Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2016, 20:17   #255
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Wedle rozkładu dnia, trening padawanów miał się odbyć za godzinę. Czasu było aż nadto, by poprosić Briannę o pomoc. Przechodził właśnie obok jednej z pięciu sal treningowych, gdy po korytarzu poniósł się straszliwy łomot.
- To chuj złamany! - dotarło do niego z gabinetu, w którym rezydowała tej porze mistrzyni. Po chwili właśnie stamtąd rozległ się kolejny łomot, jakby ktoś wbił pięść w ścianę.
Rycerz zatrzymał się przed drzwiami, zachodząc w głowę, czemu Brianna tak się rozłościła. Ze słów mógł wyciągnąć, że chodzi o jakiegoś mężczyznę, może jej partnera? Jon nie wiedział nic o tym i musiał przyznać, że nie interesowało go to za bardzo. Każdy miał swoje prywatne sprawy. Rozsądnie poczekał na korytarzu przez dłuższy moment, aż odgłosy przypominające burzenie ściany ustaną, podszedł do drzwi i zapukał.
- Mistrzyni, tutaj Jon. Mogę wejść?
- Tak? - odparła z jadem w głosie. Jednak szybko się opanowała i powtórzyła: - Tak Jon? W czymś pomóc? - była ewidentnie zdeterminowana, by nie wyładować swojej złości na Baelishu.
- Tak, potrzebuję pomocy z taką sprawą. – wszedł do środka przy okazji sprawdzając pobieżnie czy wszystko jest na swoim miejscu – Muszę zbudować nowy, własny miecz świetlny. Rav wspomniał, że może mi w tym Mistrzyni pomóc, głównie chodziło o dostęp do zbrojowni.
Jej gabinet był zazwyczaj dobrze uporządkowany, ale teraz bliżej mu było do pokoju mistrza Randa niż kiedykolwiek wcześniej. Na ścianie obok terminalu były dwa wgniecenia, dwa datapady leżały rozwalone na ziemi, jej miecz świetlny lezący na biurku miał nieco wygniecioną rękojeść.
- Dobrze, chodź za mną - odetchnęła pozbywając się części negatywnych emocji. - Co się stało z twoim krwistoczerwonym ostrzem? - zagaiła, starając się podtrzymać rozmowę. Widać było jednak, że myślami jest zupełnie gdzie indziej.
- Zostawiłem go na Mygeeto z przyczyn prywatnych. Poza tym, już od dawna myślałem nad kolorem bardziej charakterystycznym dla Jedi. Czerwony kolor przynosił najczęściej więcej problemów niż pożytku.
- Trudno się z tym niezgodzić. Chcesz zbudować sam, czy weźmiesz coś z dostępnych?
- Myślałem nad znalezieniem jakiejś mocnej podstawy i dokonania późniejszych modyfikacji elementów, których będę chciał. Budowanie wszystkiego od zera to trudne zajęcie, a nie mam wystarczając dużo czasu.
Zeszli spiralnymi schodami do podziemi. Tam znaleźli się w niedużym korytarzu, oświetlonym jedynie jednym światłem awaryjnym. Znajdowały się tam trzy pancerne śluzy. Brianna podeszła do pierwszej od lewej. Wbiła kod i przyłożyła rękę do czytnika.
- Zapraszam - powiedziała i odsunęła się robiąc mu miejsce, gdy wejście wreszcie się uchyliło.
W środku było stosunkowo wąskie, ale długie pomieszczenie. Mogła tam przejść tylko jedna osoba.
Ściany zdobiły półki, na których leżały dziesiątki rękojeści do mieczów świetlnych. Podwójne, pojedyncze, krótkie, z wydłużonymi rękojeściami... Praktycznie pełen przekrój. Dalej znajdowały się też części i kilkanaście kryształów.
To robiło ogromne wrażenie. Jon poczuł się wręcz przytłoczony ilością i różnorodnością wszystkich rękojeści i kryształów. Otworzyło się właśnie przed nim prawdziwe multum możliwości.
- Imponujące... Skąd ich tu tyle? Wszystkie należą do poległych Jedi?
- Nie. Do poległych Jedi ledwie kilka. Cała reszta jest zdobyczna. Z naszych podróży z mistrzynią Surik - uśmiechnęła się na to wspomnienie.
- Rozumiem. Ile mam czasu? Teraz, gdy na to patrzę, może mi to zająć dłużej niż przypuszczałem. Ma dla mnie Mistrzyni jakieś porady?
- Weź co uważasz za słuszne, ewentualnie jakiś miecz, żeby go sobie rozebrać na drobne i hajda mi stąd - zmarszczyła brwi. - Dostęp tutaj jest tylko dla mistrzów, jeszcze jakiś padawan się przypałęta i zrobi krzywdę - wyjaśniła.
- Dobrze. Będę potrzebował chwili. - przeszedł bliżej ściany, przyglądając się z ciekawością.
