Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2016, 22:44   #71
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Mężczyźni prędko doszli do porozumienia w sprawie dalszych działań. Zgodnie z życzeniem Hansa nieprzytomny, lecz na szczęście już nie umierający wojak znalazł się na grzbiecie rumaka sigmaryty. Nie było łatwo, lecz za wyjątkiem dwójki arcymagów pozostali byli krzepkimi mężami i w końcu uporali się z umieszczeniem rannego na koniu.
-Idźcie. Pójdę kawałek jej tropem. Nie czekajcie, dogonię was rzekł Waldemar, po czym przykucnął obok ogara i szepnął mu coś na ucho -Polecenia wydawaj mu mądrze. Jeśli rzuci się na cel to będzie walczył aż do śmierci.- zwrócił się do Jina.
-Czekaj. Pójdę z tobą. Przyda ci się pomoc.- zaoferował się Nicodemus, robiąc minę w stylu nie próbuj mnie zatrzymać bo i tak ci się to nie uda. Waldemar przewrócił oczami i nawet nie skomentował. Najwyżej urżnie mu łeb, gdyby próbował jakiś magicznych sztuczek.

Mężczyźni podzielili się na dwie grupy. Tą większą przewodził Sigmaryta, prowadząc wierzchowca za uzdę. Las, którym maszerowali w ślad za tropiącym ogarem był bardzo gęsty i nieprzyjazny. Najbardziej przeklinał Bardag. Krasnolud z całego serca nienawidził lasów tak mocno, jak i mieszkających w nich elfów. Wiedzieli, że gdzieś tam z tyłu ich tropem z kolei idzie Waldemar i Nicodemus. Bohaterowie wojny z chaosem mogli tylko rozważać scenariusze, co spotkało łowcę czarownic i towarzyszącego mu de facto maga. Co do jednego byli pewni. Ten zatwardziały skurwiel na pewno sobie poradził i przy najbliższym postoju do nich dołączy. Może i za nim nie przepadano, lecz przydatności w ich misji nie można mu było odmówić. Od chwili rozłączenia minęły już dwie godziny. Mroczna aura lasu zwiastowała kłopoty, jeśli nie teraz to już niebawem.

Wtem jak na ironie ogar idący kilka metrów przed nimi stanął jak wryty, unosząc obcięte uszy. Zwierzę chwilę gapiło się tempo w gęste krzaki gdzieś tam przed nimi próbując wyłapać jakiś konkretniejszy zapach. Sekundę później pies zjeżył się na grzbiecie i zawarczał groźnie, strasząc przy tym wierzchowce. W lesie panowała kompletna cisza i każdy szmer roznosił się dość głośno by każdy uważny go wyłapał. Krzaki poruszały się energicznie i kompani ujrzeli grupkę mutantów. Najpierw czterech. Byli to mężczyźni, głównie chłopskiego pochodzenia. Wypędzeni i straceni, gnieździli się w tych lasach łącząc w grupy by łatwiej było przetrwać. Ci tutaj byli w miarę normalni. Ich ciała nie były tak bardzo pokryte mutacjami.
-Jest ich tylko kilku...- syknął najwyższy człek o jaszczurzych łapach zamiast dłoni.
-Wsyfaj! Wsyfaj!- syknął drugi plując się przy tym przez wielkie kły w ustach. Krzepki mąż, dzierżący w dłoni miecz złapał za róg przytroczony do pasa i zadął w niego tak, że dźwięk ten rozszedł się echem po całym lesie...

~***~

Waldemar nie był tak sprawnym tropicielem jak Jin. Znał się na tym dość dobrze, by odnaleźć ukrytą wiedźmę gdzieś na odludziu, lecz szukanie kogoś po śladach pięt na ziemi było nie lada wyzwaniem. Los jednak dopisywał łowcy. Uprowadzona elfka musiała być przytomna, gdy ją ciągnęli w las. Lewą piętę dociskała nieco mocniej do ziemi, robiąc dość łatwy do zauważenia ślad. Waldemar przebył kilometr natrafiając na ukryte suchymi krzakami wejście do podziemnej jaskini.
-Jest w środku? pytał Nicodemus -Chcesz tam wejść?- dopytywał.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline