Muradron podskoczył jak rażony piorunem coś w krzakach nie opodal ruszyło się gwałtownie. Młot powędrował między gotowe do potyczki dłonie , jedno bicie serca ? drugi stukot , i kolejny ?
- Co tu się wyprawi... - Pojął intrygę , nabrał ich jak dzieci , i jego, szkolonego w klasztorach pod okiem mnichów i walecznych paladynów.
,,Wybacz Panie , moja wina , moja bardzo wielka wina...,,
Karcił się w myślach pędząc co tchu po przez zarośla, ostre zwieńczenia krzaków smagały jego skórę , otwierając w niej kilkanaście małych ranek które jak insekty drażniły wystarczająco zdenerwowanego juz krasnoluda. Kolejne metry pokonywali coraz szybciej wiedzeni przez ambicje dumnych wojowników.
-Światłość , uf , jest , uf uf , mą siłą uf... - Sapał swe święte mantry a wiara napędzała jego nogi. Kolejne krzaki , tak już go wyczuł jest blisko.
Dotarał na polane która światkiem była już zdarzenia dziwnego, błyski i anomalia tworzone przez osobliwego starucha wyprowadziły z równowagi Krasnoluda.
-Panie widzisz i nie grzmisz !! - Rozłożył ręce ku niebu i wycelował bezradne spojrzenie w towarzyszy.
,,Banda wariatów,,
Spojrzał na Orka i na resztę.
-Tfu , wiele o takich słyszałem , wiele krucjat sie odbyło wiele walk z Orkowymi plemionami było. Ale my jako ludzie światli i zarazem świetliści za sprawą boga naszego , chwała Mu! Co tu ja a więc panie rycerzu , uwolniłeś to decyduj , jeśliś uwolnił po to by krzywda sie stworu nie działa tak o proszę uwolnij go niech doświadczy łaski z rąk istot światła ale jeśli zamiar sprzedać do masz to zgładź go tu na miejscu swym mieczem. Decyzja być szybka musi , cierpieć nie ma nikt prawa a zadawać cierpienia nie przystoi stanowi rycerskiemu.- Krasnolud czekał na decyzje wiedział że szacunek do życia to sprawa wagi honoru i tortury nie godne są nawet jeśli nie raz łza poleciała mu gdy czytał annały i stare notesy skrybów dotyczące rzezi sprawionej przez zielonych najeźdźców.
,,Ave...,,
Spojrzał teraz na kolejnego z podróżników.
-Chwała tobie nie znajomy , skróciłeś trudny naszej pogoni - Skinął lekko głową i spojrzał zniesmaczony na Kolmyra gdy ten przekręcił po prostu po chamsku jego imię.
Starał zachować dumną postawę ale w końcu gdy adrenalina opadła to zaczął odczuwać silną kolkę.
,,Paladyn nie czuje bólu , bóg zdjął go z nich w chwili wyświecenia na światłych wojowników ,, powtarzał kolejną mantrę , wierzył w to ale był to odruch automatu. Powtarzany po raz setny , opanowany do perfekcji tak by naprawdę działał i tak , takie zdania koiły ból Muradrona poprzez wypełnianie serca czymś ciepłym , co to było ? Była to najpotężniejsza broń , wiara...
__________________ Zakon nadejście sesji Vengara. Przyłącz się!
Ostatnio edytowane przez Tułacz : 24-05-2007 o 23:33.
|