Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-12-2016, 18:02   #251
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Żadne gadżety z afrykańskiego sklepiku nie zajmowały umysłu Ajeja, który z Pałą Wpierdolu wkroczył doń wybijając szybę w drzwiach. Taki był rozeźlony. Ciągle burczał coś pod nosem i czujnie rozglądał dookoła.
- Rozpierdolę im głupie ryje. Trzy razy.

Kiedy Holiłud u Bimbromanta zajęli już swoje pozycje strzeleckie (a Profesor zapewne za chwilę postąpi podobnie) Andrzej jako jedyny fajter z wyboru (czyli wyborowy) stanął z boku w cieniu. Miał zamiar wykonać manewr oskrzydlający skradając się jak najdłużej w cieniu - gdy tylko czarna hołota ruszy ku jego towarzyszom celnik ruszy na nich pędem i wymłóci wokół siebie Pałą. Korzystając z odbytego przeszkolenia dla komandosów zbiegnie poturbowanym przeciwnikom, wystawiając ich na kolejną salwę.
 
Avitto jest offline  
Stary 20-12-2016, 22:12   #252
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
MASAKRA W PIWNICY
SKLEPU VOO DOO
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=kkNEmKTuLnA[/MEDIA]


Czterech towarzyszy broni po zaopatrzeniu się (w minimalnym zakresie) w sklepie postanowiło zejść do głębszych czeluści, gdzie mieli zamiar spuścić ostry wpierdol wszystkim przeciwnikom wolności, solidarności i w ogóle wszystkiego co ludzkiego. Mieli przy okazji uratować afrykańskiego studenta, który znalazł się w dość niezręcznej sytuacji. Oczywiście każdy chciałby poczytać o tej epickiej akcji, która rozegrała się na dole, ale to bardzo trudno opisać słowami. Padły strzały, wymioty, kopniaki, pięści, ugryzienia, pałką w ryj i takie tam podobne rzeczy. A wszystko to rozgrywało się w takich ciemnościach jak nomen omen u murzyna w dupie. Dość szybko zgasły pochodnie, a i inne źródła światła rozpieprzyły się pod kanonadą ciosów. Do tego ktoś zaczął śpiewać, że chce tańczyć, co było bardzo dziwne. W każdym razie gdzieś tak od połowy walek jedynym źródłem światła stały się rozbłyski, gdy Praudmoore pociągał za spust jako tako starając się celować tam gdzie nie było bieli (niestety dla studenta nie bardzo nim się przejmował, ale jakoś tak nie trafił gnojka).

Ostatecznie na placu boju pozostało jedynie kilku uczestników: Mukunga główny czarnuch i jakiś czarny frajer po stronie tych nomen omen czarnych charakterów, a po drugiej stronie był siedzący pod ścianą Bimbromanta, dyszący ciężko i opierający się o Berło Władzy, Holiłud znajdujący się przy drabinie w górę, a przed nim sterta trupów (wycelował już w Mukungę i pociągnął za spust, ale kiedyś ta amunicja musiała się skończyć), no i Ajej przyszpilony do muru przez czarnego frajera (lewą ręką trzymał bok brzucha, bo jelita mu chciały wypaść po przykrym ciosie ostrzem w całym tym zamieszaniu). W świetle pochodni trzymanej przez Mukungę (chyba se ją z dupy wyciągnął) nie było nigdzie widać czarnego studenta (mógł znajdować się pod czarnym ścierwem), ani Profesora. Tą nostalgiczną chwilę przerwał Ajej.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=hyntWur6K6o[/media]

Szybki cios z łba wyeliminował z akcji czarnego frajera. Pozostał Mukunga kontra trójka rannych i zmęczonych, a przede wszystkim wkurwionych, typów w osobach Ryszarda Kocięby, Andrzeja Młota i Williama Praudmoora. Ten ostatni kopniakiem zrzucił trochę zwłok zalegających pomiędzy nim, a resztą, a ten pierwszy przemówił:
- Wygraliśmy. - a w tym samym czasie Andrzej Młot podniósł z ziemi pałkę z wbitymi gwoździami. Czas było zlikwidować tego gnoja i poszukać Profesora i czarnego studenta. Tym czasem Mukunga roześmiał się:
- Gdyby nie Berło władzy nie poszłoby wam tak łatwo. - i zanim Andrzej Młot podszedł do niego wbić mu kilka gwoździ w łeb ten rzucił się razem z pochodnią do przepastnej dziury. Lot trwał bezgłośnie, a jedyne źródło światła szybko zgasło ponownie ogarniając wszystko w ciemnościach. Przez kilka chwil nic się działo, a w pobliżu Bimbromanty rozległ się przyjazny głos łamanej polszczyzny czarnego studenta. Przynajmniej jeden cel tej dziwnej misji został spełniony. Brakowało tylko Profesora.

Ciemność trwała, a po omacku Andrzej Młot, czarny student i Ryszard Kocięba doszli do Holiłuda i już mieli przebyć barykadę ze zwłok, gdy w pomieszczeniu zrobiło się naprawdę zimno. Tak zimno jak to bywa w środku zimy, a przecież dopiero był początek. Momentalnie zęby całej czwórki zaczęły szczękać. Jakoś tak minus trzydzieści to mogło być. Czarny student to tak rozdygotał, że aż się przewrócił (ale na zwłoki, więc nic mu nie było). Nagle w ciemnościach - z kierunku dziury - rozległ się znajomy głos Legendarnej Teściowej Jadwigi Bass:

- Łajzo jedna! Widzę cię Ryszardzie Kociębo! Kanalio! Miałeś ratować moją wnuczkę, a tylko chlejesz i robisz burdy z jakimiś czarnuchami! - w jednym momencie Bimbromanta zorientował się czym były czarne macki, które wcześniej widzieli. Najwyraźniej Jadwiga została wrzucona do studni, gdy wróciła do tego sklepu. W końcu razem z nim tam wcześniej przyszła i miała wrócić. - Do tego ten świr Heniu Koliba, z którym chodziłam do szkoły spadł mi na głowę. Ty go zrzuciłeś?! - ostatnie pytanie nie znało sprzeciwu, trzeba było odpowiedzieć, a moc była tak wielka jak to podobno reprezentował czasem Mroczny Pan. Ale tylko gdy miał naprawdę dużo materiału. Ryszard odpowiedział, że nie i szybko pomógł czarnemu studentowi wstać i przejść do drabinki. Użył też trochę Ręców, które Leczo (tak naprawdę to po prostu zrobił mu na szybko opatrunek zawiązując wobec jego bebechów szmatę zdartą z jakiegoś czarnucha - zresztą szybko i tak to przermarzło). Bimbromanta dał szybko znać reszcie, żeby spierdalali na górę, a reszta nie miała co się sprzeciwiać, bo sytuacja była bardzo zła. Jakby tak jeszcze mieć gnata, ale ten już nie miał amunicji. Czas było iść. Kocięba też powinien.

Po chwili rozegrał się pojedynek, którego nikt nigdy nie widział. Bo było tak ciemno.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=ED5J7jeMqFE[/media]

Tym czasem William Praudmoore, Andrzej Młot i John Kenyatta (tak się nazywał afrykański student) zdołali wyjść na powierzchnię i wyjść z budynków, który już zaczął wibrować od ciosów wymienianych w piwnicy. Ciosów fizycznych, mentalnych, duchowych i wszystkich tych trudnych dni jakie Kocięba i jego żona przebywali, gdy jeszcze byli razem - skondensowanych w nienawiści teściowej, a więc milionkrotnie większej. Wszystkich pijaństw, "znikających" pieniędzy, złych przykładów wychowawczych, zapomnianych obietnic i niezajmowania się dzieckiem. Wszystkich burd, awantur i smutnego życia, które wiązało się z byciem adeptem bimbromancji. Lata ćwiczeń, lata wyrzeczeń, lata... właściwie czego? Ryszard Kocięba aż nadto poczuł czego, gdy pierwsze kilka buł spadło mu na twarz. Zrozumieć siebie to zrozumieć wszechświat! Jak to było przez pierwszy rok życia córki? Czy Jadwiga Bass mogła tak jeździć po Ryszardzie Kociębie? W końcu sama nie była niewiniątkiem... może trzeba było jej przypomnieć jak to było naprawdę?

[media]http://www.youtube.com/watch?v=PJ-8ESCFyXQ[/media]

Tym czasem już na dworzu Andrzej Młot upadł na trotuar. Było z nim źle. Kurewsko źle. Opatrunek był chujowy jak sam chuj i dosłownie musiał dłońmi trzymać się za brzuch, żeby flaki nie wypadły mu. Wydawało się, że nie było obrażeń wewnętrznych - nie było tego znajomego ciepełka jakie było, gdy krew rozlewała się po bebechach. Skóra jednak była tak przycięta, żeby gdyby Ajej był gruby to można byłoby wyciągać z niego tłuszczyk niczym smalec na kanapeczkę.
- Dzwonić po karetkę! - krzyknął Kenyatta, gdy zorientował się w sytuacji medycznej człowieka, który go uratował. Pistolet Holiłuda mógł jednak wróżyć problemy, a zresztą prawdopodobnie byli ścigani. Czy był jednak jakiś wybór? Na te wahanie obu mężczyzn czarny natychmiast odpowiedział - Ja dać swój paszport! Lekarze nie zorientują się! Ja powiedzieć, że ty mój przyjaciel ze studiów!

Decyzję trzeba było podjąć, ale w sumie sama podjęła się, gdy Andrzej Młot zaczął tracić przytomność mówiąc, że jest mu zimno. Każdemu było zimno, ale jemu bardziej niż reszcie. Wspólnie pozostali przeciągnęli Andrzeja Młota do ulicy (innej niż ta przy której był zakład Golarza Filipa), a tam natknęli się na jakiegoś typa, który mógł zadzwonić po karetkę. Andrzej jeszcze jako tako był w stanie mówić, ale już nie chodzić. Z drugiej strony Holiłud miał większą wolną rękę - poza tym lepiej zostawić w spokoju rodzinne problemy Ryszarda Kocięby, więc w tym akurat zakresie należało się rozdzielić z tym ostatnim. Jednocześnie Holiłud mógłby ukraść stojący w pobliżu samochód i po prostu jechać do szpitala w ten sposób. Procedury jednak były mu jako tako znane - pierwszeństwo mieli ci z karetki. Najlepiej by było zrobić kombo: dać Młota do karetki, a samemu pojechać za karetką kradzioną furą. Oczywiście akcja mogła rozegrać się zupełnie inaczej. Holiłud znał numery dziewczyn, z którymi bzykał się niedawno, a Młot znał też numery kilku znajomków, którzy mogliby mu ewentualnie pomóc (niczym rzeźnicy robiąc opatrunki).
 
