Wolfson uśmiechnął się przymilnie. Postanowił wziąć stronę Sig - choćby po to, by nie sądziła, że coś podejrzewa.
- Szanowna pani - zaczął grzecznie - nie przychodzimy w złych zamiarach. Chyba wolno nam tu być tak długo, jak nikomu nie zrobimy krzywdy, prawda? - spytał, w jego głosie brzmiała słodycz. |