Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2016, 00:17   #55
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Wieża Marco

Keiko rozejrzała się po pomieszczeniu. Choć od zapachu kręciło się jej w głowie, to wszystko inne było bardzo miłe. Miękkie. Podobało się jej tu.
- Podoba mi się tu - powiedziała, podchodząc do Marco.

Im więcej o nim myślała, tym bardziej pamiętała. Krzyki. I Anę. Krzyków nie chciała pamiętać, więc włożyła je do małej kulki, którą ściśle zamknęła, tak, że nie było widać spojenia. Kulkę o perłowym kolorze wrzuciła do studni którą miała w mózgu. Przez chwilę nasłuchiwała, czy usłyszy stukot kulki o powierzchnię wody, która powinna tam być, lub chrobot innych kulek. Ale nic nie usłyszała. Jak zwykle. Mimo to zawsze słuchała.
- Czy Ana żyje? - zapytała.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko. Przysiadł na jednym z materacy i poklepał zapraszająco dłonią miejsce obok siebie.
- Nie znam żadnej Any - odpowiedział, po czym dodał - Czyli wciąż mnie nie pamiętasz. Chcesz żebym Ci przypomniał?
Keiko usiadła obok, podwijając pod siebie nogi.
- Pamiętam ciebie z tego czasu, co Anę. Dlatego myślałam, że wiesz, gdzie jest. Ana mówiła, że trzeba się cieszyć tym, co jest i patrzeć do przodu. Co się zadziałało, jest zadziane - wyrecytowała .
- Pokażesz mi, jak robisz sześciany w ziemi? - Keiko płynnie przeszła do tego, co ją naprawdę interesowało

- A pamiętasz co było przed tą twoją Aną? - zapytał Marco, ignorując drugie pytanie - Bo ja pamiętam. Przez pewien czas byliśmy tylko my dwoje i niewielki, pomalowany na zielono pokój... Zabierali nas z niego tylko po to, żeby robić eksperymenty. A potem nas rozdzielili. Chcieli się mnie pozbyć, bo chociaż przeżyłem, to nie miałem mocy, a ciebie... Tobie zrobili pranie mózgu.
- Nie pamiętam
- zasmuciła się Keiko. - Choć mam fotograficzną pamięć.. Myślałam, że Ana była zawsze. Dlaczego byliśmy w tym pokoju?

Mężczyzna, w sumie jeszcze chłopak - nie mógł wszak mieć więcej niż 21-22 lata, popatrzył na Azjatkę tymi swoimi ciemnymi, nieprzeniknionymi oczami, w których... wciąż wydawało się czaić niebezpieczeństwo. Wierzchem dłoni dotknął jej policzka.
Nie uciekała przed jego dłonią, choć nie lubiła kiedy obcy jej dotykali. Ale Marco nie był obcy. Był i nie był na raz.
- Żebyśmy mogli odpoczywać nim... znów nas zaczynali krzywdzić. Każdego dnia... aż do momentu, kiedy otrzymałaś swój numer. Potem zaczęli cię tresować. Ta Ana... to pewnie twój treser, jeśli dobrze zgaduję.
- Treser?
- Keiko potrząsnęła gwałtownie głową. Zdenerwowała się. - Nie - zaprzeczyła. - Nienienie. Ana to.. Ana. Ana.
- Wydajesz się logicznie podchodzić do życia. W sumie zawsze byłaś pragmatyczna. Pytałaś dlaczego, po co... raz zbili cię za to, bo wciąż pytałaś, nawet gdy kazali ci milczeć. - dłoń Marco prześlizgnęła się na szyję dziewczyny, gładząc delikatnie jej skórę. - Naprawdę taka definicja ci wystarcza? Ana to Ana. Nie pytasz sama siebie... dlaczego?

Palce mężczyzny, choć silne i nieco chropowate, dotykały Keiko z zadziwiającą delikatnością. Powolutku gładziły jej skórę, schodząc coraz niżej na dekolt. Tutaj palec wskazujący Marco jakby zupełnie naturalnie zaczął krążyć pomiędzy jej piersiami w górę i w dół... a potem na boki, zaznaczając kształt jej biustu.
Keiko znieruchomiała. Za dużo się działo, za dużo myśli, odczuć, wspomnień. Zapach oszałamiał ją, a dłoń Marco budziła dreszcze. Poczuła, że robi się jej gorąco. Oddech przyspieszył i spłycił się. Chciała zaprzeczyć, przecież Ana nigdy jej nie karała, zawsze pocieszała, uspokaja… po, uczyła zasad, żeby inni nie musieli jej karać. Kulki w jej studni grzechotały, na ich gładkich ściankach pojawiały się pęknięcia. Niewielkie, ale Keiko już była pewna: coś, ktoś był przed Aną o tym kimś mógł być Marco. Pamiętała go. Daleko, jak zza mgły. Nie bała się tych wspomnień. Bała i nie bała.

