Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2016, 16:51   #32
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Północny Trakt, Ferelden. 9:30 Smoka.

To co stary krasnolud zapakował swojej siostrzenicy szybko się rozeszło i całej trójce chociaż na chwilę poprawił się humor - nawet Marcus, dotąd milczący i zamknięty w sobie rozchmurzył się na krótki moment, kiedy zrezygnowany skosztował krasnoludzkich trunków. Pomimo głośnych uwag Tevinterskiego maga na temat całej sytuacji i upijania się w jego obecności, każde z nich po niedługim czasie zasnęło błogim snem. W karawanie to najęci strażnicy zajmowali się nocnymi patrolami, więc mogli spokojnie wypoczywać w nocy. Najemnicy byli solidnie opłaceni, więc nikt z nich nawet nie zadawał zbędnych i wścibskich pytań o dodatkową grupkę jadącą z nimi. Wydawało się, że pomimo wszystkich problemów, mają chociaż jedną spokojną noc przed sobą.


***


- Wstawaj - Syknął Dave i kopnięciem w bok obudził Marcusa - Ktoś się zbliża od strony traktu, wszyscy się przygotowują.

Marcus zaspany otworzył oczy i dostrzegł ciemne sylwetki najemników i członków karawany, którzy sprawnie przekazywali sobie różne bronie. W ciągu paru chwil, prowizoryczne umocnienia z beczek, worków i wozów stały gotowe, a wszyscy trzymali łuki i kusze w pogotowiu, wyczekując przybyszów.

Od strony traktu wyraźnie było słychać ciężki tętent końskich kopyt, ciężko było dokładnie stwierdzić dokładnie ilu ich było, ale wyraźnie się spieszyli i zmierzali prosto w tą stronę.

- Kurwie syny! - Krzyknął zadowolony Keldorn przerzucając zniecierpliwiony topór z jednej ręki w drugą - Zaraz się przekonają o tym, że na pewne karawany nie warto napadać!

- Spokojnie mości krasnoludzie - Bratter wydawał się zmartwiony całą sytuacją - Boję się, że to raczej ludzie lorda Wayneara… Zwykli rozbójnicy nie gnali by tak na łeb na szyję i raczej próbowali by nas wziąć z zaskoczenia… To, że nie silą się nawet na dyskrecję świadczy tylko o ich pewności siebie i dużej przewadze liczebnej… Ale jakim sposobem tak szybko by nas odnaleźli?

- To nie temat do rozważań na teraz - Syknął Dave - Musimy zająć pozycję. Każdy niech dobierze broń strzelecką - na wozie powinniście znaleźć wszystko czego potrzebujecie. Niech Stwórca ma nas w swojej opiece… - Powiedział i ustawił się wraz z strażnikami w drugiej linii z długim łukiem w ręku.

Byli emisariusze rozejrzeli się po pospiesznie umocnionym obozie. Pięć wozów tworzyło okrąg, a większość przerw pomiędzy nimi została wzmocniona przez eskortę karawany, za pomocą różnych beczek i worków i dodatkowo przy każdym umocnieniu były ustawione stanowiska z zapasowymi strzałami i bełtami. Wszystkie konie zostały uwiązane niedaleko ich wozu i teraz jedynie rżały niespokojnie. Na polanę, na której aktualnie się znajdowali prowadziły dwie wyjeżdżone ścieżki od północy i południa, a ona sama była otoczona gęstym lasem, w którym niemożliwa była szybka jazda konna. Mieli zaledwie parę chwil, aby przygotować się przed przybyciem gości.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline