Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2016, 19:02   #97
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Zejście z urwiska trwało dłużej, niż wdrapanie się tam. W bladym świetle księżyca udało im się zejść bez większych problemów, pomijając obsunięcie się Arthona na suchej gałęzi. Na dole Venora skierowała swoje kroki automatycznie do Virgo. Kapłan zrobił kilka kroków jakby chciał jej wyjść naprzeciw.
-Mów. Ruszamy?- spytał.
Paladynka nim odpowiedziała kapłanowi, rozkazała zwiadowcy udać się do pobliskiego gospodarstwa by wypożyczyć konia, lecz najpierw miał do niej skierować wypoczętego zwiadowcę. Spojrzała na brata zastanawiając się czy aby powinien uczestniczyć w tej rozmowie. Ostatecznie uznała, że nie byłoby w porządku odsuwać go teraz.
- Odejdźmy na bok - powiedziała Venora spoglądając na brata i kapłana. Nie chciała by ta rozmowa wyszła poza ich trójkę, bo mogłoby to zaniepokoić jej podwładnych.
Upewniwszy się, że mogą swobodnie rozmawiać, Venora opowiedziała Virgo, najdokładniej jak to tylko potrafiła, swoje odczucia jakie miała będąc w tamtym miejscu.

- Sprawa jest poważna - zakończyła swoją wypowiedź spoglądając po swoich doradcach. - Chce wysłać gońca do Stolicy z listem, w którym opiszę sytuację i załączę mapę z oznaczonym tym przeklętym miejscem - wyjaśniła co teraz zamierza. - Jeśli się nie mylę i to są demony, to potrzebujemy tu bojowych kapłanów i doświadczonych paladynów. My będziemy kontynuować nasz marsz do Grumgish zgodnie z naszym rozkazem.
-Ależ przecie masz przy sobie doświadczonego kapłana!- zaprotestował Virgo, który najwyraźniej mimo swego wieku czuł się na siłach do walki nawet z najgroźniejszymi przeciwnikami.
-Masz również doświadczonego rycerza obok- dodał od siebie Arthon, jakby tok rozumowania Virga, wcale nie był taki zły w odczuciu Purpurowego Smoka.
Venora popatrzyła po nich marszcząc brwi. Nie mogła uwierzyć własnym uszom. Ci dwaj nie widzieli nic złego w atakowaniu bez przygotowania demonów. Pokręciła głową.

- Nie ma mowy, że zabiorę tam zbrojnych, sam Arthon widziałeś jak aura tamtego miejsca wpłynęła na zwiadowców - stwierdziła tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Chyba nikt z nas nie ma doświadczenia w walce z pomiotami Otchłani - dodała ciszej, ale i spojrzała na kapłana jakby czekając, że sprzeciwi się jej założeniu. - I co jeszcze powiecie, że mamy tam iść tylko w trójkę? - skrzyżowała ręce przed sobą czekając na ich odpowiedź.
Virgo wzruszył ramionami -Tak się składa, że ten buzdygan otwiera portal do domeny Helma i jest w stanie przyzwać niebianina, który powinien pomóc nam w walce z czartami- zaproponował, na co Arthon ochoczo pokiwał głową.
-Jestem w stanie zasklepić magią leczącą, nawet głębokie rany…- dodał od siebie brat paladynki.
- Oh... - Venora aż opuściła ręce. Wyraźnie została przez nich zbita z tropu. Przyglądała się im zaskoczona, bo naprawdę nie zakładała tego po nich. - To całkiem zmienia postać rzeczy… - mruknęła i spojrzała po żołnierzach w chwilowym zamyśleniu.
- To... Ja przygotuję ten list. Tak na wszelki wypadek, gdybyśmy nie wrócili... - odezwała się w końcu rycerka, choć po tonie jej głosu można było wyczuć, że wątpi teraz w konieczność by na to tracić czas. Paladynka westchnęła przeciągle.
- Dobrze więc. Nasza trójka wyruszy - zadecydowała patrząc po kapłanie i Purpurowym Smoku. - Czas się uzbroić - przyklasnęła na koniec.

