29-12-2016, 18:12
|
#96 |
| Chciała odprawić na tamten świat grenadiera, ale Dymitri zdążył się nim zająć przed nią. I nie tylko nim, bo przy okazji pozbył się dodatkowo kilku szczurowatych. Ulrika na ułamek sekundy aż uśmiechnęła się na ten widok, a następnie skupiła się, posyłając strzały w przeciwników. Tu jedna, tam druga, trzecia w zbliżającego się do Sapiehy skavena. Szło gładko, a i wyglądało na to, że odzyskali kontrolę nad sytuacją. Skaveni w końcu zrejterowali z pola walki, a Hertz nawet się nie zdążyła rozgrzać. Zimne podmuchy nocnego wiatru sprawiały, że mimowolnie się trzęsła i rozmasowywała ramiona, gdy walka dobiegła końca. - Dobra robota z tym szczurowatym bomberem. Masz świetne oko - powiedziała, uśmiechając się, gdy Dimitri ją mijał.
Na podziękowania Kesslera skinęła tylko głową i ziewnęła przeciągle. Pomimo skoku adrenaliny, wciąż nie czuła się dobudzona i właściwie marzyła tylko o tym, by wrócić do łóżka. Może i wychowała się w twardych warunkach Nordlandu, ale spać lubiła chyba bardziej, niż niedźwiedź zimową porą.
I wtedy zorientowali się, że Grzeczny do nich nie dołączył, a krótkie poszukiwania odkryły jego martwe ciało. Ulrika skrzywiła się, widząc rozpłatane gardło mężczyzny i pokręciła głową. W sumie nie wiedziała, co sama czuje. Na pewno nie tęsknotę, ani smutek, bo i nie poznała go na tyle dobrze, by takie uczucia odczuwać. Raczej zaskoczenie i chyba ubolewanie, że skończył w takiej norze. W taki sposób. Może i był obleśny, niewychowany i paskudny, ale miał przecież jakieś cele w życiu. Może nawet rodzinę.
Przez chwilę postawiła się na jego miejscu, widząc towarzyszy nad własnym ciałem. Nie chciałaby tak umrzeć. Nie z ręki szczuroludzi, w tak bezsensowny sposób. Palce jej zgrabiały z zimna, musiała wrócić do środka. Przespać się, zyskać świeże spojrzenie na to wszystko. - Będę u siebie, gdybyście jeszcze mnie do czegoś potrzebowali - powiedziała do towarzyszy i ruszyła do karczmy, mając nadzieję, że tej nocy jednak nie będą już jej potrzebować. I że nie wydarzy się nic niespodziewanego. |
| |