Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2016, 01:09   #93
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Dawid



Summer była gotowa do drogi więc nie musieli marnować więcej czasu i mogli ruszyć w dalsza drogę. Ta zaś prowadziła na północ, tropem trojga ludzi i podążającej za nimi istoty. Czy byli oni tacy jak Dave i jego towarzyszka? Czy pochodzili z tego świata czy z ich? Dlaczego wilkołaki porzucili ich w taki sposób i kim był obserwator który za nimi podążał? Pytania, jak zwykle zresztą, mnożyły się jak szalone. W przeciwieństwie do odpowiedzi, których najzwyczajniej w świecie nie byli w stanie zdobyć. Potrzebowali kogoś, kto by ich udzielił. Kogoś, kto nie będzie stał po żadnej ze stron. Kogoś, komu można by było uwierzyć. Czy ów tajemniczy ktoś, kto obserwował Stonehenge i zdawał się znać plany wilkołaków, był tą osobą? O tym mieli się dopiero przekonać. Póki co trzeba było dogonić ludzi i, w miarę możliwości, odkryć tożsamość śledzącej ich istoty.

O ile pierwsze zdawało się wręcz banalnie proste, o tyle to drugie już nieco mniej. Podążali z nosami przy ziemi, a i tak ciężko było wyłapać woń obserwatora. Jego ślad także był dziwny. Szeroki, pozbawiony wyraźnych odcisków stóp, ledwie widoczny. Był wręcz rażącym przeciwieństwem tego, który zostawili ludzie. Ich buty zostawiały głębokie ślady w ziemi. Trawa, którą przygnietli, miała spore problemy z podniesieniem się. Oczywiście, za jakąś godzinę czy dwie, ten stan ulegnie zmianie, teraz jednak był niczym światła na pasie startowym w ciemną jak atrament noc. Czy poprzedniego dnia oni także zostawiali takie ślady? Zapewne tak. Teraz jednak sprawa miała się inaczej. Biegnąc, ledwie dotykali ziemi. Idąc, kierowani instynktem, stawiali łapy tak iż pomimo ciężaru ich ciał, trawa podnosiła się niemal od razu. Byli niczym duchy. Drapieżnicy doskonali, podążający za swą ofiarą. Tropiciele, których zmysłom nie umykał najmniejszy nawet szczegół otoczenia. Jakże żałośni wydawali się teraz przedstawiciele rasy, do której jeszcze nie tak dawno sami się zaliczali. Jakże słabi, nieporadni i bezbronni. Świadomość tego, że gdyby tylko chcieli, mogliby zapolować na tą trójkę i rozszarpać ich na strzępy niczym zabawki, uderzyła w oboje. Zalśniła w łączącej ich więzi. Czy wciąż mieli prawo by nazywać siebie ludźmi?

Dotarli wreszcie do lasu. Drzewa rosły tu gęsto, jedno obok drugiego. Podłoże zasłane było liśćmi i mchem. Krzaki rosły rzadko, co bez wątpienia ułatwiało poruszanie się. Było cicho, spokojnie, przytulnie niemalże. A może jednak zbyt cicho? Nie słychać było ptaków w koronach, myszy buszujących w ściółce. Zupełnie jakby natura zamarła wstrzymując oddech i czekając… Tylko na co?
Ostre szarpnięcie… Uczucie, gdzieś z tyłu głowy. Czerwona lampka zwiastująca zagrożenie. Biała wilczyca zatrzymała się i odsłoniła kły. Jej wzrok błądził po okolicy, jednak jak daleko wzrok sięgał, nie widać było nic, co mogłoby spowodować taką reakcję u obu wilków.
Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, przed czarnym wilkiem pojawił się sztylet. Jego ostrze utkwiło w ziemi, na metr od jego łap.
~ Nad tobą - ostrzegła go Summer, wydając z siebie groźne warknięcie, które spłoszyło przyczajoną wiewiórkę, dowód na to, że las jednak nie był wymarły.
- No prossszę, prossszę, kogo my tu mamy - odezwał się kobiecy głos, nieco ponad głową Dawida, zlewając z pomrukiem jego partnerki. Gdy uniósł łeb ujrzał parę szkarłatnych oczu, ozdobionych podłużną źrenicą, które wpatrywały się w niego i Summer z chłodnym zaciekawieniem.


Kobieta miała długie, czarne włosy, tworzące wodospad, bowiem ich właściciela wisiała głową w dół. Jej ciało, a przynajmniej jego górną część, utrzymywał na grubym konarze, równie gruby ogon. Był on długi, pokryty łuskami i zaczynał tam, gdzie powinny pośladki, których jednak nie było. Czarna tunika, którą wężowa istota miała na sobie, zapewne w innej pozycji zasłaniała część brzuszną, teraz jednak zwisała w dół podobnie jak włosy, odsłaniając miejsce w którym kończyła się ludzka forma, a zaczynała gadzia. Granica przebiegała dokładnie na linii pasa, zostawiając lekkie wcięcie ukazujące pępek i część podbrzusza które następnie przechodziło w pas jasnych łusek, stanowiących podbrzusze wężowej części istoty. Sam ogon mienił się odcieniami zieleni i brązu, sprawiając że niemal całkiem zlewał się z barwami lasu.
Nieznajoma uniosła się nieco w górę, a w wilki uderzył lekki podmuch wiatru jaki wytworzyły czarne skrzydła, jakie miała na plecach. Nie były one duże, jednak bez wątpienia musiały być mocne. Ręce miała złożone za sobą, tak że nie dało się dostrzec czy nie ma w zanadrzu większej ilości ostrzy. Uśmiech, który im posłała odsłonił ostre kły, które wysunęły się nieco, nachodząc na lśniące czerwienią usta. Nie był to wrogi uśmiech, chociaż z pewnością nie należał do szczególnie uspokajających.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline