Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2016, 15:33   #8
Annatar
 
Reputacja: 1 Annatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Bob jak na kozaka przystało siedział w pociągu nieco rozwalony na szerokość, zwracał dużą uwagę na wyglądanie cool, zwłaszcza przy pracodawcy, chociaż zapomniał że ktokolwiek siedzi obok niego może mieć argumenty przeciw tej postawie. Również zaakceptował banana. - Właściwie, to ja cie średnio kojarzę. - stwierdził spoglądając na lisa i wkładając sobie banana do ust. Zasłaniające oczy Boba okulary przeciwsłoneczne dodawały zgrozy tej potencjalnej wymianie spojrzeń.
Uszy lisa podniosły się z wyraźnym zaciekawieniem
- Że co?! Znaczy, nigdy nie myślałeś sobie „Jak wspaniały ogon posiada ten lis”?! – Był wyraźnie rozczarowany. Co prawda, jego mina nie zdradzała tego, zaraz po skończeniu zdania, wepchnął do ust, kolejnego banana.
- Pzyzyj sie. – przełknął – jesteś pewien?
-Nie mam w zwyczaju oglądać cudzych tyłków. - przyznał Bob. - Acz faktycznie, to wygląda całkiem cool. Nadaje się do czegoś? Czy tylko dodatkowa obowiązkowa pielęgnacja? - spytał zaintrygowany jak wiele kurzu taki ogon musi zgarnąć.
- Ależ nie! Nie, nie, nie. Chodzi o ogon, nie o tyłek. Wyobraź sobie, śpisz w namiocie! Nie masz poduszki, wówczas twój wspaniały ogon idealnie się do tego nadaje! Albo, albo! Jesteś sam i smutny, twój ogon, nigdy Cię nie opuści! Możesz go przytulić, czy pogłaskać! Kiedy napadnie cię śnieżyca, czy jest coś lepszego, niż doskonałej jakości ogon? - Widać było, że temat bardzo go pochłania.
- I… Wygląda wspaniale, prawda? Naturalnie, tak wspaniały wygląd, wymaga dużo uwagi. Jednak sam oceń, czyż nie warto?
-Nie martw się, pomogę ci znaleźć jakąś lisicę. - zaoferował się Bob z uśmiechem pełnym szczerości i dedykacji. Może była to nadinterpretacja ale pochłonięte zachowanie lisa było dla niego nieco tragicznie przesadzone. A bycie pomocnym bro musiało być cool, więc nie ma opcji aby się nie zaoferował. - Osobiście na zimę wolę czapki i kurtki. - przyznał, żeby dodać coś do rozmowy.
Lis się zmieszał
- Emm… Jesteś bardzo hojny! – Zaczął machać energicznie ogonem.
- Jednak… Muszę cię w czymś uświadomić, jak wielką różnice stanowi wspaniały ogon, od zwykłej czapki czy szala Akanami złapał swój ogon, po czym podał, duży puchowy biały atut.
- Daje Ci wielki zaszczyt. Sam oceń! – Zachęcał
Bob nie miał zielonego pojęcia jak funkcjonuje lisioludzka kultura kitsune czy innych, pół-zwierzęcych stworzeń. Teoretycznie ogon wychodził z jego tyłka, więc wydawał się dość prywatną częścią ciała. Z drugiej strony został mu zaoferowany, co mogło być jakąś oznaką zaufania. A co najważniejsze, Bob był niesamowicie ciekawy jakości i oryginalności ogona, tak więc (z jakiegoś powodu) lekko zarumieniony położył delikatnie rękę na ogonie. - Woah… - zadziwił się.
Ogon, który dotknął Bob, z pewnością był bardzo zadbany, fakt –że ostatnią noc spędził na strychu. Sprawił, że wmieszało się w niego trochę zboża. Ale nadal, zachował doskonała harmonie pomiędzy miękkością a wytrzymałością.
- Czyż nie jest to, najwspanialsze futro, jakie miałeś okazje chwytać?! – Widać, że miał problem by powstrzymać się od machania, jego uszy były wysoko postawione.
- Dla każdego lisa, jego ogon to symbol! Będzie go bronić, będzie o niego dbać!
Mai siedząca po drugiej stronie przejścia oderwała spojrzenie od przepływającego za oknem krajobrazu, który w milczeniu obserwowała od początku podróży. Teraz z uwagą przyglądała się dłoni Boba zanurzonej w białym futrze. Trudno powiedzieć czy zazdrościła cool magowi tego wspaniałego doświadczenia, czy Akanamiemu jego największej dumy i ozdoby.
-Cool, ja tak mam z honorem. - Ucieszył się Bob pokazując lisowi aprobujące thumbs up. - Wy coś takiego macie? - spytał dwójkę Goryli i swoją pajęczą koleżankę z gildii.
Kalythee wypaliła bez zastanowienia.
- Tak Bob… Was, wszystkich z Fairy Tail. Daliście mi dom, rodzinę. Ja będę was bronić, ja będę o was dbać. - Uderzyła się pięścią w mostek. - Jest jeszcze doktryna wojowników, ale ja to bardziej traktuje jak wskazówkę niż credo.- Uśmiechnęła się słodko.
Małomówna czarodziejka przytaknęła energicznie słowom Kalythee.
-Um! Dla mnie też Fairy Tail jest bardzo ważne.
- Uznajemy raczej powszechne wartości. Rodzina, miłość i tym podobne. - wyjaśnił doktor, a jego syn wtrącił się jeszcze. - Tata jeszcze zawsze broni nauki.
Kihada również przytaknęła głową, przez cały czas z szerokim uśmiechem przysłuchując się rozmowie dwóch towarzyszy z gildii.
- Harmonia i równowaga to to czemu ja poświęciłam swe życie - dodała, po czym zwróciła się do większego z goryli. - Ja chciałabym zapytać jakie konkretnie typy magii wykorzystujecie w tym parku rozrywki i na jaką skalę?
Goryl już rozchylił usta by się odezwać, ale mag o bujnym ogonie wyrwał się pierwszy. Toteż naukowiec ustąpił mu pola.
- Harmonia? Równowaga? Jest tyle ciekawszych rzeczy! Jedzenie, picie, futra! - Pokwitował lis. Nagle szybkim długim krokiem, zbliżył się do dziewczyny. Nachylił się do niej, po czym z błagającą miną powiedział.
- Pooowiedz mi… Masz coś dla mnie? Te wspaniałe babeczki z tą...eeee...posypką? Albo, albo… baozi? Tutaj są tylko banany! Poza tym, jakieś dziwne… - Włożył kolejnego do ust, nie obierając go.
- whęc? - Jego ogon nabrał niesamowitych prędkości.
- Wybacz, mogę się z tobą podzielić bentou które kupiliśmy z Patem przed wyjazdem - odparła przepraszająco czarodziejka, unosząc do góry kwadratowe zawiniątko. - Poza tym mam trochę suszonego mięsa Hadaki jeśli masz ochotę - dodała, uśmiechając się szerzej.
Znieruchomiał. Na jego twarzy, pojawił się lekki zawód. Nie mniej, wyciągnął ku niej dłonie
- Nie odrzuca się takiego daru. Poza tym, wspaniałe futro, wymaga witamin. Kiedy to mówił, spojrzeniem przeszedł na swój wspaniały ogon.
- Właściwie, to gdzie jedziemy?
Geomantka spokojnie rozwinęła chustę i otworzyła pudełko, przekazując lisowi zapasową parę bambusowych pałeczek. W środku była porcja ryżu z wisienką posypanego sezamem, zawinięte w kwadrat jajko sadzone, kilka małych kiełbasek i kawałki smażonej ośmiornicy.
- Częstuj się - oznajmiła wesoło.
Kiedy miał zamiar chwycić za jedzenie
- Częstuj się? Ekhm. To nie moja porcja?
- Też nie jadłam jeszcze śniadania. Możesz zjeść połowę - wyjaśniła czarodziejka, szturchając lisa końcem pałeczek w czoło..
 
Annatar jest offline