Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2016, 13:51   #72
cyjanek
 
cyjanek's Avatar
 
Reputacja: 1 cyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputację
Ci ludzie…. Pod spojrzeniem siedzącej naprzeciwko kobiety wszystko co czuł i widział próbowało spiąć się w jedną, spójną całość. Przez chwilę niemal sięgał w głąb wyłaniającego się obrazu, lecz nim uchwycił znaczenie mglistych kształtów i stłumionych okrzyków wszystko trzasnęło. Otrząsnął się i znowu był stuprocentowym Enochem. Adamem Enochem a nie pogromcą wilków, minotaurów i chuj wie kogo i czego jeszcze. Zadumany pociągnął łyk wina tak cierpkiego, że albo było bardzo wytrawne albo skwaśniałe. Skąd miał wiedzieć, wolał inne trunki.
Ta niejednoznaczność, tak mu przeszkadzała.... Nienawidził jej! Gdyby nie spokojne spojrzenie blondyny walnąłby stołem. Może by i walnął mimo tego, ale Graw zaczął wrzeszczeć. Znowu to samo, znowu o nim będącym kimś innym. Tyle że tym razem przyłączyli się trzyoka i opancerzony, więc słuchał ich kłótni by coś zrozumieć. Choć nie zgadzali się ze sobą, to mówili o tym samym. O nich.
- Jestem z tobą Graw! - wrzasnął - Nie dam się zamknąć za murami! - walnął pięścią w stół.
- Czysta Falo? - z niedowierzaniem przyjrzał się kobiecie po drugiej stronie stołu. - To w tym wszystkim o jakąś ekologię chodzi?
- Nie wiem o co w tym chodzi - powiedziała po długim milczeniu, wyraźnie wszystkim wstrząśnięta. - Lecz wiem, że wolę towarzystwo kobiety, niż nieznanych mężczyzn bez krzty manier - spojrzała na Graw Nar Grawa. - Pójdę z tobą, pieśniarko ale pod jednym warunkiem. Że po drodze opowiesz mi wszystko o … Czystej Fali, niby mnie, o sobie, o Władczyni Księżyca, Masce. O wszystkim. Chcę wiedzieć. Podejmować wybory racjonalnie, kierując się rozumem nie kaprysem chwili.
Spojrzała na Adama.
- I tobie proponuję to samo .
Uniósł kielich lecz ten nagle zaciążył w jego dłoni i nim dotarł do ust z powrotem wylądował na blacie stołu. Poczuł się nagle bardzo zmęczony, zupełnie tak jakby wszystkie minione wydarzenia właśnie go dogoniły.
- A ja wolę towarzystwo Grawa. - przesunął językiem zlizując z wargi smakującą piołunem kroplę. “Ohydne to wino” przemknęło mu przez głowę. - Pomógł mi i wiem, że mogę na niego liczyć. - Mimo słów jakie wypowiadał nie podobała mu się myśl o rozstaniu z dopiero poznaną co kobietą. Być może dlatego, że wiązała się z normalnością, może dlatego, że wciąż nie mógł rozpoznać wrażenia jakie w nim obudziła. Niepokoiło go to wszystko.
- Graw, spróbujmy się dogadać. Im więcej nas tym lepiej. - Spoglądał prosto w oczy potężnego wojownika. - I wyjaśnij mi sytuację bo zaczyna mnie wkurzać, że nikt mi nic nie mówi - kielich, nagle lżejszy znowu powędrował do ust. Wino wciąż pozostawało paskudne.
- Co chcesz wiedzieć, Enochu ognisty? - zapytał pierwszy mężczyzna w zbroi, czym zasłużył sobie na skrzywienie twarzy Graw Nar Grawa. - Zwą mnie Drag Nar Drag z ludu Nar. Ale moi bracia czasami, jak słyszałeś, nazywają mnie też inaczej. Odszczepieńcem. Zdrajcą. Wygnańcem. To delikatne określenie. Ale ja wolę określenie Ten, Który pamięta lub Nie zapominający. Co chcesz wiedzieć, Enochu Ognisty?
Pytania zakłębiły się w głowie Adama, lecz ze wszystkich jedno wysuwało się na plan pierwszy. - Czemu nie pamiętam nic z tego wszystkiego? - zatoczył łuk ramieniem zarówno pokazując ludzi w karczmie jak i pobojowisko. - Mówicie coś o wojnie, o Masce i jeszcze wczoraj… przedwczoraj bym to wyśmiał. Ale wygląda, że to wy macie rację - zamilkł przypatrując się wszystkim po kolei. - Więc kim właściwie jestem i czemu tego nie pamiętam?