Anonim jest offline  
Stary 21-12-2016, 21:59   #253
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Pamiętał wizję i to co wylazło ze studni. Najwyraźniej kultyści to Coś dokarmiali, a że przez szturm nie zdołali dokarmić to to Coś zostało zeżarte przez Teściową. Bimbromanta od dawna wiedział, że Baba Jaga musiała być jakimś demonem czy inną kreaturą z piekła rodem, ale żeby dała radę zeżreć jakieś czarne ktulhu. Nie docenił jej.

Ale i ona nie doceniała Ryśka. A dokładniej Pana Rysia. Teraz jak jego towarzysze oddalili się mógł użyć mocy, których zwykli śmiertelnicy nie powinni widzieć. Mistyczna walka rozgorzała się na dobre. Alkomanta przetoczył się po podłodze, aby uniknąć kolejnych lut w pysk, potknął się o jakieś ciało i korzystając z Pańskiego Szczęścia wylądował tuż obok jakiejś bezpańskiej flaszki. Sataniści też ludzie, a wielu rzeczy nie ogarniesz bez pół litra, jak powiadali bracia Rosjanie. Bimbromanta szybko uzupełnił oktany. Zaraz potem wstał błyskawicznie na nogi i rozpoczęło się starcie tytanów od którego rzeczywistość zaczęła się rozciągać, rozdymać i wypaczać.

A wypaczała się tak, że w swoje ciosy Jadwiga Bass wkładała całą nienawiść do zięcia zawziętą z przeszłego czasu. Te wspomnienia i uczucia były tak silne, że Bimbromanta w oczach odmłodniał do swojej czterdziestoletniej wersji. Oczywiście pamięć starej babie nie służyła, więc próbowała go wykręcić w taki sposób jak go postrzegała... zapijaczona obwisła morda, z przekrwionymi oczami, fioletowym nosem i wywalonym jęzorem. I oczywiście błędnym wzrokiem szukającym kobiet i wódy.

Tyle że Pan Ryszard pamiętał to inaczej!

Wtedy jak się pobrali to Rysiu stał się naprawdę porządnym człowiekiem. Musiał tylko parę razy w miesiącu uzupełniać poziom Mocy. Taka niestety była klątwa bimbromancji - jej adepci dużo poważniej odczuwali brak alkoholu we krwi. Ale jednak dawał radę! I pił po kryjomu, prawie jak AA, tyle, że nie wynosił sprzętów, bo w końcu miał pracę. I czasem zostawał na nocki, dzięki czemu nie tylko miał hajs, ale i czytał zakazane tomy. Helenka była jeszcze przed trzydziestką i też była w porządku (z charakteru i wyglądu!). Nie czepiała się męża o pracoholizm (korzystała z wolnego czasu aby uskuteczniać swoje wiedźmie czary), gotowała i w ogóle było dobrze.

Jedyne zgrzyty pojawiały się kiedy przyłaziła teściowa. Jadwiga Bass o dziwo nie przypierdoliła się na dzień dobry do Ryśka o to że jest dużo starszy. Przypierdoliła się, że w parafii księdza Bonifacego na ślubie nie pojawiła się rodzina pana młodego, za to paru meneli. Ubrani i umyci, ale jednak menele. Na weselu które było dość skromne natomiast Pan Młody wraz z kolegami po tym jak się napili poszli napierdalać młodzież z sąsiadującej z domem weselnym imprezowni z której grała głośno paskudna techniawa. Kij z tym, że teściowa sama była narąbana jak świnia, czego nie omieszkał wytknął jej Rysio, kiedy ona się dopierdoliła do niego, że zamiast posłać samych kumpli poszedł z nimi. I tu zaczęła się niezgoda, bo się Rysio jej postawił. I tak było za każdym razem jak "mamusia" odwiedzała dom nowożeńców. Ryszard stosował cięte riposty, a jak one nieskutkowały to łapa do torebki teściowej i pół litra lądowało na stole, a wszelkie gadanie o abstynencji stawało się w ustach teściowej gówno warte. I tak to trwało.
Co najdziwniejsze Helena w ogóle się tym nie przejmowała. Co więcej przy każdej sposobności zaciągała Ryśka do wyra i kazała się ruchać do upadłego. Bimbromanta był jeszcze wtedy młody i głupi i nie wywęszył że coś może być nie tak. Ciąża była naturalnym następstwem. Jednak im dalej w las tym Helenka była coraz bardziej nienasycona.

Ryszard na wspomnienie wdzięków Helenki odmłodniał jeszcze bardziej.

Niestety, chodziło tylko o wyssanie z niego jego magicznych mocy! Jednak brak kompatybilności między ich dziedzinami powodował problemy z transferem energii. Helenka jednak nie miała zamiaru rezygnować. Ba! Nie było problemem dla niej że będzie miała dziecko. Ważna była tylko moc!

Dopiero wtedy zaczęło się sypać. Rozdrażniona Helenka zaniedbywała małą i sama zaczynała brać nadgodziny. Zmuszała przy tym Ryszarda, aby ten siedział w domu i zajmował się córką (czego kompletnie nie potrafił), a sama szukała sposobu na transfer mocy. Problem był taki, że Ryszard wykazywał potężne pokłady magicznej energii, ale za dobrze się krył ze swoją dyscypliną, aby żona się skapnęła, że kluczem do wszystkiego jest etanol. I tak rosły frustracje. Helenka była wkurwiona bo plan nie działał. Ryszard był wkurwiony bo stał się kurem domowym i AA. Jadwiga była wkurwiona cały czas i powodów wszystkich nieszczęść doszukiwała się w Ryszardzie. A ten coraz częściej zaczynał uzupełniać promile. Przy dziecku, w piwnicy, na dachu, w śmietniku.
Alkohol w okolicy po prostu wyparowywał i trafiał do krwiobiegu Ryszarda. Od tak. Jak kiedyś przylazła Jadwiga i miała skitrane w torebce parę flaszek (na wszelki wypadek kupiła, aby móc się odstresować zaraz po wizycie) to z wściekłości prawie rozjebała całą kamienicę bo bez otwierania zawartość znikła! Za to zięć miał się doskonale siedząc narąbany w cztery dupy, śmiejąc się jak debil i huśtając kołyskę z małą Marysią.

Ostre rozluźnienie nastąpiło, kiedy Ryszard odkrył że Helenka jest wiedźmą, a Helenka, że Ryszard nie jest czarodziejem, a najprawdziwszym Alkomancerem. Małżonkowie zaczęli być z razu bardzo zgodni, otwarci i chyba po raz pierwszy od zawsze naprawdę czuli coś do siebie. Bo kurtyna opadła. Bo już nie trzeba się było chować z czarnoksięstwem i piciem.
Nawet Jadwiga straciła na swoim tupecie i bucie i czasem przychodziła, aby zabrać małą na spacer, a nie żeby nawrzeszczeć na zięcia.
Co więcej Helenka i Ryszard zaczęli się wymieniać wiedzą. Niestety w wyniku tego zaczęło chodzić do coraz częstszych pijatyk. I gdyby Helenka była bliższa środowisku z którego wywodził się Rysiek (może jakby zamiast kończyć polonistykę czy innego humana gdzie się pali zioło poszła na Polibudę gdzie się łoi wódę) to by było ok. A tak? Trzeba było Helenkę zbierać z ziemi. Jadwiga zawsze pojawiała się wtedy na czas, aby opierdolić Ryszarda, że spił żonę. Żonę na dzień następny bolała głowa i było słabo. Helenka nie była stworzona do tego rodzaju magii i szybko to oznajmiła (najwyraźniej nie odziedziczyła po matce pijackich zapędów). Ryszard jako osoba dobrego serca rozumiał to i chciał się dogadać.

O tutaj wkroczyła cholerna Teściowa! Co się Ryszard próbował dogadać z żoną i ograniczyć to wparowywała Jadwiga, robiła burdę, a potem spierdalała z mieszkania zostawiając z całym gównem które naważyła Helenę i Ryszarda. Ze stresu Ryszard pił więcej, a Helenka dołączała i paliła zioła.

Sytuacja toczyła się tak pół roku. I wtedy...


Błyskawica pierdolnęła przez całą piwnicę i trafiła w Ryszarda. Była to iskra nienawiści wprost z umysłu Teściowej. Wyładowanie powaliło Ryszarda, który nie był przygotowany na to i wchłonął całą złowieszczą energię i wspomnienie....


... wspomnienie.


Ryszard pamiętał jak pewnego dnia wrócił po nocce do domu. Rano przyszedł dyrektor biblioteki i kazał mu spierdalać. Rysiek zszokowany się stawiał to go Bibliotekarz potraktował jakimś czarem i Rysiek znalazł się na polu kukurydzy.
Szybko skołował flachę, aby podbudować nadwątlone morale. Doczłapał do domu, a tam jego rzeczy już były wystawione przed drzwi. Żona zmieniła zamki w drzwiach. Znalazł też list w którym Helena oskarżała go o to że ją rozpił i zaniedbywał dziecko.
Od tego czasu znów wylądował na ulicy. Jednak znajomość czarnej magii oraz rzeczy, które wyczytał w bibliotece szybko pozwoliły mu uzyskać wysoką pozycję w społeczeństwie Żuli. Tęsknił za rodziną, ale nowe-stare życie pochłonęło go. Po paru latach przestał się przejmować. Sumienie odzywało się tylko wtedy, kiedy z daleka widział Helenkę, rosnącą Marysię lub tą cholerną Jadwigę. Ta nadal prześladowała Ryśka, ale że ten już nie był związany mieszkaniem umiejętnie jej unikał i uprzykrzał jej życie.

Wchłonięta energia i wspomnienie zostały zaabsorbowane. I teraz Bimbromanta widział to z perspektywy Teściowej.

