25-12-2016, 12:13
|
#92 |
| Zasnęła niemal od razu, gdy tylko położyła się do łóżka, jednak nie było jej dane przespać całej nocy. Z mocnego snu wyrwały ją jakieś hałasy dochodzące z dołu. Z ulicy? Przez chwilę nasłuchiwała, wstrzymując oddech, a gdy rozległy się okrzyki chłopów, zerwała się migiem z łóżka, odziała na szybko i z łukiem w w dłoni oraz kołczanem strzał wybiegła na korytarz, gdzie spotkała się z Jednookim. Towarzyszy wyglądał na zaskoczonego, zatem oboje zbiegli na dół, a tam karczmarka wyjaśniła, co się wydarzyło. Skaveni. Znowu.
Ulrika przełknęła ślinę, nakładając strzałę na cięciwę. Gdy tylko Johanna otworzyła drzwi, łuczniczka wyskoczyła na zewnątrz i aż oniemiała, widząc regularną bitwę między chłopami, a szczuroludźmi. Jeden ze stworów ciskał czymś wybuchowym, zatem kobieta nie zastanawiała się długo, tylko uniosła łuk i wycelowała.
Noc nie ułatwiała jej zadania, ale przynajmniej miała jakiekolwiek źródło światła, by móc spróbować wspomóc kompanów. Zamierzała zdjąć najpierw tego szczurzego bombardiera, a następnie walić do pozostałych skavenów, jednocześnie uważając, żeby nie trafić któregoś z towarzyszy, albo wieśniaków. Nie zbliżała się do epicentrum walki, gdyż w walce dystansowej była najgroźniejsza. Skupiona, odcięta od bitewnego wrzasku, posyłała pocisk za pociskiem. "Sigmarze, prowadź moje strzały", pomyślała przelotnie. |
| |