Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2016, 21:55   #18
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Podróż przez portal była nowym przeżyciem wartym zapamiętania, choć niekoniecznie zaskoczył on elfkę. Ganadriel bowiem, podczas treningów, opowiadał jej o wielu szczegółach tyczących się organizacji, sposobu podróżowania, hierarchii oraz rodzaju minionych misji i zleceń. Właściwie, to można śmiało stwierdzić, że połowę czasu przeznaczoną na doszkalanie, obydwoje przegadali, dzieląc się między sobą przemyśleniami, spekulacjami i opowieściami. Rozmowa nawet przeniosła się na niedawną wojnę, która miała miejsce w Everesce i w której to obydwoje brali czynny udział. Rany, choć nie do końca zagojone, nie obniżały sprawności elfów ani nie promieniowały już bólem. Teraz, gdy przenikając świetlistą ścianę portalu poczuła na ciele chłód, dała o sobie znać stara rana w okolicy barku, która powstała podczas walki o puszczę. Wspomnienie tamtej bitwy wiązało się z przyjaźnią między nią a jej małym dinozaurem.

Kiedy wylądowali na śnieżnym puchu, Livenshyia szczelniej okryła się płaszczem. Skupiła ona swój wzrok, wypatrując w okolicy czegokolwiek, na co warto byłoby zwrócić uwagę, a z jej ust wydobył się niewielki dymek, kiedy ze spokojem wypuściła z płuc powietrze.
- Tam ktoś jest. Albo coś. Zjawy? - zwróciła innych uwagę na stojące w oddali, ciemne postacie. Nie miała jednak zamiaru długo czekać na namyślenie się lub jakąś odpowiedź ze strony swoich nowych towarzyszy.
- Nie zwlekajmy - dodała powściągliwie, ruszając od razu ku bram do twierdzy. Atmosfera jakby stawała się napięta z każdą chwilą oczekiwania na odzew wołania i pukania, jednak elfka nie traciła zimnej krwi... Oraz zimnych uszów. Całe szczęście, że w ostateczności doczekali się łaskawego otwarcia skrzydeł i nie zginęli jeszcze przed rozpoczęciem prawidłowego zadania.

Przed królem Liv stwierdziła, że nie będzie się odzywać. Nie było to jednak spowodowane jej małomównością lub brakiem własnego zdania, a raczej tym, że była "ylfem", jak to krasnolud wymawiał. Oczywiście, że różnica między drowem a leśnym dzikuskiem była diametralna, jednakże wątpiła, aby tłumaczenie tego było potrzebą. Nie mniej jednak wolała nic nie mówić, co by nie wzbudzić niechcianego pogorszenia humoru mości króla. Jej zwierz jak zwykle chował się za plecami, od czasu do czasu wysuwając pyszczek i łypiąc na innych z zaciekawieniem - tym bardziej kiedy zaczęli sprzeczać się między sobą.
- Pośpiech,wbrew pozorom, nie musi wcale nam sprzyjać, więc zróbmy wszystko dokładnie, ale nie ociągajmy się - dodała na koniec od siebie, choć nie wątpiła, że w tych słowach nie było nic odkrywczego. Na same wyobrażenie, co inni mogą o niej pomyśleć, aż zaśmiała się pod nosem. Mimo to, nic więcej już nie rzekła, a jedynie czekała, aż wszyscy będą gotowi, żeby podjąć dalsze kroki. Ona już była.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline