20-12-2016, 04:25
|
#49 |
|
Mendoza wparował do knajpy razem z resztą łowców. Odczekał odpowiednio długo stojąc w drzwiach by każdy opryszek i zbir mógł dobrze się im przyjrzeć. Liczył, że jego rapier przy boku, szary płaszcz dobrej jakości oraz czerwona husta zawiązana pod szyją sprawią, że widzowie szybko nie zapomną takiego widoku i zastanowią się dwa razy nim zaczną robić kłopoty.
Wiedział także, że piątka ludzie pod bronią robi wrażenie więc ściągnął kaptur z głowy okazując młodego opalonego człowieka z przystrzyżoną bródką. Juan Maria należał do przystojnych mężczyzn ale w miejscu takim jak to nie liczył na kogokolwiek kto mógłby docenić jego wdzięki.
Ruszył pewnym krokiem do karczmarza.
- Dwa wina i sześć kubków. Będziemy przy tamtym stole - wskazał wolne miejsce zaraz przy wejściu, które znajdowało się nie jako na uboczu.
Po czym zajął miejsce czekając na resztę kompanii i na ich gościa.
|
| |