Jadwiga przez parę dni potajemnie widywała się z córką i spijała ją pod nieobecność męża. W stanie upojenia wmawiała jej że wszystko jest winą Ryszarda. Namówiła Helenkę, aby ta poskarżyła się Bibliotekarzowi. Namówiła ją także, aby wywalić Ryszarda z mieszkania, w końcu należało ono do Helenki, a nie tego starego capa. A kiedy już przywaliła argumentem, że Marysia wyrośnie na takie samo dno jak Ryszard to Helenki nie trzeba było dalej przekonywać. Wolała mieć małą wiedźmę niż potencjalną alkomantkę.

***

Gdzieś w fundamentach kamienicy rozpętało się piekło, kiedy Pan Na Dzielnicy zawinął Berłem Władzy i całą nienawiść wobec własnej osoby jaką mu przed chwilą wpojono ukierunkował na Jadwigę Bass. Astralna wichura rozrzuciła ciała poległych kultystów po piwnicy niczym tornado liście. Jedynymi istotami, które się jej oparły był Ryszard Kocięba i Jadwiga Bass. Jednak teraz to czarodziej przejął inicjatywę. Kroczył pewnym krokiem kierując Berło w stronę teściowej. Wichura rozwiewała poły jego płaszcza.

- Czarny ogień ci nie pomoże, Płomieniu z Hadesu! Płynie we mnie czysta arcanum aqua vitae! Dzierżę Berło Władzy, jestem Panem tej Dzielnicy! - głos czarodzieja dudnił i wprowadzał w rezonans fundamenty całej dzielnicy - Wracaj do Cienia! NIE PRZEJDZIESZ!

I uderzył w demoniczny byt całą swoją mocą, całym swoim doświadczeniem i emocjami zebranymi przez trzy lata intensywnych walek z monstrami, które przybrały ludzką postać. Rzeczywistość się zatrzęsła w posadach.

- Jesteś słaby, guślarzu! - syknęła Teściowa - Słaby i nieudolny. Nie uratujesz jej. Zabiorę ją... zabiorę i nigdy już nie ujrzysz Marysi ani Heleny. Poczwaro! Pasożycie!

Pan Ryszard przyładował demonowi w łeb Berłem Władzy, aż ten się zachwiał.

- Ty! Ty zniszczyłaś moją rodzinę! Teraz ja... zniszczę ciebie!

Pchnięcie, wyładowanie i Teściowa z głośnym "nyyyieeeeeeeeee" poleciała prosto w studnię w której kultyści składali ofiary.

Zagrożenie znikło. Pan Ryszard wzniósł wysoko ręce i rozkazał wichurze ustać, ale moc nie chciała się uspokoić. Starcie najpotężniejszych istot na Dzielnicy nie mogło się obejść bez zniszczeń, a uwolniona energia musiała gdzieś zostać odprowadzona. Alkomanta starał się jak mógł, aby zminimalizować zniszczenia jednak katastrofa wydawała się nieunikniona.


I wtedy z otchłani studni nadleciał ohydny, moherowy beret. Pieprznął w twarz skupionego na zapanowaniu nad sytuacją czarodzieja i zamroczył go.
Jeden, dwa chwiejne kroki.

I niczym czarodziej w pewnej książce Ryszard Kocięba spadł w czarny odmęt studni satanistów.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 21-12-2016 o 22:08.
Stalowy jest teraz online  
Stary 25-12-2016, 21:58   #254
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
ADMINISTRACJA SZPITALA OSZUKUJE
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=196kP-Cyr_w[/MEDIA]


Lekko zdezorientowany Andrzej Nowak próbując zachować fason skierował się do szpitala. Tam dotarły go słuchy o planowanym zabójstwie, a gliniarze właśnie zawijali jednego, znanego z widzenia, sępa. Z rozmów ludzi w poczekalni Nowak dowiedział się, że wcześniej na ulicy doszło do pchnięcia nożem i aresztowany sęp przyszedł do szpitala dokończyć robotę. Został jednak powstrzymany przez znajomych ofiary - zresztą również znajomych z widzenia przez Złomokletę, a jakby zapytać Luidżiego, czy Bimbromantę to oni by wiedzieli kto to. W każdym razie towarzystwo już się rozeszło. Poczekalnia natomiat sama w sobie była zapełniona ludźmi. Wszyscy czekali na lekarzy - głównie na zabiegi związane ze złamaniami, ale byli też kaszlący, jak i krwawiący i ogółem syf, kiła i mogiła. Nieprzytomny Luidżi został posadzony przez nieznanych osobników na jednym z fotelików dla czekających, a w jego ręku ktoś inny włożył karteczkę z numerkiem. Zresztą żółw, na którego przewrócił się wcześniej też miał karteczkę z numerkiem - włożonym w pysk. O tym, że Luidżi przewrócił się na żółwia i stracił przytomność to Nowak dośc łatwo wywiedział się od siedzących ludzi. Byli czujni. Bardzo czujni. Jeżeli chodzi o pracowników szpitala to były dwie recepcjonistki, które udawały, że coś robią przy komputerach i starały się niczego i nikogo niezauważać.
 
Anonim jest offline  
Stary 26-12-2016, 17:45   #255
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Złomokleta po tym jak dowiedział się wszystkiego co było trzeba od przychodniowych plotkarek zaczął cucić kompana - Luidzi pobudka, staruszku! - Zaczął klepać go po policzkach - Potrzebujemy się stąd zbierać- ciszej dodał - Jakieś sukinsyn laptopa mi ukradł!- Korciło go żeby dostać się do komputera pielęgniarki wystarczyłoby żeby zgrał wirusa z pamięci flash...