Panna Oakenfold zgodnie ustaleniami nie odwołała gońca. Przygotowała na szybko list, zalakowała go i przekazała zwiadowcy. Poinstruowała go by, gdy nie wrócą do poranka, to ma wsiąść na konia i pędzić do Stolicy, prosto do świątyni Helma.
Następnie wróciła do swojego posłania, przy którym leżał jej ekwipunek i zaczęła zakładać na siebie zbroję. Opancerzona stanęła przed żołnierzami i rozkazała im wzmocnić wartę i ochronę ich obozowiska. Kto nie był zaangażowany w jedną z tych czynności to miał odpoczywać, co Venora podejrzewała, że będzie trudne zważywszy na duże poruszenie związane z odkryciem zwiadowców. Po wyjaśnieniu im, że wraz z kapłanem i Purpurowym Smokiem wracają do znaleziska, wyznaczyła tymczasowego dowódcę oddziału na czas nieobecności jej i jej doradców. Rozkazała też jednemu łucznikowi by dołączył do ich trójki.
Dopiero wtedy, z podążającym za nią żołnierzem z łukiem przewieszonym przez plecy, wróciła do Virgo oraz Arthona.
- Ruszajmy - odparła przystając przy nich. - Pójdę przodem, bo najlepiej widzę w ciemności. - dodała.

-Jasne, jak my wszyscy- odpowiedział żartem Virgo uśmiechając się przy tym szeroko, nie znając sekretu Venory. Jakiś czas później rycerka, jej brat i towarzyszący im kapłan przyodziali swoje zbroje i ruszyli swoimi śladami na szczyt wzniesienia, gdzie znajdowały się stare ruiny. Zgodnie z poleceniem Venory kroku dotrzymywał im najlepszy (według członków oddziału) łucznik. Kirk był barczystym i wysokim człekiem, potrafiącym ustrzelić wróbla z dziesięciu stóp.
Oddział pozostawiony pod tymczasowym dowództwem Senricka – żołnierza wybranego przez Venorę postąpił zgodnie z zaleceniami dowódczyni. Piechurzy wzmocnili wartę, a ci którzy mieli odpoczywać, odpoczywali choć po prawdzie świadomość tego, że coś się święci nie pozwalała usnąć już żadnemu z mężczyzn.
Grupka wdrapała się na wzniesienie, z daleka obserwując w marszu budowlę.
-Ciemno. Ile czasu nas nie było?- syknął lekko zdyszany Arthon.
-Pół świecy?- Virgo, otarł dłonią pot z czoła. Dla kuśtykającego kapłana wspinaczka po raz drugi w ciągu tak krótkiego czasu na szczyt wzniesienia, była nie lada wyzwaniem. Dał jednak radę, tak jak obiecywał.

-Podejdę bliżej. Ty mnie osłaniaj- Arthon polecił Kirkowi, na co żołnierz skinął głową i błyskawicznie dobył łuku i strzały. Pochylony rycerzy podszedł pod drzwi najciszej jak tylko się dało. Przez chwilę nasłuchiwał pod drzwiami, a po chwili wzruszył ramionami do ukrytych między drzewami kompanów.
Widząc to Venora zamknęła oczy na krótką chwilę skupiając się na odczuciu negatywnej energii, co laicy potocznie nazywali wykryciem zła. Miejsce samo w sobie było przesiąknięte tą, negatywną aurą, lecz tym razem paladynka nie czuła się tak fatalnie jak za pierwszym razem. Kobieta mogła dać sobie uciąć rękę, że czartów, już nie ma w środku. Arthon chwilę kombinował coś pod drzwiami, do wieży po czym wrócił do reszty -Tylko ja tam nigdzie nie widzę klamki?- spytał wskazując ręką wzmacniane stalowymi okuciami drzwi. Pozostali jak jeden mąż spojrzeli w tamtą stronę i rzeczywiście dostrzegli, zadziwiający brak klamki.
-Jak w takim razie ktoś tam mógł wejść?- spytał zaintrygowany sytuacją Kirk.
-Pewnie za sprawą przeklętej magii...- Virgo splunął siarczyście w bok.

-Dobra. Tracimy tu czas. Poproszę by wysłano tutaj bitewnego maga, by spróbował czegoś się dowiedzieć. A póki co wracajmy. Niebawem trzeba będzie ruszać w drogę. Świt już blisko- Arthon skinął głową w kierunku urwiska, lecz nim ktokolwiek zdążył skomentować jego propozycję, czwórka zbrojnych usłyszała hałas za plecami, z okolic ruin. Pożółkłe czaszki, których było od zatrzęsienia pod murami stoczyły się w jednym miejscu. Z pod kościstych resztek wyłoniła się paskudna, trupio blada ręka, po chwili noga, a kilka sekund później grupce ukazała się pokraczna istota, chodząca na czworaka. Stwór o ludzkim ciele, spojrzał pustym wzrokiem w stronę najbliżej stojącego Virgo i wrzasnął przeraźliwie, po czym ruszył w kierunku grupki.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline