Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2016, 18:15   #20
kinkubus
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Skowyt Przez całą drogę trzymała się wystraszonego zwierzaka, żeby nie spanikował. Na pierwszy rzut oka nie było widać żadnych zmian w zachowaniu Strzępa, jednak nie każdy posiadał magiczną więź z naturą oraz zwierzęcym towarzyszem.
Lądowanie było niemniej przyjemne, jak sama podróż planarna. Ktoś na niej wylądował i przewrócił na śnieg. Był to czarodziej, który wcześniej pytał o potwory Podmroku. Podniósł pół-orczycę z ziemi i zaczął ją otrzepywać ze śniegu, plotąc w zakłopotaniu. Skowyt jedynie się na niego patrzyła, nie dając jednoznacznie ocenić, co jej chodzi po głowie.


Śnieg był Skowyt obcy, ale przynajmniej coś o nim wcześniej słyszała w przeciwieństwie do biednego dinozaura, który trafił do zupełnie obcego środowiska. Z ulgą przyjęła zaproszenie do krasnoludzkich hal, które nie przestawały zadziwiać obcością otoczenia i w tym przypadku, również rozmachem. Ogromna przestrzeń, która z niewiadomego powodu sklepienie miała dopiero na wysokości kilkunastu lub może nawet kilkudziesięciu metrów budziła u pół-orczycy niepokój. Czułą się, jakby była wielokrotnie mniejsza, niż w rzeczywistości. Przez praktycznie całą drogę do sali tronowej, szła z głową wygięta ku górze, podziwiając z niekrytą fascynacją architekturę ludzi podziemi.
Inaczej zachowywał się Strzęp, który szedł grzecznie przy nodze. Nie chował się za właścicielką, jak zwierzak Liv, był wyszkolony do strzeżenia i chociażby nie chciał, wiedział, że należy wykonywać swoje zadanie bez dyskusji. Taka była jego rola w stadzie, znał swoje miejsce i nie zamierzał go porzucać, gdyż to w jedności leżała siła.

Król i cały koncept władcy również był dla Skowyt czymś nowym. W rodzinnym plemieniu nie było jednego przywódcy, który dyktowałby wszystkim prawa. Cała idea, że jedna osoba rządzi wszystkimi była dziwna; jakby nie znali swojego miejsca.
Sam król jednak przywitał ich życzliwie i z szacunkiem. Tego samego nie mogliby oczekiwać w plemieniu Skowyt, nawet, gdyby ona osobiście ich wszystkich przyprowadziła. Tylko jednak osoba w tej grupie byłą mile widziana w tamtych stronach i wbrew pozorom, niekoniecznie była to pół-orczyca.
Niemniej, król chciał walczyć o swoje i musiał być bardo zdesperowany, że sięgnął po pomoc od nieznajomych. Sprawy plemienne były sprawami plemienia, nie było pożądane, żeby osoby z zewnątrz się w nie mieszały, a co dopiero z zupełnie innych zakątków świata lub może nawet planów.

Nie miała nic do dodania w trakcie krótkiej dyskusji. Podobnie jak elfka, stała z boku i czekała, aż dojdą do jakiejś konkluzji. Była gotowa do wyprawy pod ziemię, miała zapasy oraz przygotowane odpowiednie zaklęcia, ale co dokładnie należało robić raczej nie leżało w jej kompetencji. Nigdy przedtem nie była w Podmroku, nie znała się na krasnoludach czy drowach, na studiowała podziemnej wojaczki. Potrafiłaby zadbać o siebie i tego się trzymała, chociaż nie wątpiła, że obok Liv, to ona może musieć kierować drużyną w ciemnych korytarzach Podmroku.



Pośpiech,wbrew pozorom, nie musi wcale nam sprzyjać, więc zróbmy wszystko dokładnie, ale nie ociągajmy się.

Skowyt zgadzała się z Liv. Szybkie działania były zdecydowanie wskazane. Ktoś tam w podziemiach czekał na ratunek i nie mógł sobie pozwolić na zwłokę. Przytaknęła na te słowa i już miała się odezwać, gdy zrobił to obłąkany błazen.
Druidka nie rozumiała, co on robił na tej wyprawie. Odstawał wyraźnie, nie swoją indywidualnością czy wyglądem - chociaż tego mu również odmówić nie można było - ale podejściem. Sprawiał wrażenie, jakby nie dzielił z innymi celów i zamiast przybyć na odsiecz, miał zupełnie inne plany.

Czy jesteś walnięty na głowę? — Skowyt wypaliła bezpośrednio, przy wszystkich, włączając w to króla.

Na pierwszy rzut oka widać, iż zupełnie nie dostrzegasz związku między walką, a teatrem! Oba te aspekty świata są do siebie bardzo podobne! Czyż, pole bitwy nie może być sceną? Wojacy aktorami? Przebieg jej zaś kolejnymi aktami? Czyż więc tak trudno jest nie dać się ponieść tej wspaniałej myśli!? Czyż nie rozpala w tobie tego wewnętrznego ognia? Oto przed nami rozstępuje się kurtyna, a wraz z nią ukazuje zupełnie nowa scena głodna spektaklu! Nie mogę więc stać bezczynnie, gdy pojawia się taka okazja na występ! Na występ i ukazanie tego, co jest w teatrze walki najlepsze! Bólu, śmierci i bohaterstwa rzecz jasna! Z drugiej strony to, że nie rozumiesz to nawet lepiej! Twoja rola zyskuje dzięki temu tylko na autentyczności! Na ekspresji! - spostrzegł, że zaczyna się powoli wydzierać. - Wybaczcie me uniesienie, lecz czas już na nas nieprawdaż dzielny wojaku?! - zwrócił się w tej chwili do A'arab Zaraqa.

Po wyrazie twarzy Skowyt dało się niemal fizycznie wyczuć z jaką trudnością słowa przebijały się do jej głowy. Dla niej odpowiedź była równoznaczna z "tak", które mężczyzna wyraził w postaci słowotoku. Nie zapamiętała nawet połowy z tego, co przed chwilą powiedział, oboje żyli w dwóch zupełnie innych światach i zaprzątanie sobie głowy zrozumieniem jego, kiedy mają zadanie do wykonania, było ponad siły pół-orczycy.

 

Ostatnio edytowane przez kinkubus : 22-12-2016 o 21:25.
kinkubus jest offline