- Szlag by to trafił - zaczął mamrotać pod nosem Cliff, gdy wylądowali na śniegu. -
Zaciągnij się mówili, pojedziesz do Podmroku mówili. Tylko nie mówili, że trzeba będzie się tam przekopać przez śnieg, a kurwa łopaty nawet nie dali.
A łopata by się przydała, przynajmniej by się ździebko rozgrzał, bo gołe i lekko spocone bicepsy, tak dobrze prezentujące się na wyspie, teraz pokryły się cienką warstewką lodu. Lekki skurcz mięśni i odpadł cienkie jak włos płatki zamarzniętego potu.
W końcu znaleźli się w środku, akurat na czas, bo za chwilę Cliff zacząłby się powtarzać w przekleństwach. Jednak przekleństwa po chwili ucichły. Wystrój zrobił wrażenie na Cliffie. Co prawda na piękno i artyzm był równie wrażliwy co kamienne wrota na powiewy mroźnego wiatru, ale za to rozmach był tym co do niego trafiało.
------------
Spoglądał na władcę Bolfost-Tor z zaciekawieniem. Jego niecodzienne maniery nie robiły na nim wrażenia. Król krasnoludów był pierwszym królem jakie widział, więc nie miał jak porównać tego co widzi ze standardami światowymi.
- Witaj królu - powiedział z szacunkiem, przynajmniej taką miał nadzieję
- Chętnie byśmy porozmawiali z kilkoma osobami o taktykach jakie stosuje wróg. Różne punkty widzenia pozwalają na dostrzeżenie szerszego obrazu komuś o świeżym spojrzeniu. Więc jeśli ktoś oprócz przewodnika ma w tej materii doświadczenie z nim też byśmy chcieli porozmawiać przed wyruszeniem.