Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2016, 09:14   #59
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Stajnia powitała ciszą przerywaną tylko przez ciche parsknięcia Diany i Dzikusa. To był długi dzień. Kiedy tylko upewnili się, że są bezpieczni, padli na snop wysuszonej trawy aby oddać się w objęcia snu. Ten przyszedł natychmiast. Był długi i regenerujący.



Nad Wildstar wstawał kolejny dzień. Przez kilka chwil miasto wyglądało spokojnie. Nic tutaj nie sugerowało ukrytych, ludzkich dramatów. Stary Gospodarz, właściciel saloonu, leżał obok pierworodnego. Sen dawał mu przyjemne zapomnienie o chorobie syna, przez którą ten oddychał tak płytko nawet teraz. Gdzieś indziej kościsty Grabarz rozłożył się na pryczy, prosto jak struna. Ręce skrzyżował na klatce, jakby sam układał do wiecznego snu. Nawet Szeryf miała chwilę wytchnienia. We wnętrzu ogromnego kamienia leżała przykryta grubą derką. Meteoryt zakradł się do jej snu. Szeptał słowa dawne i odległe.
Byli i nowi przybysze. Rewolwerowiec oraz Tarocistka. Kobieta która jeszcze niedawno miała prawo nie dzielić z nim innych uczuć niż nienawiść. Dziś zasnęła w jego ramionach, czując bliskość ciała którego właściciel został z nią powiązany. Obok spoczywał czarny kot, cicho pomrukując.
Blask objął budynki miasta, rozlał ciepło i uczynił dzień. Ustępował chłód nocy, również ciemność pierzchała, ograniczając do cennych plam cienia. Ze swoich domów ruszali pierwsi handlarze oraz rzemieślnicy. Na którymś ganku ogorzały mężczyzna palił fajkę i upajał rześkością poranka. Ktoś nieznający Wildstar mógłby rzec, iż utkwiona w tej chwili wspólnota wyglądała sielankowo.
Nie mógłby się bardziej mylić.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 28-12-2016 o 13:22.
Caleb jest offline