony warunki na taki spacerek.

~ Nie przemieniaj się na razie. Pozgrywamy niegroźnych turystów. Zobaczymy co sie stanie. - przekazał myśli partnerce o kolorowych włosach. Był ciekaw czy wyczuje jego emocje tak jak on jej. Chyba powinno to być skupienie i ostrożność. No i czujność. Nie miał pojęcia czego oczekiwać po reakcji kruczycy. Na razie gadali. Ale nie wiedział jak długo to potrwa. Na razie było spokojnie. Na razie…

Kobieta wysłuchała słów Dawida w spokoju, nie wykonując żadnego gestu. Gdy ten zamilkł, skinęła głową, po którym to geście nastąpiła odpowiedź.
- Moim obowiązkiem jest strzec granic - wyjaśniła, nie bez dumy. - Nie mogę udać się z wami. Wy zaś… - Zamilkła, jakby nasłuchując. - Wy zaś możecie udać się gdzie macie ochotę, jeżeli jednak nie powrócicie teraz w granice ziem królowej Taminy, jej opieka nad wami oraz gościna, wygasną. Jej Wysokość pragnie przekazać, że decyzja ta wynika nie z pragnienia by was zniewolić, a ze względu na bezpieczeństwo istot znajdujących się za tą barierą - Fey wskazała dłonią za siebie. - Królowa pragnie także pogratulować zyskania mocy druidzkich i zapewnić, że gdy sytuacja się unormuje, zawsze miejsce się znajdzie, dla ciebie pani, w jej lasach. Podobnie jak i do jej opiekuna.

Kobieta kolejno głowę skłoniła przed Summer i Dawidem, a następnie zrobiła krok do tyłu wyraźnie dając tym znak iż daje im przestrzeń i chwilę czasu by podjęli decyzję co do dalszych kroków jakie zamierzają podjąć.

~ Co za łaskawość - prychnęła kolorowłosa, co Dave odebrał dość dokładnie, wraz z gamą niechętnych uczuć, jakie jego partnerka żywiła do kruczycy. Trwała jednak w ludzkiej postaci, najwyraźniej podporządkowując się jego nakazowi, chociaż nie można było być do końca pewnym czy czyniła to świadomie. W końcu jeszcze nie mieli czasu by dokładnie zbadać owe więzi, które tak niespodziewanie ich ze sobą połączyły.

- Wiesz co - zagadnęła nagle wesoło, ostentacyjnie przechodząc tak, że stanęła plecami do Fey, jednocześnie zasłaniając widok Dawidowi. - Coraz bardziej korci mnie sprawdzenie co też ta druga strona ma do powiedzenia. -
Nie zniżyła głosu, a sądząc po jej minie, której diabeł pewnie by się nie powstydził, robiła to celowo.

- Jesteś strażnikiem granic? No to Tamina musi mieć do ciebie zaufanie. - Nowakowski odpowiedział po chwili. To wszystko działo się tak szybko! Za szybko! Tak niewiele wiedział! A trzeba było podejmować tak odpowiedzialne decyzję. Mieli przecież tylko sprawdzić co i jak z tą barierą. Wczoraj wymyślił ten pomysł ale o takich konsekwencjach jakie stały teraz obleczone w czerń przed nim jakoś nie pomyślał. Fey była strażnikiem. Więc o ile nie bazowała na biernej obserwacji i poczuaniu przechodniów to pewnie miała też jakieś zdolności bojowe skoro pełniła funkcję. To mu coś podpowiedziało.

~ Summer. Ona… One nie chcą walczyć z nami. Inaczej już byśmy walczyli. A nadal gadamy. - pod wpływem impulsu nadał na tej wewnętrznej więzi jaka łączyła go z kolorowłsą. Dopiero teraz to do niego dotarło. Gadali! A nie walczyli! Bo po fajtersku powinni zostać zaatakowani w chwili przejścia albo tuż po gdy szanse na zaskoczenie były największe. A jednak nie. Więc walka nie była celem Fae i pewnie Taminy. Choć jeszcze nie mógł rozgryźć dlaczego. Potrzebowali ich do czegoś? Znaleźli się poza zasięgiem królowej? A może właśnie objawiała się ta wyjątkowość jaką Tam tak usilnie zaprzeczała czy wręcz ukrywała przed nimi.

- No to zostałaś druidką? Ładnie Summer. Wy laski to zawsze umiecie się ustawić. A ja mam jak zwykle fuchę zwykłego mięśniaka. - roześmiał się patrząc na wilczycę - druidkę. Odgarnął jej niesforny lok z twarzy wciąż się uśmiechając choć uśmiech schodził mu stopniowo z twarzy pod wpływem gonitwy myśli. Druidką? To coś jak magiczka? Tamina od kiedy wiedziała? Teraz przy przechodzeniu przez barierę? Sama z siebie czy jakoś za pośrednictwem Fae? Jak nie teraz to jak wcześniej? Wiedziała o ich nocnych zabawach w obozie i w lesie? Wiedziała, że już odkryli jak się przemieniać samodzielnie? A może już u niej w magicznym domu? Wtedy już wiedziała kto z nich ma jaką ukrytą moc? Mówiła, że nie. Że sami to odkryją. Ale mówiła prawdę? W najczarniejszym scenariuszu jaki rozważał Tam była naprawdę schwarz charakterem bo celowo wywołała u nich porządane dla siebie zmiany podczas urwanych dwóch tygodni a potem udawała głupią gdy niby spotkała ich pierwszy raz. Ale mimo, że przyszło mu to do głowy jakoś ciężko mu było odrzucić jej sympatyczny raczej wizerunek jaki zapamiętał z wizyty w jej domu. Już ta jej siostrunia mu się wydała jakoś bardziej wredna. Ale kto wie? Może po prostu mniej się maskowała?

