Szala zwycięstwa przechyliła się na ich stronę i Wilhelm doszedł do wniosku, że już nie trzeba się wysilać i szafować magią na prawo i lewo. Gobliny umierały, gobliny uciekały - tych pierwszych mogli podobijać inni, bardziej wprawni w robótkach ręcznych, za tymi drugimi nie miał zamiaru gonić.
Rozglądał się w poszukiwaniu ewentualnych niebezpieczeństw... i okazało się, że słusznie.
- To jakaś plugawa goblińska magia! - zawołał, usiłując wypatrzyć szamana, który rzucił ten czar. Gdyby zdołał go zauważyć, to i jego miał zamiar poczęstować magią. Jeśli nie, to zawsze pozostawał pobielony goblin... - Trzymajcie się od tego z daleka. |