Maszyna do podróży gnomiego wynalazku była co najmniej niezwykła. Sherrin zastanawiała się dlaczego nie wystarczyły normalne zaklęcia, ale widać był jakiś powód. Póki co zatkała swoje wrażliwe uszy i z niepokojem czekała co będzie dalej. Pewnie gdyby miała więcej do czynienia z gnomami obawiałaby się bardziej (zwłaszcza przez te wybuchy); na szczęście nie miała takich doświadczeń. Niemniej jednak dość łagodny proces przejścia zaskoczył ją; sekundę później nie myślała już o teleporcie, skupiona na wszechogarniającym zimnie!
Przez rok czy półtora spędzony w Marchiach Sherrin zdążyła nieco przywyknąć do surowego klimatu Północy, lecz pogoda w okolicach Silverymoon w żaden sposób nie mogła równać się z mroźnymi wichrami Grzbietu Świata! Dziewczyna szczękała zębami tak mocno jak inni walili w drzwi Twierdzy. Furda z nieumarłymi - nim wrogowie zejdą ze zbocza to ona zamarznie tu na śmierć!
Na szczęście kransoludy wpuściły ich do środka, a szybki marsz szerokimi korytarzami sprawił, że calishytka nieco odtajała. Raz już była w potężnej krasnoludzkiej twierdzy, niemniej jednak Bolfost-Tor robiło wrażenie. Z przyzwyczajenia dziewczyna notowała w pamięci nie tylko artystyczne wrażenia, ale i drogę, którą szli, odnogi, uzbrojenie mijanych strażników i liczbę mieszkańców. Gdy zaś dotarli do króla skupiła się na nim.
Audiencja nie była ani długa, ani nudna. Towarzysze ze Srebrnej Gwiazdy zaczęli zadawać pytania; Sherrin postanowiła wyjątkowo pomilczeć. Tu najwyraźniej nie musiała być "twarzą" drużyny i mogła się skupić na innych aspektach spotkania. Kurd Długobrody jak na króla - i krasnoluda w ogóle - był niezwykle sympatyczny. Zupełnie różnił się od władcy feldabarskiej twierdzy.
A może..., przyszło do głowy Tersie, może to nie jest prawdziwy król? Może Długobrody wyruszył do Podmroku i ślad po nim zaginął, a ten tu to zastępca; udaje go, by w Bolfost-Tor nie nastał chaos? Wyjaśniałoby to niezwykłą decyzję krasnoludów by poprosić Gwiazdę o pomoc, zamiast zwyczajowego: "fora ze dwora, to są sprawy podziemnego ludu".
Cóż, dla Tersy nie miało to znaczenia dopóki król-nie król im płacił i nie mial zamiaru zarżnąć po fakcie. Zdecydowała już, że za obecną wypłatę nabędzie magiczny płaszcz podróżnika. Koniec z marznięciem na każdym postoju! |