~ Ten deal. Brzmi jak kotrakt. Dla cennych pracowników. Gdy ma się nadzieję, że wyhasają się i wrócą. - odezwał się w myślach do swojej kolorowowłosej partnerki. Razem ze słowami mogła odebrać koncentrację z jaką analizował to co przekazywała im pewnie kruczyca z ust Taminy. Czyli znów brzmiało jakby jednak było w nich coś wyjątkowego. Coś co taka szycha jak Tamina, ponoć jedna z kilku najważniejszych VIPów w tej krainie chciałaby mieć u siebie. Ale co ciekawe chyba dobrowolnie. Czemu? Mieli szansę urosnąć do takiej potęgi mocy czy czego tam, żeby nawet takie ważniaki musiały się z nimi liczyć? A może jakaś ideologia czy co? Nie chciała ich zmuszać i tyle. Nie wiedział. Znowu! Znowu nie wiedział! Frustrowało go to.

W końcu zdecydował się podejść do głównego tematu. Zerknął to na kamienny krąg widoczny nie tak daleko to na kruczycę która cofnęła się wymownie wręcz dając im drogę wolną. - Tak. Więc Fay… I Tamino… Eee… - rochę urwał bo było mu trochę tak głupio gadać do kogoś kogo tu nie było. Ale chyba i strażniczka i jej królowa miały ze sobą jakieś łącze. Podobne pewnie do tego co oni mieli z Summer. W każdym razie jeśli Tamina nawet ich nie słyszała to pewnie kruczyca mogła jej powtórzyć o czym rozmawiali.

- Więc dzięki za gościnę i pomoc. Skoro jesteśmy gośćmi to chcielibyśmy odejść jako goście. Nie wiemy co nas tu czeka. I ile nam zostało czasu. Ale swój rozdział chcielibyśmy napisać sami. Po swojemu. I skoro jest dla nas miejsce do powrotu jak mówisz Tamino to dzięki. Będziemy mieć na uwadze i w pamięci. - powiedział wreszcie Europolak po dłuższej chwili namysłu. Szybko poszło. Takiego scenariusza nie przewidywał ani przez chwilę. Sądził, że wrócą do domku Taminy i spróbują pościemniać z tym zadaniem na alfy. I wydawało mu się, ża taki jest cwany a tu klops. Ale stało się. Skoro była okazja to jak i w walce czyli postanowił wykorzystać sposobność i zaatakować przeciwnika. Nawet jeśli ta okazja była zaskakująca również dla niego.

Fey przyglądała się im przez dłuższą chwilę, w której to Summer wyjaśniła jak wielkie ma dla niej znaczenie to czy ta strażniczka chciała czy nie chciała walczyć. Było to wyjaśnienie nader dobitne i obrazowe, a które rozbłysło w umyśle Dawida niczym świąteczne drzewko. Nie atakowała jednak, nadal ostentacyjnie wręcz ignorując Fey. To jednak, że zachowywała przy tym stan pełnej czujności, widoczne było w spojrzeniu, które utkwiła gdzieś nad ramieniem Dawida. Zupełnie jakby go nie widziała, a zamiast tego obserwowała coś innego. Biorąc pod uwagę więź jaką miała z pszczołami, mogło w tym być sporo prawdy.

- Dobrze zatem - zmiennokształtna odezwała się w końcu, pochylając przy tym lekko głowę. - Jej wysokość życzy wam powodzenia w dalszych planach.
Co powiedziawszy przybrała postać kruka i wzleciała w niebo by po chwili zniknąć im z oczu.

- Druidka… - Summer odezwała się dopiero gdy pewnym było, że istota zniknęła. - To nawet co nieco tłumaczy.
Odsunęła się, odwracając twarzą do pszczół, które ponownie ich otoczyły. Trwało to jednak jedynie kilka sekund bowiem zaraz rozpierzchły się wracając luźna chmarą do lasu.

- To co mięśniaku, kto pierwszy? - Zasugerowała odwracając się w stronę towarzyszącego jej mężczyzny. Wyraźnie nie chciała rozmawiać o spotkaniu z Fey w miejscu tak bliskim bariery. Widać to było w wyrazie jej twarzy i wyczuwalne było w sygnałach jakie do niego wysyłała. Jej sylwetka zdawała się drgać nieco, rozmywać na konturach, zdradzając iż kobieta jest na granicy przemiany.

- Dawaj Summer! Jedziemy z koksem! - obserwował z napięciem co zrobi Fae. Ale gdy właściwie życzyła im szczęścia na drogę, przemieniła się i odleciała poczuł jednak ulgę. Więc gdy usłyszał, wyczuł i zobaczył w jakiej eforii jest dziewczyna z kolorowymi włosami też mu się udzielił ten nastrój. Zamierzał przejść w wilczą formę tu i teraz! A potem do kamieni!
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline