Kazrak po walce przechadzał się wśród ciał oglądając zadane im rany. Żadna z nich nie krwawiła a więc nieumarli. Słysząc słowa ich przywódcy zaklął po nosem po czym stwierdził, że nie ma sensu przyglądać się dalej ciałom.
Podszedł do grupy towarzyszy wraz z nowymi osobami kiwając głową w ich stronę - Jestem Kazrak, dziękuje za pomoc. Gdyby nie ona nie wiadomo jak potoczyła by się walka z tymi ścierwami.
Widząc głupi uśmieszek Tormiella zwrócił się do Markusa : - Czy jeśli to nieumarli to wystarczy, że spalimy ich ciała i nie będą już mogli powrócić? Co do przedmiotów to pewnie są przeklęte, należałoby je zniszczyć albo umieścić w jakiejś świątyni.
Krasnolud zaczął się zastanawiać czy słowa wroga są prawdziwe, jeśli mają spotkać na swojej drodze więcej niematerialnych przeciwników to samo miasto do którego się udają może być zagrożone a cała ich wyprawa dużo cięższa niż z początku myśleli. - Musimy ruszać z samego rana i przyspieszyć kroku, pomroki zaczęły działać szybciej niż sędzia przewidział i miasto może być w niebezpieczeństwie a co za tym idzie transport który musimy tam załatwić. Jeśli Arabel nie zostało jeszcze zaatakowane trzeba ich ostrzec.
Popatrzał na dwie osoby które pojawiły się aby im pomóc po czym rzekł - Irisivel i Jarand jak dobrze usłyszałem, przed nami długa i niebezpieczna droga, powinniście przemyśleć czy chcecie się z nami w nią udać i w ogóle z nami zadawać, bo Ci przeciwnicy to może być dopiero początek. |