Wnętrze wieży było zdecydowanie nieprzytulne.
Podłogę zaścielał prawdziwy dywan z kości - nawet ślepiec by zauważył, że obrońcy stoczyli zaciętą walkę, zakończoną, po ilości trupów sądząc, niepowodzeniem. Najwyraźniej przeciwnicy byli zbyt silni, na dodatek zaskoczyli obrońców.
Po spenetrowaniu wieży i zabraniu paru monet Rathan wrócił do kompanów.
- Proponowałbym przespać się trochę, a potem ruszyć dalej mostem - powiedział. - Zapewne dokądś prowadzi. Do jakiegoś wyjścia.
Potem usiadł na moment, starając się przekonać, czy da się zrobić jakieś prowizoryczne pochodnie.
Odkrytym przez siebie przejściem nie zamierzał wędrować. Miał wrażenie, że na drugim jego końcu czeka coś niezbyt przyjaznego.