Will tylko skinął głową. Rozumiał niechęć Młota do publicznych służb medycznych. Gdyby ktoś w Zasranych Stanach jeździł zbierając dogorywających... cóż, to nie byłoby nic dobrego. Poklepał go po ramieniu. Przy okazji sięgnął po telefon leżącego.
-
Nigga - warknął. -
Uciskaj ranę.
Następnie podszedł do zaszokowanego gapia i sprzedał mu plombę. Taką specjalną, chirurgiczną, do znieczulania. Miał przeczucie, że tu wszyscy mają smartfony z giepeesem. Nie zawiódł się.
Następnie podszedł do samochodu. Miał szczęście, że trafił na
króla szos, który nie zawył po tym, jak pomagając sobie pistoletem wybił szybę. Nie było czasu na delikatność i sentymenty. Szybko, jak najmniej trząchając poszkodowanym, ulokował go na tylnym siedzeniu razem z przerażonym czarnuchem. Następnie wybrał numer do szamana i słuchając jego wskazówek, ustalił trasę na smartfonie. W jakim oni żyją luksusie? Każdy z Zasranych chciałby mieć sprawną furę tuż pod chałupą. I to jeszcze z (niemal) wszystkimi szybami!
Potem mógł się rozkoszować jazdą...