- Nazywasz się Enoch Ognisty i jesteś Wędrowcem. Przybyszem, który przed tysiącleciem bez mała przybył tutaj i stanął u boku Męczennicy i Męczennika, gdy ci rzucili wyzwanie Masce. To był czas, gdy naszym światem rządził Dominator. Potężna i okrutna bestia, która czyniła jedynie chaos i zniszczenie. W tym czasie pojawiła się nadzieja. Wybuchł bunt przeciwko Dominatorowi i władzę tyrana obalono. A potem nagle okazało się, że ten, który był zarzewiem buntu i jego nadzieją okazał się gorszym złem. Przywdział Maskę i wymazał się ze Słupa Imion i od tej pory nazwał się Maską. Nazwał lub nazwała bo nikt tak naprawde nie wie kim jest Maska. Męczennik i Męczennica zebrali wokół siebie tych, którzy wcześniej walczyli przeciwko Dominatorowi lecz tym razem zawiedli. Zginęli w ogniu, Wędrowców zabito ale ich dusze, co przepowiedziała Róża miały powrócić gdy Koło się obróci a ona zacznie znów krwawić. I to się właśnie dzieje. Wędrowcy powracają, by znów poprowadzić narody przeciwko Masce i zakończyć jego władzę. Tylko Dziesiątka odnajdzie dusze Męczennika i Męczennicy, tak powiadają Wiedzący, a tylko Męczennik i Męczennica są w stanie przeciwstawić się Masce, tym razem nie dając się zwieść i oszukać. Tylko ty wiesz, Enochu, kim jest Męczennik i kim jest Męczennica. Ale raczej wiedziałeś ponieważ śmierci w innych światach i życia w nich zatarły twoje wspomnienia. powiadają też, że pod Wieżą Maski, w najciemniejszych kazamatach, Maska przetrzymuje fragmenty dusz Wędrowców. A póki tak jest, nigdy nie odzyskają pełni swych mocy. całej luminy z której słynęli. Jesteś jak bóg w naszym świecie, tylko z tym, że nie pamiętasz swych boskich możliwości. Ani tego, co sobą reprezentowałeś i kim byłeś ile czyniłeś. Ile poświeciłeś.
Bełkot i nonsens, tak to brzmiałoby dla niego, gdyby nie wczoraj. Patrzył uważnie szukając w patrzących na niego oczach braku szczerości, czegoś co by zdradziło, że jest wkręcany. Bez skutku. Na dodatek, musiał to przyznać przyznać przed samym sobą, każde słowo budziło echo odległego rozpoznania w jego pamięci. Albo nie jego, sam już nie wiedział. “No serio… tysiącletnim bogiem?” zaśmiałby się szyderczo, gdyż nie czuł się tak nigdy. Nawet w chwilach największej sławy. Nawet po grzybkach Amber. Czuł jednak w tym prawdę, no i już wiedział, że nie parzy go własny ogień. Może bogiem nie był ale wyglądało, że jest kimś więcej niż drugorzędnym piłkarzem.
- Potwierdzasz to Graw? - nie miał powodów by bardziej wierzyć swojemu przewodnikowi niż innym, lecz łączyła ich wspólna walka.
- To tym bardziej nie możemy zaczynać od kłótni i sporami z ubiegłego sezonu szkodzić sobie w nowym. Jeśli wróg jest tak silny, to musimy stworzyć tak zgraną drużynę, z jaką nigdy nie miał do czynienia.
Graw pokręcił głową.
- Drag jest pierdolniety, nie przeczę - powiedział niechętnie. - Ale też mądry, jak mało kto z ludu Nar. Mówi z sensem i tak, jak jest. Chociaż nie rozumiem połowy tego, co on pierdoli. Tak szczerze. Ale nie szedłbym do Księżycowej Pani. Zawsze stała z boku. Zasłaniając się rozwagą maskowała twarz tchórza.
Drag Nar Drag pokręcił głową. Blachy jego pancerza zaskrzypiały jękliwie.
- Obrażanie Księżycowej Pani nie jest rozsądne, bracie - powiedział tym swoim głuchym, mocnym głosem. - Szczególnie w przypadku jej akolitki.
- A jebał ich psoszczur! - warknął Graw. - Będę obrażał kogo zechce i kiedy zechcę. Taką mam naturę!
- Słowa nie krzywdzą. póki nie wypowiada ich Czyniący. - wtrąciła się trójoka kobieta. - Słowa nie ranią, póki nie wypowiada się ich na Równinie Mgieł. Niech mówi. W ten sposób ucisza strach. Potem zwróciła się do Celine. - Cieszę się, że nam zawierzyłaś. Szkoda jednak, że ty Enochu podążasz w stronę Wzgórz Nar. Tam pali się ogień szaleństwa a popioły wyrzutów sumienia zatruwają duszę każdym oddechem. Ból słychać w lamencie kamieni. W skowycie wiatru rozdzieranego przez skały. Widać w oczach Ludu Nar. Z tych popiołów nie wzrośnie ziarno zwycięstwa.
- Byś się, kurwa, nie zdziwiła - warknął Graw spoglądając na Enocha, jakby szukał u niego potwierdzenia swoich buńczucznych słów.
Mówiła jak jego pierwsza żona - Agnieszka. Nawiedzone słowa sprawiły, że skrzywił usta w grymasie niesmaku i potrząsnął głową. Normalnie zabrakło strzału błyskawicy, lub pohukiwania puszczyka dla zwiększenia efektu. Pewnie się sugerował zdzirą, z którą spędził najgorsze lata swojego życia, ale już nie potrafił myśleć o trójokiej inaczej jak o wariatce.
- Wierzę, że się jeszcze dogadamy - powiedział enigmatycznie i skinął głową Gawowi - To postanowione. Wzgórza Nar. - gdy obracał w myślach dziwną nazwę czuł dziwny dreszczyk, tak jakby poruszała emocje, których a jakże, nie pamiętał. - Ale dobrze byłoby wcześniej poszukać pozostałych ośmiu. No wiesz, tych z dziesięciu
 
cyjanek jest offline