Wreszcie gobliny podały tyły. Dość późno jednak i Berwin nie wiedział, czy to dzięki dzielności zielonoskórych, czy ich głupocie.
Nie przejmując się odwrotem Hraban popędził konia chcąc dogonić uciekających przeciwników i położyć kres ich niegodziwym żywotom. Kątem oka jednak zauważył, że z krzaków z których gobliny wypadły unosi się jakaś plugawie nienaturalna chmura. Same błysku nie widział.
Jakimże nieopisywalnym obrzydlistwem trzeba było się żywić, by puszczać takie gazy? Sprawa wymagała wyjaśnienia. Pchany ciekawością Berwin skręcił w stronę krzaków i popędził konia, by z owego niewybrednego łakomca wypuścić wątpia. |