My z Lady chyba mamy w plecy ładnych parę godzin, ale jeśli Mik przeżyje to znów prześpi cały poranek w klinice i wtedy nadrobimy.
PS. Wygląda na to, że Mik przeleciał dobre 20 metrów. Tarcza energetyczna to jednak dobra rzecz. Gdyby nie ona nie miałbym nawet o czym pisać pożegnalnego posta, chyba że o tym jak wiatr rozwiewa spopielone resztki Mika po okolicy. Suicide Squad okazało się bardzo trafioną nazwą naszego teamu.
__________________ Stay the reading of our swan song and epilogue. |