Jeżeli będzie okazja spróbuje podrzucić pielęgniarce jedną "gumowych kaczuszek" czyli zawirusowaną pamięć flash które każdy szanujący się haker zawsze nosi przy sobie ale może sam włoży ? Wystarczy chwila żeby mieć dostęp do systemów.

Spyta się babcie czy jest tu jakieś bankomat spróbuje wyciągnąć 500 zł z sekretnych kont i przehandlować z glinami ucieczkę dla sępa przy jego mistrzowskich umiejętnościach negocjatora powinno się udać wynegocjować żeby przymknęli oko na ucieczkę a gostka wysłać na świetlaną z obietnicą że tam go Szef wyleczy.

Spróbuje im wmówić że to jakieś kuzyn a on jest bogatym ekscentrykiem który nie może podać imienia bo go tabloidy obsmarują a trzeba czasu żeby kuzynowi dobrego adwokata znaleźć.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 28-12-2016 o 10:57.
Brilchan jest offline  
Stary 27-12-2016, 19:59   #256
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Ryj asfalcie - pluł słowami na czarnoskórego studenta Ajej z krwią i śliną. Tylko tyle mógł po tym, gdy nogi odmówiły mu posłuszeństwa, a ręce drgały chcąc podążyć buntowniczo w ślad za dolnymi kończynami. Za pośrednictwem podtrzymujących je dłoni flaki, chcące wydostać się z jamy brzusznej, odczuwały masaż wibracyjny.

- Zimno, kurwa. Mój fon. Do Fejlana, to na mojm rewze. Karzeł. Nie chcem do ćpunów. A łon leczy rencyma. Pilnuj czerniaka.

Następnie Andrzej zemdlał. Sytuacja była patowa. Dalsze kontynuowanie walek będąc w pierwszej fazie rozkładu mogło okazać się dla Ajeja śmiertelne w skutkach. Pomóc mógł jedynie Pan Ryszard, ale ten był zajęty walką, pozostawało jedynie zgłosić się do szamana bez granic, kanalii sprzedającej swoje usługi tak mieszkańcom ziem Pana Ryszarda, jak i Bolesława. Wizyta u niego mogła się okazać pomocna, ponieważ konował nie tylko naprawdę znał się na rzeczy i potrafił człowieka postawić na nogi ale także mógł mieć przydatne informacje dotyczące zaplanowanej imprezy dla burżujów (w końcu większość odwiedzała go, tytułując per "kręgarz").
 
Avitto jest offline  
Stary 28-12-2016, 13:08   #257
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will tylko skinął głową. Rozumiał niechęć Młota do publicznych służb medycznych. Gdyby ktoś w Zasranych Stanach jeździł zbierając dogorywających... cóż, to nie byłoby nic dobrego. Poklepał go po ramieniu. Przy okazji sięgnął po telefon leżącego.
- Nigga - warknął. - Uciskaj ranę.

Następnie podszedł do zaszokowanego gapia i sprzedał mu plombę. Taką specjalną, chirurgiczną, do znieczulania. Miał przeczucie, że tu wszyscy mają smartfony z giepeesem. Nie zawiódł się.

Następnie podszedł do samochodu. Miał szczęście, że trafił na króla szos, który nie zawył po tym, jak pomagając sobie pistoletem wybił szybę. Nie było czasu na delikatność i sentymenty. Szybko, jak najmniej trząchając poszkodowanym, ulokował go na tylnym siedzeniu razem z przerażonym czarnuchem. Następnie wybrał numer do szamana i słuchając jego wskazówek, ustalił trasę na smartfonie. W jakim oni żyją luksusie? Każdy z Zasranych chciałby mieć sprawną furę tuż pod chałupą. I to jeszcze z (niemal) wszystkimi szybami!

Potem mógł się rozkoszować jazdą...
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 10-01-2017, 21:59   #258
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację


Wyładowania czystych promili przepełniły piwniczne pomieszczenia podejrzanego sklepu czarnych imigrantów. Jakiś czas później na miejscu zawitał Mroczny Pan, który wśród niebieskich i strażaków oglądał zniszczenia. Co prawda sklep spłonął, ale budynek - o dziwo - nie zawalił się, a twardo stał tam gdzie stał od wczesnych lat trzydziestych. Ani wojna, ani okupacje, ani nawet złodziejstwo postkomunistyczne (z zabarwieniem postsolidarnościowym) nie złamały kręgosłupa tego dzielnego budynku, który niczym stara latarnia wyznaczały drogę tradycji i kultury. Zrządzeniem losu budynek ten został przez wszystkich zapomniany - przez wszystkich prócz heretyckiego klanu rodem z zakazanych i bluźnierczych czeluści czarnego Harlemu. Hamerykańska grupa uchodźcza była najobrzydliwsza z najobrzydliwszych czarnuchów jakie świat oglądał, ale została już pokonana - przede wszystkim ku bezpieczeństwu czarnoskórych odwiedzających te części Europy z Afryki (których to zresztą ze względu na podobną grupę etniczną, a tą samą rasę często czarnuchy podmieniały, żeby dodawać swoją lewacką cegiełkę do lewackich murów wznoszonych w europejskich ośrodkach uniwersyteckich). Powracając jednak do finału starcia Jadwigi i Ryszarda to niewiele pozostało po satanistycznym kulcie, a te kilka zwłok, które udało się pozbierać szufelką do worków wzięto po prostu za pracowników nielegalnej bimbrowni i hodowców narkotyków (naścienny grzyb pomieszczeń piwnicznych miał rzeczywiście właściwości halucynogenne).

