Wątek: Gdzielnik
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2016, 18:24   #9
Czudak
 
Czudak's Avatar
 
Reputacja: 1 Czudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumny
"KAŻDORAZOWO?!!" W porządku, sama się o to prosiła. Oczekiwała iż gospodyni jakoś to ograniczy, opierając przesłankę na tych trzech restrykcyjnych zasadach, które wcześniej podyktowała. Ale żeby od razu pytać się o pozwolenie za *każdym* zasranym razem? Przy głupim module telekinezy? "Każdorazowo!" Potwierdziła sobie, czytając najświeższą instrukcję ponownie. Stęknęła raz, niezbyt zadowolona z tego rozwoju spraw, siedząc na tyłku jak wytresowany pies.

Wtedy to wrota się rozsunęły i wyszła Ona, władczyni tego domu: otulona drgającym powietrzem dama, stanowcza, ale sprawiedliwa, a do tego... "Cooooo? Brązowe włosy? Taki jednolity kolor jest niemodny już od paru dziesięciozim! Słabo!" Szybko podsumowała w myślach swoją Nauczycielkę, kątem oka lustrując ją od dołu do góry. Odwzajemniając tym samym inspekcję w toku, gdy ta krążyła wokół niej na dwóch nogach. "Mogłabyś sobie też podrosnąć parę centymetrów." Wydęła usta, gdyż rzeczywistość okazała się sprzeczna z oczekiwaniami. W myślach miała obraz dwumetrowej matrony o charyzmatycznej twarzy, która samą obecnością ciągnie do siebie ludzi. Wyobraziła ją sobie jako kandydatkę na Mistrzynię (w niedalekiej przyszłości; z tytułem za najdalej dwa, góra trzy stulecia), bazując po tonie ich bardzo młodej relacji. No ale jest jeszcze ten szczegół, że to ona jest tu nanitowym czworonogiem; ten drobiazg mógł zaiste znacząco wpłynąć na dynamikę ich nowo powstałej przyjaźni.

Chociaż nie powinna utyskiwać z powodu wysokości kobiety - sama nie może się pochwalić pokaźnym wzrostem, sięgając rzeczonemu człowiekowi do pasa, nie licząc rogu.

Kolorowy koń... kolorowa klacz przez chwilę bacznie obserwowała jak Opiekunka zajmuje miejsce na ławie przed nią. Uśmiechnęła się ładnie. Nie chce na tę chwilę dowiedzieć się, czy następnym przystankiem będzie smycz, gdyż Tulci nie spodobał się wyraz jej mordki.

- Mam na imię Cassandra, siostro - lekko się ukłoniła, po czym zagryzła wargę, patrząc jej w oczy. - To znaczy, to nie jest moje imię. Swojego prawdziwego nie mogę sobie za nic we wszechświecie przypomnieć, ponieważ wymazali mi je z dyńki. W każdym bądź razie, jak wychodziłam z Instytutu, to zerknęłam w księgę gości i na samej górze widniało to miano. Brzmi świetnie, więc zaczęłam go używać - uśmiechnęła się dumnie, wypinając pierś, wciąż trwając w przepisowej pozie.

- A skąd wiedziałam, że jesteś tutaj sama, mamciu? - płynnym ruchem prawego skrzydła wskazała na budynek. - To proste. Nie wiedziałam, a tylko cię podpuściłam. Wszystkie mijane domy wyglądały na całkowicie puste, albo pełne ludzi, i to na tym fakcie oparłam swój blef - rzekła.

- Ale chyba się nie gniewasz o taki drobiazg, prawda? - słodko zapytała, przybierając niewinną minę.
 

Ostatnio edytowane przez Czudak : 17-03-2017 o 16:00.
Czudak jest offline