Musiał wybrać coś adekwatnego do jego umiejętności i stylu walki. Miecze z podwójnym ostrzem odpadały na starcie, nigdy z nimi nie trenował i nie mógł ryzykować wyruszania na misję nie będąc pewnym swoich ruchów i działań. Poza tym zawsze inkorporował w walce ataki Mocą, mieczem operował jedną, prawą dłonią. Wydłużona rękojeść to mogła być dobra opcja dla kogoś, kto lubił trzymać broń oburącz i używał potężnych, szerokich cięć. Jon był ogólnie przeciętny jeśli chodziło o siłę ataku, ale jeśli nie walczyło się z kimś, kto również używał miecza świetlnego to nie był za duży problem – ostrze i tak bez problemu przecinało większość pancerzy. Za to jednym z jego atutuów było to, że był w miarę zręczny i szybki. Jego poprzedni miecz był standardowego kształtu i oprócz paru zdobień przy końcu rękojeści prosty w budowie i było mu z nim Baelishowi bardzo dobrze. Tego typu mieczy było najwięcej, postanowił więc, że wybierze tą, która najzwyczajniej w świecie najbardziej mu się spodoba. Lustrował więc wzrokiem rękojeść za rękojeścią, aż jego uwagę zwróciła jedna z nich. Była zakrzywiona w dziwny sposób. Wziął ją do ręki. Idealnie, lepiej niż cokolwiek wcześniej, wpasowała mu się w dłoń. Była lżejsza i profilowana użytkownika walczącego jedną, prawą ręką – takiego jak on. Wysunął ostrze czerwonego koloru i na wolnej przestrzeni wyprowadził parę podstawowych cięć. Czuł małą różnicę, ale w taki sposób, że mu to nie przeszkadzało. Jeśli już, miał wrażenie, że teraz będzie mógł atakować szybciej i pod ostrzejszym kątem. Wyłączył miecz i przypiął go do pasa. Spędził jeszcze trochę czasu przeglądając pozostałe rękojeści, nawet wypróbowując jeszcze dwa inne miecze o standardowym kształcie, ale oba były niemalże tym samym co poprzedni, nie przynosiły tego poczucia świeżości i nowych możliwości co ten z zakrzywioną rękojeścią.
Pozostawały jeszcze jedynie dopracować szczegóły. Miał na pewno zamiar wymienić kryształ i nieco uprościć głowicę rękojeści oraz osłonę ostrza. Bateria, soczewka, emiter oraz inne części, których Baelish nazw dokładnie nie znał zdawały się funkcjonować dobrze, więc za dużych zmian wewnątrz nie planował. Nie był żadnym inżynierem i choć nie wątpił, że da radę miecz rozebrać i po paru zewnętrznych przeróbkach poskładać z powrotem, zmienianie struktury elektroniki w nim mogło okazać się trudniejsze.
Zabrawszy potrzebne części podszedł do półki z kryształami. Było parę kolorów do wyboru, najwięcej było czerwonych, potem niebieskich, zielonych i żółtych. Pamiętał, że gdy był młodszy marzył o zielonym, ale to było dawno temu, a żaden z kryształów tego koloru nie pasował do rękojeści którą wybrał. Uznał, że ciemnoniebieski nada się równie dobrze. Pieczołowicie podniósł kryształ i schował w dłoniach.
- Jestem gotowy. – zwrócił się do Brianny.
- Dobrze. Jakbyś czegoś potrzebował to zgłoś się jeszcze. Ale nie dzisiaj już - właśnie kończyła wysyłać coś z podręcznego terminala.

Parę godzin później...

Był w stanie głębokiej medytacji. Wszystkie części unosiły się w powietrzu przed nim. Nie widział ich, wyczuwał je jedynie Mocą. Poświęcił sporo czasu, żeby osiągnąć ten stan i naznaczyć je, głównie kryształ, swoją energią. Wyobrażał sobie, że Alkes nie miałby z tym żadnego problemu, ale dla niego to było prawdziwe wyzwanie. Powoli, misternie i pieczołowicie dopasowywał kolejną część do części, śrubka po śrubce z chirurgiczną precyzją. Sam nie wiedział, ile mu to zajęło. Teraz liczył się tylko on i jego broń. W końcu, po czasie który zdawał się trwać wiecznie, poczuł, że jest gotowy. Otworzył oczy, wychodząc z transu. Był cholernie zmęczony, ale też szczęśliwy i dumny. Powstał i ścisnął rękojeść. Przyjął pozycję szermierczą i nacisnął włącznik.
Ciemnoniebieskie ostrze rozświetliło pomieszczenie. A Rycerz nie mógł się doczekać rzeczy, których razem osiągną.

 

Ostatnio edytowane przez Kolejny : 18-12-2016 o 22:36.
Kolejny jest offline