Z całej tej historii najważniejsze jednak było, że ostatecznie budynek trafił w ręce Skarbu Państwa. Mimo, że opinia publiczna dość krótko żyła "wypadkiem" w nielegalnej "bimbrowni" (pojawił się na ten temat pojedynczy reportaż w regionalnym TVP, na różnych stacjach radiowych poinformowano o tym parę razy, a w gazetach to były krótkie wzmianki) to pewnie wyjątkowo, wprost ohydnie, nieuczciwi adwokaci i ich rodziny żyjące w strukturach państwowych (aktualnie głównie samorządowych), postanowiły wystąpić z jakimiś roszczeniami pokazując jakieś typowo nic nie znaczące kwity. Nie było jednak na to zgody! Ostatecznie osoby te nie dostały ani złotówki za ten budynek, a w przeciągu kolejnego roku wybuchła zresztą większa afera o tym dość powszechnym procederze. Niestety dla społeczeństwa było ono za bardzo zinfiltrowane przez materialnie i moralnie skorumpowaną, zorganizowaną grupę przestępczą, aby móc jednego, czy drugiego gnoja pociągnąć do faktycznej odpowiedzialności. To tak jakby była możliwość skazania wyrokiem sądowym osoby, która wcześniej posadziła na stołku sędziego, który miałby wydawać ten wyrok, właśnie za to posadzenie na stołku.

Wracając jednak do Ryszarda to ten leciał i leciał i leciał, aż doleciał. Ciemno, kompletnie ciemno i nikogo nie było widać. Miał zamknięte oczy, więc je otworzył. Nie było już kompletnie ciemno, a tak, no, średnio ciemno. Tak jakby ciemno, ale nie zupełnie. Trochę. Większość światła blokowała zasłona to i ją odsłonił. Ze zdziwieniem ujrzał jednak, że jest coś bardzo nie tak. Coś, kurewsko, bardzo nie tak. Znajdował się w mieszkaniu, w którym mieszkał zanim go wypierdolono na ryj za pijaństwa. Nie pamiętał jak tam się znalazł, ale tam był. Mieszkanie było puste, ale widać było, że używane. To znaczy używane przez małżonkę, czy tam byłą małżonkę, no i przez córkę. Lodówka pełna, z głodu ściskającego żołądek poczęstował się kabanosami i już miał wychodzić, gdy nagle usłyszał dźwięk. Znajomy dźwięk sprzętu elektronicznego, którym posługiwał się Złomokleta. Laptop córki był wciąż włączony i stał na stoliku w jej pokoju, czy jednak powinien ingerować w jej prywatność? Co za pytanie! Może i był pozbawiony praw rodzicielskich, ale przecież wciąż był rodzicem! Okazało się, że to jakiś serwis społecznościowy "Pejsbuk" był włączony. Korzystał z niego Złomokleta, więc Ryszard mniej więcej wiedział co klikać i jak klikać, żeby gadać. Kilka wiadomości odebranych, a nie przeczytanych... wtem z szafy zeskoczył kot o mało nie doprowadzając obolałego Ryszarda do zawału, a przy okazji strącając coś co mogło być - i rzeczywiście było - pamiętnikiem córki! Już Ryszard miał sięgnąć po gruby zeszyt, gdy usłyszał dźwięk otwieranej i zamykanej lodówki. Powrócił ostrożnie do kuchni, ale nikogo tam nie zastał. Na stole pojawiło się jednak coś czego wcześniej tam nie było: fotografie Zdzicha Sawieluka, Vela, Złomoklety, Profesora, Rasputina, Jadwigi Bass, Ajeja i Holiłuda. Z lodówki natomiast znikła wcześniej pozostawiona część kabanosów. Nagle na korytarzu rozległy się dźwięki jakiegoś zamieszania. Ryszard wyjrzał przez judasza i zobaczył jak Holiłud z tym czarnym studentem, którego wcześniej uratowali wciągają nieprzytomnego Ajeja do mieszkania naprzeciwko. Mieszka tam znany złodziejski skurwysyn z talentem rentów, które leczom. Bimbromanta już chciał wyjść z mieszkania, żeby pomóc wiernym towarzyszom, ale gdy tylko odsunął się od drzwi to nad judaszem zobaczył kartkę samoprzylepną z napisem "Po wyjściu nie będzie tu powrotu."



