Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2007, 11:16   #297
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Mieszkanie Andrew przy 15 Gerrard st. znajdowało się w starej zabytkowej kamienicy z XIX wieku, w jednej z wąskich uliczek położonych za teatrem. Szczelnie wyciemnione, przysłonięte żaluzjami okna na drugim piętrze, wychodziły na ulicę. Sama kamienica była trzypiętrowa, upstrzona strojnymi elewacjami w postaci roślinnych wzorów oraz ludzkich i zwierzęcych figur.
Monique przekręciła klucz w zamku ciężkich, dębowych drzwi i weszli na klatkę schodową. Wyczuła na klamce emanacje ludzkich, rozmytych uczuć. Przedmioty dotykane często przez wiele osób zazwyczaj nie nadają się do takich badań. Wiedziała o tym, ale liczyła na łut szczęścia.
Przeszli przez pachnącą wilgocią klatkę i dotarli na drugie piętro pod drzwi oznaczone numerem 6.
- To tu – powiedział cicho Erick. Monique bez słowa podeszła do drzwi opatrzonych w trzy zamki zaczęła je otwierać. Operacja zdawała się nie mieć końca, gdyż ciężkie zamki z głośnym szczekiem stukały za każdym razem, gdy przekręcała klucz. Poza tym na klatce panowała niemal grobowa cisza, prawie, ale nie do końca. Dopiero teraz to zauważyła. Usłyszała za plecami czyjś oddech. Zaniepokojona odwróciła się i zobaczyła, że to Nick. Stał za nią w napięciu, wyraźnie nie przyzwyczajony do takich akcji i najwyraźniej w świecie się denerwował. Oddychał zagryzając usta. – Zupełnie jakby był człowiekiem – pomyślała.
- No dalej, dalej. – poganiał ją cicho Nick. Monique przekręciła dwukrotnie ostatni klucz i delikatnie otworzyła drzwi.
Wchodząc poczuli intensywny zapach unoszący się w całym domu.
- Kadzidło i stara krew – powiedziała Monique.
- Stare zakurzone księgi – dodał Nick przekraczając próg.
- I miłość do sztuki - zakończył Erick i wszedł za nimi. Miał już zamknąć za sobą drzwi, gdy w progu pojawił się Feliks.
- Ja też wejdę, jeśli łaska – powiedział i wślizgnął się za Erickiem do środka.
Większą część powierzchni ścian mieszkania zajmowały regały z książkami. Głównie były to powieści, dramaty i zbiory poezji. W przedpokoju, gdzie w większości domów znajduje się szafa lub chociaż wieszak na kurtki, stał spory regał z literaturą zagraniczną. Na wkręconych weń haczykach wisiały dwa zimowo-jesienne płaszcze o ciemnych barwach. Z przedpokoju wychodziło czworo drzwi: do łazienki i kuchni na lewo, i do dwóch pokoi prosto, i na prawo. Jeden z nich wyglądał na sypialnię. W nim, powierzchnię ścian, zamiast regałów pokrywały obrazy i rzeźby prawdopodobnie angielskich mało znanych artystów. Było też kilka szkiców.
Na podłodze na wprost wejścia stało duże łóżko zasłane ciężką czarną narzutą, obok szafka nocna z egzotycznego drzewa, na niej witrażowa lampką na miedzianej nodze. W głębi stały dwie wielkie dębowe szafy.
Drugi pokój był mariażem sztuki malarskiej i literatury. Po zapaleniu światła nad ich głowami rozświetlił się biały łabędź z dmuchanego szkła, jakiego nie produkuje się od dziesiątek lat. Ukryta w jego wnętrzu słaba, żarówka oblewała pokój mdławym, cętkowanym światłem. Ściany pokrywały regały z książkami, obrazy i jeszcze raz regały. Pokój przypominał swoim wnętrzem muzeum dawno zmarłego artysty. Nie miał w sobie nic ze współczesności. Stare kolonialne biurko z blatem obciągniętym zieloną skórą, brązowa sofa z początku okresu Wiktoriańskiego i okrągły marmurowy, czerwony stolik wykańczany mosiądzem, kilka szafek ze stojącymi na nich dziwnymi figurkami, kieliszkami i innymi drobiazgami.
Mieli właśnie zacząć przeszukiwanie, gdy odezwał się telefon Monique, ta od razu pomyślała o Michaelu. Nie myliła się.
 
Lorn jest offline