Wszyscy:
Tankred zabezpieczył linę i zaczął schodzić. Na dole nie było aktualnie widać nikogo z pospólstwa, ale słychać już tak: byli w holu głównym na parterze, a drzwi tam były wciąż uchylone. Ktoś mógł wyjść zeszczać się (zdarza się w czasie napaści szalonego tłumu na przybytki szalonych naukowców, choć zazwyczaj o tym nie mówi się) i zobaczyć linę, ale nie było czasu na takie pierdoły. Tankred pierwszy zsunął się i stanął przy drzwiach gotów wbić ostrze w głowę komukolwiek kto by miał jakieś agresywne zamiary (lub mógłby ostrzec tych, którzy ewentualnie, być może mieliby - to znaczy zasadził się na każdego nieznajomego), a Svein po namowach Otta odpuścił i też zsunął się.
Następny miał być iluzjonista, ale zamiast niego odwiązana lina spadła na posadzkę przed drzwiami... Tankred i Svein byli zdani na siebie. Svein, Tankred:
Iluzjonista i ten podejrzany typ na pierwszym piętrze mówili coś o demonach, ale w sumie wściekły tłum sobie tutaj przyszedł nie nękany przez żadne demony, a teraz - jak słychać - robią standardową akcję grabieżco-niszczycielską wewnątrz budynku. Nic tu nadprzyrodzonego nie ma... no może z wyjątkiem faktu, że w oddali widać zamkniętą bramę, a tłum nie wyglądał na takich co to grzecznie zamykają za sobą, gdy wpadają do budynku zrobić rozgardiasz i na taczkach kogoś wywieźć (z palem w dupie). Dobrze by było krzyknąć co się stało z Balzakiem i Ottem, ale krzyk z pewnością zaalarmowałby tych co to w środku i co niekoniecznie są wieśniakami. Z drugiej strony no brama jest całkiem niedaleko i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby do niej dobiec - przeskoczyć ją i tyle was widzieli... ale czy tu są jakieś pułapki? I gdzie się podział ten prawdopodobnie nieumarły, a już napewno skurwysyński dziadyga, który z wami przyjechał? Jego też nie widać. W stajni pali się jakieś światło, a drzwi do podejrzanego budynku bez okien są przymknięte i wydobywają się stamtąd
naprawdę dziwne i podejrzane dźwięki. Przede wszystkim do tego nie pasują ćwiczenia jarmarcznej muzyki... Otto:
Po tym jak Svein zaczął zsuwać powiedziałeś do Balzaka:
-
Poczekaj. Pomogę ci. - a ten oparł się o szafkę. Znów zaczęły opuszczać go siły. Chyba kiepsko spisałeś się na wcześniejszym niesieniu pomocy medycznej - w sumie to starałeś się o to, więc nie dziwi cię taki efekt. Odwiązałeś linę w czasie, gdy jeszcze Svein nie dotknął gruntu - były szczurołap spadł raptem z kilku centymetrów, więc nawet nie odczuł tego - to jednak wystarczyło, żeby pociągnął za sobą linę. W tym momencie Panna Młoda została rozerwana na strzępy przez niewidzialne dłonie, które ją trzymały. Frederick i Edgar nie wrócili z poszukiwania Dmytka w kiblu, ale to chyba nie jest problem, prawda? Zostałeś sam na sam z Balzakiem.
-
Zejdziemy schodami. - powiedziałeś do niego, a on zaczął rzucać czar. Byłeś na to przygotowany i szybkim ruchem ręki wyposażonej w sztylet odciąłeś mu palce lewej dłoni. Zawył z bólu. -
Idziemy. - powiedziałeś ostrzej, ale on nie ruszył się.
-
Czemu to robisz? - zapytał, a łzy pociekły mu z oczu.