Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2016, 09:27   #7
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
W drodze

Wysoka szczupła dziewczyna, o długich czarnych włosach sięgających do pasa, cichutko otworzyła drzwi do budynku gildii. Właśnie wróciła z misji, ale w przeciwieństwie co do wielu członków Fairy Tail nie zamierzała się tym faktem chwalić. Czarne kozaczki na niewielkim obcasie stykając się z podłogą zdawały się nie wzbudzać żadnego dźwięku. Płynne ruchy i blada cera sprawiały iż łatwo byłoby pomyśleć, że dom magów nawiedziła zjawa. Mai z duchami nie miała jednak nic wspólnego, po prostu nie lubiła rzucać się w oczy.

Kiedy mistrz Makarov przywitał ją głośno, od razu oznajmiając, że zjawiła się akurat w idealnym momencie, by dołączyć do misji w parku rozrywki i że powinna natychmiast biec na stację, stanęła jak zamurowana. Jej ciemno-niebieskie oczy rozszerzyły się w zdumieniu. Jak to miała biec już? Przecież dopiero co wróciła, nie wie co to za misja, ani gdzie. Nie była jednak osobą, której łatwo przychodzi wyrażanie wątpliwości, a sprawa wydawała się pilna, toteż skinęła tylko głową i pognała na stację. Całe szczęście że była już spakowana.

Na pociąg zdążyła w sam raz, wsiadła do wagonu razem z innymi magami Fairy Tail, dwoma gorylami i człowiekiem gepardem. Powoli jedząc banana - nie wypadało przecież odmówić, poza tym była trochę głodna- z uwagą słuchała pytań swoich towarzyszy i odpowiedzi doktora Hamy. Nie za wiele pojmowała z naukowego języka, ale nic w tym dziwnego, nigdy nie uważała się za szczególnie bystrą.

Lis nie mógł się powstrzymać, chwycił dwoma dłońmi po owoce. Naglę! Zatrzymał się, zmierzył spojrzeniem goryla, po czym powiedział. - Liczę, że twoja stołówka nie oferuje tylko tych owoców! – po czym włożył go do buzi (nie obranego). Swoich towarzyszy zaś powitał nieco niedbałym, skinieniem głowy.
- Mai… Spóźnianie się, to moja domena.
Mai spuściła głowę.
-Przepraszam.-wybąkała cicho. Naprawdę nie chciała się spóźnić, przybiegła tak szybko jak tylko mogła. Gdyby dowiedziała się o wyprawie wcześniej z zadbałaby o to żeby być na stacji przynajmniej kwadrans przed odjazdem pociągu.
Kalythee przyglądała się profesorowi Hamie, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak zacząć. Gdy tylko ich spojrzenia się spotykały ta odwracała wzrok, albo zajmowała się owocem. Nim go jednak zjadła, chwile go “unosiła” nad dłonią, a małe iskierki i łuki elektryczności powodowały że się coraz szybciej obracał. Co jak co ale lubiła się czasem popisywać.
Hama przez chwilę ignorował to zachowanie, ale w końcu zaczęło go ono intrygować. Ponadto mimo jego przewidywań, magowie nie mieli zbyt wielu pytań dla tego sam postanowił przerwać ciszę.
- Tak, o coś chodzi? - zwrócił się do pajęczycy.
Kami zaprzestała zabawy owocem i przemówiła.
- Umie Pan walczyć? albo zwiększyć potencjał magiczny? - Spoważniała jakby na moment.
Naukowiec uniósł brwi wyraźnie zdziwiony. - Moja droga jestem naukowcem, nie uznaję przemocy jako rozwiazania. - odparł po chwili.
- Hmm… chyba źle zrozumiałam mistrza, szkoda. - uniosła delikatnie ręce w geście “i dunno”. Zaraz jednak dodała.
- Szlachetna postawa, ale często przemoc to jedyne co rozumieją. Gdy słowa zawodzą oczywiście. - Uśmiechnęła się delikatnie ciągnąc temat.
- Uważam, że przemoc nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. - odparł goryl, tarmosząc sierść na głowie swego syna.
- Nawet w obronie bliskich? - Oparła łokcie na kolanach i splotła palce, opierając na nich podbródek. Wpatrywała się ciekawie w goryla czekając na odpowiedź.
- Należałoby najpierw zapytać czemu potrzebują oni ochrony i jakie nasze akcje do tego doprowadziły. - odparł dyplomatycznie.
- Czyli jak stanie się coś nieprzyjemnego, to bedzie profesor najpierw sie zastanawial a potem bronił bliskich i siebie? - Kalythee szła w zaparte.
Małpa westchnęła widząc, że krótkimi odpowiedziami nie dojdzie do porozumienia. Doktor zdjął okulary i przetarł je skrajem swego podróżniczego ubioru. - Wszystko zależy od tego czy stanie się czy nie. W życiu nic nie bierze się z niczego, zasada akcji i reakcji ma miejsce w każdym środowisku. Oczywiście zdarzają się przypadki niewynikające z naszych poczynań a innych zdarzeń, lecz nie każde niebezpieczeństwo odnosi się do walki. Uważam, że trzeba bronić bliskich, ale nie zawsze trzeba po to walczyć. - goryl uśmiechnął się. Ten kto walczy, robi to by coś zyskać. Jeżeli mu się to od razu da nie ma potrzeby się z nim mierzyć.
Imponowały jej wypowiedzi profesora, i cieszyła się z uzyskanych odpowiedzi. - Oby pan był równie silny co mądry.- skinęła delikatnie głową dając spokój naukowcowi.
 
Agape jest offline