23-12-2016, 22:24
|
#91 |
| Esmer dolewał wszystkim kto tylko chciał się napić. Piosenki rozchodziły się po całej izbie i zapewne na zewnątrz były dobrze słyszalne.
Gdy doszły ich dźwięki z zewnątrz popatrzył w stronę okien i drzwi. Chwila minęła gdy się otworzyły i stanął w nich miejscowy z widłami.
Esmer wybiegł jako jeden z pierwszych z mieczem i lewakiem gotowym do odparcia niespodziewanego ataku. Tylko na moment się zatrzymał parę kroków po wyjściu. Ocenił sytuację. Nie wyglądała najlepiej. Ponad dwudziestu skavenów i prawie piętnastu wieśniaków. Jak nie zareagują sytuacja się pogorszy.
Esmer doskoczył do pierwszego skavena tnąc mieczem i mając gotowego lewaka do sparowania ewentualnego ciosu. Rzucił się w wir walki. Po wyjściu od razu skierował się w prawo do największej grupy szczuroludzi. Najpierw chciał wyeliminować tego najbardziej po prawej a następnie doskoczyć do następnych chaosytów. Chłopi tu byli w opłakanej sytuacji. Było ich znacznie mniej i mogli paść wszyscy gdyby nie oni.
|
| |