Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2016, 21:35   #408
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Pokonanie Tormeila wywołało u drużyny słowotok, który nieco zaskoczył i mocno rozbawił bardkę, która kończyła przeszukiwanie zwłok - nawet jeśli były zwłokami tylko chwilowo. Jak przyszło co do czego, z dala od oczu pryncypała, paladynów i murów miasta jej święci towarzysze okazali się wcale nie tacy święci. Nie dziwiło to Tajgi; taka była ludzka (i nieludzka) natura. No i nieumarły najwyraźniej nie kwalifikował się do kategorii istoty czującej i rozumnej, nawet jeśli nią kiedyś był. Tajdze oczywiście nie robiło to najmniejszej różnicy. Żywego tak samo przywiązałaby w mrowisku jak i nieumarłego. Mimo to starała się nie pchać przywódcy trup-bandziorów w te rybie oczy. Kto wie czego od niej chciał i co mógłby wygadać? Może chodziło o wątpliwy kręgosłup moralny bardki, a może o jakieś przeszłe (lub wcale nie tak dawne) winy, których lepiej nie wspominać przy obozowym ognisku? Zwłaszcza w tym towarzystwie. A Tajga za uszami miala, oj miała. Kręciła się więc w półmroku, zerkając za cieniami i okazjonalnie dorzucając do ognia jakiś marny kijek. Potem zaś skupiła się na wyczynach Kazraka, ciekawa efektu toporologicznego niszczenia magicznego artefaktu.
- Czekaj, rzućcie tego-tam obok rogu. Jak wybuchnie to może uwędzi nie tylko krasnoluda, ale i truposza - krzyknęła ze śmiechem do Kazraka oraz towarzyszy, którzy tracili czas na wysłuchiwanie przechwałek pokonanego zbira.
 
Sayane jest offline