Zadrżała. Za dużo.
- Za dużo - powiedziała i dotknęła dłoni Marco błądzącej wokół jej piersi. A potem przelała na niego cały koktajl swoich odczuć : smutek, przytłoczenie, ciepło i napięcie w dole brzucha, dotknięcie ust Yao, splątanie, spokój i podekscytowanie, które czuła, kiedy cyfry układały się w równe szeregi, podziw, tęsknotę .

Dłoń mężczyzny zadrżała i cofnęła się lekko. Marco patrzył na dziewczynę bez słowa, zmieniał się tylko wyraz jego oczu. Zobaczyła w nich coś, co przywołało wspomnienia. Już kiedyś tak na nią patrzył i dotykał... choć wtedy nie czuła tego dziwnego mrowienia w ciele. Tulili się do siebie, płakali. Twarz Marco była inna, bardziej okrągła, ciało było chude, prawie pozbawione mięśni. Budziło jednak same dobre skojarzenia. A potem przyszedł ten dzień...

Jak przez mgłę pamiętała że znaleźli się w grupie ponad 20 dzieci. Coś im podano i... zaczął się horror. Nie! Nie chciała tego pamiętać! Jej wspomnienia przeskoczyły dalej. Nie umiała się ruszyć, była wyczerpana.
- Ta tutaj żyje. 5 i pół na skali.
- Czyli się udało chociaż z jednym gnojkiem. Dobrze, nie cofną nam dofinansowania. Zabierzcie ją. Po 12 godzinach obserwacji można nadać jej numer...
- Komandorze, jest jeszcze jeden! Słabo, ale oddycha.
- A jak skala?
- Zero.
- Niemożliwe. Spróbujcie jeszcze raz.
- Zero! Ani drgnie.
- To podajcie jeszcze raz dawkę. Ma się przemienić albo zdechnąć, nie ma innej opcji.
- Tak jest!



Nagle Keiko poczuła jak mężczyzna przewraca ją na materac, przyciskając jej dłonie do podłoża własnymi. Marco zawisł nad nią, jego twarz i oczy płonęły szaleństwem.
- Nigdy więcej, rozumiesz?! - warknął - Nigdy więcej nie damy im się zranić! Teraz to my jesteśmy silniejsi. Zniszczymy ich wszystkich! Już nikt cię nie będzie tresował!

Wpił się w usta dziewczyny drapieżnym pocałunkiem, kładąc na niej tak, jak rano leżał na Azjatce niejaki Ryjek. Tym razem wydawało się to jednak jakieś mniej obrzydliwe...

Tłumione i wypierane wspominania wracały, niepohamowana falą. Marco zadziałał jak katalizator. Perłowe kulki pękały z trzaskiem, zalewając Keiko obrazami i odczuciami. Nie nadążała z ich klasyfikacja, kategoryzacją, choć bardzo się starała. Pamiętała ból, strach, krzyczała. Musiała odrzucić to, co się nie mieściło. Jej ciało naprężyło się, przeszedł przez nią spazm, potem zesztywniała. Marco leżał na niej, stykali się całą powierzchnią ciała. Czuł dokładnie to samo, co ona: niemoc, po podaniu leków. Ból. Przerażenie. A potem poczuł kojący uścisk małej Keiko, która obejmowała go kiedyś, tuląc się do niego.

Keiko leżała pod nim zupełnie nieruchomo, z zamkniętymi oczami. Marco zwolnił jej dłonie, odgarnął włosy z twarzy, po czym wtulił się w malutką Azjatkę.
- Już nigdy więcej... - szepnął jej do ucha - Nigdy więcej. Obiecuję ci to.
Palce mężczyzny zaczęły znów pełzać po ciele Keiko niczym ciekawskie robaczki, wpełzając pod ubranie i odkrywając przed dziewczyną gamę odczuć, o których istnieniu nie miała pojęcia.
Dziewczyna otworzyła oczy. Przez chwile oddychała głęboko, badając te dziwne odczucia, których dostarczało jej ciało. Były przyjemne. Ale dziś było za dużo.. wszystkiego.
- To przyjemne - powiedziała. - Ale nie chcę teraz więcej. Za dużo. Puść.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline