Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2016, 09:44   #12
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Dziękuję Mike'owi za scenkę i dialog :)

Czas płynął nieubłaganie, początek jakiejkolwiek współpracy został nawiązany. Dobre i to. Diaz widząc jak Zero zbiera się do wyjścia, zeskoczyła ze stołu i ruszyła za nim, drepcząc tuż obok z założonymi z tyłu rękami.
- Dawno pana złapali? - spytała, przestając nucić. Wzruszyła ramionami i nawijała dalej - Nie pozwolili nam mieć dostępu do Sieci, oprócz materaca wynieśli wszystko z celi. Jak pan myśli, kogo pierwszego dopadną? - zasypała go pytaniami nie tracąc optymizmu.

- Dawno - nie przerywając marszu, odpowiadał na pytania. - Trzeba było ten czas wykorzystać na kontemplację i modlitwę. Ja tak zrobiłem.

Weszli do zbrojowni, podszedł do siedzącego w uchwytach egzoszkieletu, odwrócił się i rozłożywszy ramiona niczym Jezus naparł plecami na otwarty pancerz. Płyty ze szczękiem otuliły korpus i kończyny.
- Pierwszego dopadną pechowca. Zawsze tak jest.

- Sprawiedliwy Pan zawsze słucha, bliższe jego sercu są czyny, nie klepane formułki. Modlić da się i słowem i czynami - dziewczyna pokiwała energicznie głową, podchodząc do szafki z bronią. Pogładziła zimną lufę karabiny, zatrzymując dłoń przy jej wylocie - Czemu mówisz "pechowiec"? Czy pechem jest to, że będzie miał możliwość wcześniejszego stanięcia przed Jego Obliczem i radowania się Jego Chwałą? Im szybciej zginie, tym mniej okazji mu pozostanie na brukanie swojego sumienia czynami niegodnymi dziecka Bożego... On i tak rozpozna swoje owieczki. Cierpienie zmywa z nas grzechy, oczyszcza. Wypala... grzech należy wypalić - mruknęła, przesuwając rękę do plecaka miotacza.

- Rozejrzyj się siostro - postać w egzoszkielecie obróciła się wokoło z rozpostartymi ramionami - Tu nie ma nikogo, kto może się jeszcze bardziej zbrukać. Czyściec byłby nagrodą dla każdego z tu obecnych, nie wyłączając mnie czy ciebie. Jesteśmy grzesznikami.

- Nikt nie jest bez winy - Zgodziła się bez wahania, obracając kark w stronę najemnika - Niewiadomą pozostaje jedynie czas i wymiar kary. Bóg mówi do każdego z nas, nie wszyscy jednak są w stanie zobaczyć znaki. Oślepia ich pycha, nie potrafią słuchać. Każdemu z nas Pan wyznaczył zadanie. Rolą jednych jest oczyszczać zgodnie z Jego wolą, innych - ulec oczyszczeniu... "Opanował go wówczas duch Pana i przyszedłszy do Aszkelonu zabił trzydziestu mężów, a ściągnąwszy z nich łup, dał szaty ozdobne tym, którzy mu rozwiązali zagadkę. Potem uniesiony strasznym gniewem wrócił do domu swego ojca."

Sprawdził system kamuflujący, pancerz przybrał odcień ściany. Przeszedł do stojaka obok, Pancerz dopasował barwy. Padre nie znikł, ale dobrze wtapiał się w otoczenie, zaczął zakładać UCE.
- Jak napisał święty Mateusz: “A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? Albo jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim? Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego.”
Ze szczękiem zapiął na ramieniu CKO.
- Trzeba uważać by nas samych nie oślepiła pycha. - zamknął hełm i sprawdził szczelność.

Diaz zaśmiała się, a miotacz wylądował na podłodze. Sapnęła i zarzuciwszy go na bark, uśmiechnęła się radośnie.
- Witaj w domu - mrugnęła do Zero, ruszając ku własnemu pancerzowi.
Piekło nie było takie złe, szło się przyzwyczaić.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline