Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2016, 08:27   #85
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Zimny płomień inkwizycji

Krępującą ciszę przerwały kroki Crilii, która podeszła powoli do Pech. Stanąwszy nad dziewczyną delikatnie zaczęła głaskać ją po głowie:
- Nasz Śpiąca Królewna wstała na czas. Reszta dzieci z naszej małej gromadki bardzo się o ciebie martwiła. Ciągle przychodzili sprawdzić jak się czujesz. No, teraz ładnie wstań i chodź do nas opowiedzieć co narozrabiałaś ostatnio, bo wyglądałaś naprawdę źle. No, Słoneczko, chodź do nas… - choć głos pół-drowki był miły i ciepły to było w nim coś karcącego i ponaglającego, co jasno dawała do zrozumienia, że Pech powinna mieć jakieś dobre usprawiedliwienie, bo inaczej czeka ją kara.
- Dobrze, że jesteście mieliśmy problem magiczny. Niektórzy uważają, że Pech zaprzedała duszę demonom. - Erwin mówił do nowo przybyłych, głównie w kierunku Xandrosa. Jednocześnie sięgnął po kuszę, którą wycelował ponad śpiącą królewnę. - Więc przydałaby się nam wiedza magiczna jak i wyjaśnienia oskarżonej-
- Kto tak uważa, i na jakiej podstawie? Ktoś może dokładnie wyjaśnić, co się stało? - Xandros chciał wiedzieć więcej, a tłumaczenia zgromadzonych ludzi były zdawkowe.

Czarodziejka nadal była skołowana. Najpierw sprawdziłą swoją rękę, kiedy dotarło do niej, że ostatnie co widziała przed utratą przytomności, był szarżujący kapłan. Nie zwróciła przez to nawet uwagi na Crilię, która starała się wylać na dziewczynę odrobinę empatii.
- Muszę przygotować zaklęcia...-
Nie podnosząc się z wyrka, powiedziała głosem, który ledwie dotarł do zgromadzonych. Czarodziejska rutyna i macosza laga nakazywała przygotowywać zaklęcie jako pierwsza rzecz po przebudzeniu, gdyż okienko nieubłaganie przemijało wraz z czasem i przyswajaniem kolejnych informacji.
- Ktoś się jeszcze nie obudził… - mruknęła Crilia i zaczęła delikatnie poklepywać Pech po policzku. - Nie śpimy. No, obudź się, moja panno, bo masz kłopoty i musisz ładnie opowiedzieć co narozrabiałaś.-
Czarodziejka natychmiast odskoczyła, odsuwając się od dłoni elfki, zasłaniając przy tym własną twarz.
- Ja nic nie zrobiłam - niemal zaskomlała.
- Żadnego czarowania. - Kusza trzymana przez Erwina poruszyła dostosowując się do ruchu Pech. Co prawda wciąż celował w puste miejsce ale powinien móc łatwo wycelować poprawnie, tym razem. - Nie wierzę w te bajki o demonach ale nie będę ryzykował niczyjego życia. Nathan widział zajście i oskarżył ją o konszachty z demonami, on powinien móc coś opowiedzieć. Chyba nie jest tego typu kapłanem co lubuje się w krzywdzeniu małych dziewczynek, w końcu ma żonę-
- Nie spuszczaj jej z oczu Erwinie i nie wahaj się strzelać, jakby zaczęła coś kombinować - powiedział Nathan, po czym spojrzał na Pech. - A ty nie przygotujesz żadnych zaklęć, dopóki nie powiesz nam co wczoraj zrobiłaś i co znaczył ten napis na lodzie. Bo widzisz elfie… - Kapłan niechętnie przeniósł spojrzenie z dziewczyny na Xandrosa. - Wczoraj mieliśmy tu pewny incydent… Nie byłem przy tym jak to się zaczęło, ale z relacji Louisa wynika, że dziewczyna w jednej chwili zamroziła wodę w tamtej części jaskini. A kiedy ja z Geoffrym przybyliśmy, dziewczyna jak zahipnotyzowana spoglądała na lód, na którym zaczęły same z siebie kreślić się jakieś symbole - jakaś plugawa wiadomość od niewiadomo kogo. Dziewczyna za nic nie chciała odstąpić, a kiedy próbowałem siłą ją odciągnąć, to mnie ugryzła… Dopiero jak zniszczyłem taflę lodu dziewczyna jakby ocknęła się, ale zaraz straciła przytomność. Chcieliśmy od razu się jej pozbyć, ale te oto wielkoduszne panie - tu wskazał na Glorię i Crilię - wstawiły się za nią, dlatego teraz oczekujemy aż ta wiedźma wyjaśni nam wszystko…
Pech popatrzyła na kapłana, jak dzikie, przerażone zwierzę zagonione w pułapkę. Bała się mężczyzny, już wcześniej okazał, że pragnie jej śmierci i jak dziewczyna potrafiła wytrzymywać fizyczne znęcanie, tak nigdy jeszcze nie spotkała się z tak drastycznym przejawem wrogości od drugiego człowieka. Wyglądało na to, że zrobi to, co zazwyczaj robiła w takich sytuacjach... zacznie płakać. Łzy już zbierały się do jej oczu, ale starała się je powstrzymać.
- Nie zrobiłam nic złego, czego ode mnie chcecie?
- No już, już… - pół-drowka próbowała uspokoić dziewczynę. - Uspokój się. Chcemy tylko, żebyś nam powiedziała co się stało zanim straciłaś przytomność. - kapłanka przytuliła Pech, ciągle próbując ją uspokoić. Rzuciła przy tym spojrzenie na Nathana i warknęła. - Widzisz, wystraszyłeś ją! Moim zdaniem jesteś do niej zwyczajnie uprzedzony!
Zdezorientowana, Pech nie zareagowała od razu na czułości Crilii. Dopiero kiedy elfka odezwała się do kapłana, czarodziejka z całej siły odepchnęła ją od siebie, nie szczędząc przy tym kopniaka.
- Nic nie zrobiłam! Nie wiem czego chcecie!
Niedawna bezradność przerodziła się w gniew, którego pierwszą ofiarą padła nie mająca złych zamiarów drowka, która właśnie zwracała ostatni posiłek po ciosie w brzuch.
- I widzisz jak kończy się ta twoja litość do niej! - Nathan niemalże krzyknął, wstając gwałtownie na równe nogi, niemal przewracając przy tym stół.
- Nathanie... - żona kapłana próbowała go uspokoić, jednak ten zaraz gniewnym spojrzeniem obrócił w perzynę jej dobre chęci.
- Koniec z czułościami - powiedział, kierując spojrzenie na Pech. - Albo tu i teraz wyjaśnisz nam co wczoraj zrobiłaś, albo skończymy z tym raz a dobrze!
- Trzeba było ją związać - powiedział spokojnie Raul. - Jest teraz przestraszona i trudno jej się dziwić. Jeszcze trochę ją postraszysz, to nie powie ani słowa. A zabijanie byłoby głupotą. Przynajmniej w tej chwili.
- A wczoraj jakoś nie była przestraszona - powiedział Nathan.
- Poprawcie mnie jeśli się mylę - wtrącił się Ruppert. - Dziewczyna zamroziła jezioro i nie mogła się od niego oderwać? Kapłan Nathan dodatkowo utrzymuje, że dziewczynę opętał demon. Ale jeśli ona jest opętana to po co demon, który jest w niej, piszę do siebie wiadomość na tafli lodu? Coś mi się to kupy nie trzyma...
- Jest opętana, czy utrzymuje konszachty z demonem, jak zwał, tak zwał. Wszystko sprowadza się do tego samego - odparł kapłan.
- Ja się na tym nie znam. - Ruppert uniósł dłonie. - To ty jesteś kapłanem. Osobiście nie chciałbym dzielić domu z diabłem. Tylko powiedz mi kapłanie. Zabijając tą czaromiotkę obiecasz, że już nikomu się to nie przydarzy?
- Też się na czarostwie nie znam. Dlatego czekaliśmy na Xandrosa, elfa, uczonego w gusłach, by nam powiedział czy diabeł i czy powinniśmy wrzucić ją do wody by sprawdzić. Woda czysty żywioł, sił nieczystych nie przyjmie. - Erwin powtórzył znaną prawdę ludową.
Raul spojrzał na Xandrosa, chcąc zobaczyć jego reakcję, po czym ponownie przeniósł wzrok na Pech. Czarodziejka już od pewnego czasu zdawała mu się dość kłopotliwym 'nabytkiem', ale nie na tyle, by utopić ją w najbliższym jeziorku lub spalić. A wyczyny z lodem już kiedyś widział w wykonaniu Pech. Jeśli czarodziejka nie panowała nad swymi umiejętnościami, to było to równie niebezpieczne, jak konszachty z demonem. Ale zabijanie? Tak na wszelki wypadek? Może lepiej podrzucić ją wrogom, żeby tam narobiła zamieszania?
- Xandrosie? Co ty na to? - spytał.
- Nie. Nie dam zgody ani na porzucanie kogokolwiek, ani na zabijanie kogokolwiek, choć nie do mnie należy decyzja. W końcu wybraliście sobie wodza. My elfy respektujemy swoich przywódców, a każdy, kto nie chce się im podporządkować odchodzi sam. Wy ludzie odczuwacie dziwną chęć władzy, i zabijania lub niszczenia wszystkiego, czego nie rozumiecie lub nie chcecie rozumieć. Nie zamierzam przykładać do tego ręki, i zgodnie z obyczajem mojego ludu odejdę, jeśli “przywódca” zadecyduje wbrew moim przekonaniom - elf popatrzył po zgromadzonych w jaskini z politowaniem i zaczął wyjaśniać, mając nadzieję, że ludzie w jakiś sposób się opamiętają - Dziewczyna może być ofiarą bóstwa, które czczone było w tej jaskini zanim tu przybyliśmy. Zbeszcześciliście tę świątynię pod nieobecność wielu z nas, nie mogę powiedzieć, jakie moce uwolniliście, lub jakiej istocie się naraziliśmy. Nie dziwię się, że dawni opiekunowie tego miejsca próbują kontaktu z osobami, wyczulonymi na moc. Pewnie zrobią to znowu. Być może próbują zemścić się za śmierć swoich sług, a być może po prostu próbują nas ostrzec….tego nie wiemy. Wiem, że posąg prymitywnego bożka został okradziony, i wiem, że nie była to czarownica, która jako jedyna okazała pewną chęć współpracy ze mną, kiedy badaliśmy co zostało z posągu. Nic już jednak nie znalazłem, dlatego nalegałem na opuszczenie tej jaskini jak najszybciej się da, i dlatego też zwiadowcy cały czas próbują znaleźć inne, lepsze miejsce na osadę. Wciąż nalegam, mimo, iż dwóch naszych towarzyszy nie wróciło z nami z patrolu. Ich bohaterska śmierć roztrwoniona będzie przez tych, co oskarżają tych co działają dla waszego bezpieczeństwa. Aby jednak sprawdzić wasze obawy, mogę spróbować wykryć emanację magii od dziewczyny, choć nie wygląda na opętaną. Raczej jestem zdania, że nie potrafi zapanować nad tym, co dał jej los. Potrzebuję czasu aby odpocząć, i nieco spokoju aby przygotować wszystko to, co niezbędne jest do rytuału, bo zaklęcia są wyczerpujące i niełatwe. -
- Więc póki co Pech ma szczęście. - Stwierdził żartobliwie Ruppert jakby ignorując całą powagę tej sytuacji. - Większość z nas tu uważa że dziewczyna jest niewinna. No chyba że chcesz się do czegoś przyznać? - Skierował badawczo wzrok na czarownicę albo czarodziejkę. Sam już nie wiedział na co.
- Nie mamy wśród nas żadnego kapłana, który mógłby rzucić odpowiedni czar? - spytał Raul.- Są wszak czary zdolne wykryć zło. Nikt nie potrafi tego zrobić?
- Sama mogłabym to zrobić, ale niektórzy… - tutaj Crilla rzuciła spojrzenie na Nathana. - ...mogliby nie uwierzyć w moje słowa. Panie Geoffry, mógłby pan? - zapytała grzecznie Crilia jedynego kapłana, który zachował neutralność w tej sprawie.
Dziewczyna, która była tematem przewodnim całej dysputy, skulona siedziała w kącie. Popatrzyła z żalem na Crilię, jakby chciała ją przeprosić, ale jednocześnie wolała się nie odzywać, nie chcąc pogorszyć swojej sytuacji. Wychodziło, że oprócz kapłana, nikt tak naprawdę nie chciał zrobić jej krzywdy - może Erwin celujący kuszą, ale jeszcze nie strzelił - i nie miała się czego obawiać, a już tym bardziej nie musiała kopać elfki. Nie dało się ukryć: spanikowała. Myślała, że zaraz zaczną przeprowadzać na niej lincz za jakieś urojone krzywdy.
- Musiałbym przygotować to zaklęcie jutro - odparł Crilii Geoffry. - W domenie wielu kapłanów wykrywanie zła jest naturalną zdolnością, lecz nie w mojej.-
- W naszej też nie - dodała Elizabeth, żona Nathana.
- A niech was - mruknął Nathan, z rezygnacją siadając na swoje miejsce. Najwyraźniej spodziewał się znaleźć wśród zebranych większe wsparcie w swojej sprawie. Jednak ostatecznie wypowiedź elfa zniszczyła jego plany. - Można spróbować, chociaż wątpię by to cokolwiek dało… Ale nie mam zamiaru ustąpić w jednej sprawie. Ta dziewczyna wciąż nie wyjaśniła co znaczyły te symbole na lodzie, a jestem pewien że je rozumiała. Tak więc oczekuję, że klarownie wyjaśni nam to tu i teraz.-
- Problemy z czarami, rozwiązać nowymi czarami? Co może się nie udać? - Choć Erwin musiał przyznać, że pomysł nie był zły, to źródło pomysłu było. - Jak na chwilę obecną fachowiec stwierdził, że to mogła być zemsta demona, lub coś innego nie spowodowane przez dziewczynę. Ponadto stwierdził, że zabicie jej lub ukaranie byłoby złym pomysłem Jedynym dowodem są zeznania kapłana, który nie wie co widział, do tego sam pląta się w zeznaniach raz stwierdzając, że to opętanie raz, że konszachty z demonem. - Odłożył kuszę na bok. - Jak dla mnie sprawa jest jasna, nie ma żadnych konkretnych dowodów na związek zaklinaczki z demonami. Zamrożenie tafli stawu jest czynem jaki mógłby dokonać każdy mag bitewny, a nie każdy mag jest demonologiem. Choć symbole na lodzie mogą mieć znaczenie, ich treść zna tylko Pech i wątpliwym jest, by sama się oskarżyła i nie mamy jak zweryfikować jej słów, więc sprawa ta nie może mieć wpływu na całość naszego osądu. Przez co znaczenie tych symboli choć potencjalnie ważne, jest sprawą prywatną, a wyjawienie ich tajemnicy zależy od dobrej woli czarownicy.-
- Już się nie mądrz Erwin. - Wciął się znudzony Ruppert. - Niech Pech mówi co tam wyczytała. Sprawa dotyczy nas wszyszystkich.
Nie ma to jak podpowiadać podejrzanej, w jaki sposób ma się wydostać z tarapatów, pomyślał Raul.
Spojrzał na Pech zastanawiając się, czy dziewczyna wydusi z siebie jakieś wyznania, czy nie.
Xandros podszedł do Pech uważnie ją oglądając - może jednak skorzystamy z pomocy obecnych tu kapłanów? Prosty egzorcyzm, zabezpieczający przed złem powinien być chyba znany każdemu kapłanowi - Xandros popatrzył na Crilię i Geoffreya. - Składała ofiary z krwii? Pisała na ziemi jakieś kręgi i otwierała portale do otchłani? Jeśli nie….proponowałbym pójść spać i odpocząć, bo komuś tu odbija - elf spojrzał bardzo znacząco na Nathana
- Skoro nie zrobiła nic złego, to chyba nie ma powodu, dla którego nie mogłaby nam powiedzieć, co znaczyły te symbole - mruknął Nathan.
- A wy musicie jeszcze opowiedzieć nam o swojej wyprawie - zwrócił się nagle Pleufan do Raula i Xandrosa. Elf nie odzywał się przez cały czas, jednak jego mina i spojrzenia, które od czasu do czasu posyłał Pech wskazywały na to, że wcale mu się ta sytuacja nie podobała. Tak samo jak pobłażliwość reszty.
- Panie mają pierwszeństwo - powiedział Raul, spoglądając na Pech.
Czarodziejka wygrzebała się z kąta i zbliżyła do reszty. Chociaż była wyraźnie skonfundowana, postanowiła odpowiedzieć na pytanie.
- To była wiadomość... ja nie wiem od kogo, ale ktoś próbuje się z nami skontaktować. Ostrzega przez ziemiami na zachodzie i przekazuje, że na wschodzie znajdziemy spokój. Musimy być tylko wytrwali…
- Dobrze. Skoro już się wyjaśniło, to czy ktoś jeszcze ma jakieś pytania? - zapytała Crilia, która chwilę wcześniej pozbierała się z ziemi.*
- I tyle? - zapytał z niedowierzaniem Nathan. Wbił w Pech przeciągłe spojrzenie, które następnie zwrócił na pozostałych. Zaraz jednak westchnął, a jego twarz przybrała wyraz zrezygnowania. - Nie wierzę w ani jedno jej słowo, ale to was pewnie nie obchodzi, więc zostawmy ten temat…
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 27-12-2016 o 13:06.
Asmodian jest offline