Kozak mimo poczucia zagrożenia czół się dobrze. W dobrym towarzystwie mając ciepła strawę i napitek mógł odpocząć. Zdałoby się, że spokój będzie trwał do samego ranka. Jednak w czasie wnoszenia kolejnego z toastów, do oberży wbiegł chłop, alarmując o ataku.
Dimitri natychmiast otrzeźwiał. Poprawił swój osełedec*, włożył hełm i będąc pewny o ataku na umocnienia wyszedł z łukiem w ręce.
-jebane psubraty!
Krzyknął krótko widząc, że walka trwa już między domostwami. Ciężko zgadnąć czy chodziło mu o wieśniaków pilnujących umocnień, czy skavenów. Wiedział o tym, że sytuacja jest paskudna. Miał tylko nadzieję, że wieśniacy przyparci do muru, nie mający gdzie uciekać będą bili się zaciekle i krwawo.
Szczury to szczur jak go kopnąć to ucieknie. Z tego też powodu kozak pierwszą i kolejną strzałę posłał do skavena "grenadiera", który mógł budzić strach wśród chłopów.
***
gdyby wsparcie w postaci towarzyszy walczących w zwarciu oraz Kesslera i innych nie wystarczyło, a chłopi dalej by się cofali, bądź któryś z skavenów zagroził kozakowi bezpośrednio. To Sapieha sięga po dwuręczny topór i doskakuje do wroga.
03, 90*, 35
*jeżeli mogę to wydaję PS, żeby zmienić ten rzut
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!