Akcja Holiłuda została przeprowadzona precyzyjniej niż wysadzenie World Trade Center piętro po piętrze mniej więcej tak co by pył przysłaniał kolejne wybuchy. Co tam karetki i inne takie pierdoły, gdy można po prostu zabrać samochód i wesoło przejechać przez miasto przy okazji łamiąc połowę możliwych przepisów. Oczywiście cała ta jazda została zarejestrowana przez różne kamery, ale nikt bezpośrednio nie miał żadnych pretensji, a o to chodziło. W między czasie Ajej zupełnie odleciał, ale zanim to zrobił to powiedział wszystkie namiary jakie były potrzebne. Holiłud zatrzymał samochód przed jakimś obskórnym blokiem - nawet jak na standardy Zasranych Stanów. Z któregoś piętra dobiegały odgłosy dość ostrej i brutalnej awantury między kobietą i mężczyzną. Kurwy leciały na prawo i lewo, a żelazko wypadło przez zamknięte okno (no, po drodze wybijając szybę) i wbiło się w dach nowej fury Holiłuda. W tym samym momencie jakiś dresiarz przechodził chodnikiem i przystanął, aby strzepać z siebie odłamki szkła i nagle zobaczył czarnego i już miał robić awanturę, gdy spostrzegł Ajeja (nieprzytomnego) i sobie poszedł.

Po chwili Holiłud, czarny student i niesiony przez nich Ajej przekroczyli progi Fejlana. Kolejnego mutanta jakiego spotkał Holiłud w ostatnim czasie. Ten to był konkretny mutant. Karłowaty nawet na warunki karłowatości, łysy jak kolano (nie miał nawet brwi), z mocno haczykowatym nosem, wielkimi uszami i głęboko osadzonymi oczami. Zęby miał bielsze jak najlepsze aktorki porno, a szczerzył się tak jak to szczerzą się chciwe sukinsyny, gdy zwęszą ofiarę.
- Zapraszam, zapraszam. - powiedział dość piskliwym i nieprzyjemnym głosem z wyraźną wadą wymowy (dość "popularną" w niektórych kręgach, a polegającą na wymawianiu "R" jakby to było takie trochę dziwne "Ł").
- Och, Ajej! Znam tą osobę! Ale was nie znam. Wiem, że on jest niezbyt wypłacalny, więc usługi medyczne na zeszyt być nie mogą. Co możecie zaoferować? - akurat te słowa doleciały do uszu Andrzeja Młota, który otworzył oczy i choć ruszać się nie mógł to mógł rozmawiać. Fejlan posługiwał się mistycznymi mocami znachorskimi znanymi jako RENTY, KTÓRE LECZOM. Polegało to na tym, że trzeba było mu oddać swoją rentę lub ekwiwalent średniej renty, a on to zamieniał w lecznicze zdolności. Nie dało się inaczej, bo medyk to był z niego żaden, a jego leczo nadawało się co najwyżej, żeby pobrudzić sobie ubranie.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 10-01-2017 o 22:16.
Anonim jest offline  
Stary 11-01-2017, 12:06   #259
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will bardzo się powstrzymywał, żeby nie sięgnąć do pukawki i nie strzelić w podejrzanego karła. Widział już kiedyś podobnego niedaleko muru Molocha. Paskudny był, ruchacz, wiecznie pijany, ale hojny, więc Will go szybko polubił. Ale tak antypatycznie chciwej mordy, to jeszcze nie widział. Nie lubił chciwców.
- Rzuć no okiem za okno. Oddem te autko, co ma żelazko na dachu. Pasuje?
Starał się mówić przyjaźnie. Ale wiedział, że na takie kreatury to można też innych metod użyć. Na ten przykład zastraszyć. Bardzo łatwo było to zrobić. Ale lepiej po tym, jak już uleczy Ajeja. Jeszcze cwel gotów coś skopać specjalnie. Jeśli nie, zaproponuje czarnego niewolnika. Na nich w każdych czasach musi być popyt.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 17-01-2017, 21:06   #260
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Nie no kurde. Trzeba się pospieszyć.

Ryszardowi włączył się zmysł szabrownika. Zgarnął fotografię towarzyszy (i o zgrozo, teściowej) i wsadził do kieszeni. Z lodówy podpierdolił szybko magicznych napojów oraz żarcia. Usiadł przed laptopem i zaspokoił głód. Wychlał eliksiry które zostawiła żona i zdał się na swoje wróżbiarskie zdolności, aby wybrać tematy z pamiętnika oraz laptopa, które powinny pomóc w uratowaniu Marysi.
W sumie przeskanował zmysłem całe mieszkanie. A nóż znajdzie więcej wskazówek?
Mógł co prawda i tak je zabierze ze sobą, ale cholera wie czy nie zgubi, albo czy będzie okazja je przejrzeć. Dlatego jak tylko Pan Ryszard zdobył wywróżone informacje, zamknął lapka i zagarnął go do swojego inwentarza wraz z myszką, zasilaczem i zeszytem. Z lodówki zszabrował żarcie i eliksiry. Z piekarnika wyjął pęki suszących się ziół. Z sypialni popierdolił parę talizmanów. Tak się składało, że może żona tam chuja wiedziała o bimbromancji, ale on doskonale znał się na czarach jej. Hue hue... No nic.
To wszystko i tak dla dobra córki.

Kiedy już mieszkanie zostało oszabrowane, a przedmioty zmagazynowane w bezdennych kieszeniach bimbromantycznego płaszcza, Pan Ryszard ruszył do wyjścia.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 17-01-2017 o 21:08.
Stalowy jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172