Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2016, 01:28   #40
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Sharif przeszedł kilkanaście kroków ciemnym korytarzem, upewniając się, że odszedł wystarczająco daleko od otworu w suficie. Kiedy przestał słyszeć dwójkę ludzi na górze, zgasił latarkę w telefonie i osunął się plecami o ścianę jaskini, przysiadając na zimnej skale. Przymknął oczy i odchylił głowę w tył. Oddychał głęboko, próbując zebrać myśli.

Czuł mrowienie w prawej ręce i gwałtowne skurcze, toteż objął ją drugą dłonią, przyciskając do piersi. Głowa z kolei promieniowała tępym bólem, który nasilał się falami.
Pod zamkniętymi powiekami widział obrazy. Sceny chaotycznie przeplatały się i nakładały na siebie. Błyski, trzęsąca się ziemia. Odległe wybuchy. Pył oraz gruz wciskający się do oczu, uszu i ust. Był tam znowu. Gdzieś daleko. Przytłoczony kamieniem, pogrzebany żywcem pod ziemią. Bezsilny i bezradny. W ciemności.
Nikt nie słyszy jego krzyku. Tylko ból.

Wszystkie okrucieństwa, jakie w życiu doświadczył wróciły na ten moment do niego. Wszyscy, którzy odeszli. Rodzina, bliscy, znajomi. Został sam. Sam w okrutnym świecie.
Osunął się na ziemię, kładąc na boku i podciągając kolana. Musiał odpocząć. Miał czas. Zrobił, co do niego należało. Teraz sprawy potoczą się swoim tokiem, a on nie ma już na to wpływu. Może tu zostać.

Bee Barnett. Uratował ją przed bratem narkomanem. Bratem, który poświęcił w młodości dla niej życie, by mogła normalnie funkcjonować. Bratem, którego być może zabiła. Starał mu się pomóc, ale czy to wystarczyło?
Ona przeżyje. I więcej na razie się nie liczyło.

I Alice… Ta piękna, promieniująca łagodnością oraz wdziękiem twarz. Pełne głębi oczy, pochłaniające uwagę człowieka jak największa siła. Emanujące uspokajającą barwą rude włosy, jak futerko lisa w zimowym lesie. Zdawało mu się, że gdzieś ją poznał. Jakby… W innym życiu. W innym czasie.
Nie mógł pozwolić Bogdanowi ją skrzywdzić.

Ale dlaczego tak bardzo chciał ją dopaść? Skąd jego ludzie znali nazwę IBPI? Czy to się jakoś wiązało? Ale przecież jak o tym pomyśleć… Alice mogła należeć do Biura.
Bo w końcu jak mogła wytłumaczyć to, że potrafiła mówić płynnie po Rosyjsku i Hebrajsku? Lata nauki czy moduł Skorpiona?
Była śledzona przez włoską mafię i poszukiwana przez rosyjską. W obiektywnej ocenie nie mogła więc być przypadkowym przechodniem. Półświatek skądś dowiedział się o IBPI. I właśnie próbował dopaść ich jednego Detektywa.
Dlaczego ją zostawił?!


Otworzył gwałtownie oczy i zacisnął prawą pięść, aż palący ból w prawym przedramieniu wzmógł się jeszcze bardziej. Zaparł ją o ziemię i z krzywym grymasem twarzy podniósł się na kolana. Sięgnął po telefon i ponownie uruchomił widget latarki. Następnie z małym trudem wstał na zmarzniętych kończynach i spojrzał w głąb korytarza.
Musiał się stąd wydostać i odnaleźć Alice, zanim będzie za późno.
Ruszył przed siebie.

Szedł i szedł ciągnącym się tunelem. Poziom adrenaliny we krwi stopniowo spadał i Sharif doszedł do wniosku, że jest głodny. Kiedy ostatni raz coś jadł? Niestety wszystko wskazywało na to, że nie znajdzie za najbliższym zakrętem budki z hotdogami. Nie miał również przy sobie żadnych zapasów.

Spojrzał na rozwidlenie, które pojawiło się przed nim. Wszedł w tę odnogę, w której szumiący odgłos zdawał się głośniejszy.

Mimo wszystko w otoczeniu było coś uspokajającego. Naturalny, surowy kamień, cichy szum dobiegający z oddali. Właśnie w takiej postaci został stworzony świat, zanim ręka człowieka przekształciła go względem własnych zachcianek. Trudno było uwierzyć, że gdzieś ponad istnieje cywilizacja. Sharif w samotności mógł być prawdziwym sobą.

Minęło pół godziny zanim dotarł do... ślepego korytarza. Ale to tutaj szum zdawał się najmocniejszy. Zdawał się prawie na wyciągnięcie ręki! Sharif przykucnął na chwilę, próbując zbadać otoczenie światłem telefonu. Dopiero po chwili odkrył w lewym, dolnym rogu ściany maleńki korytarz. Z trudem mógłby się do niego wcisnąć i przeć naprzód, prosto do szumu. Mógłby również powrócić i wybrać inną drogę przy ostatnim rozwidleniu.
Postanowił jednak nie tracić więcej czasu i pomimo niezbyt zachęcającym warunkom, wcisnął się do małego przesmyku, czołgając się po twardej skale.

Z każdą minutą coraz dotkliwiej odczuwał panujące wokoło zimno. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że już od jakiegoś czasu stok jest jest pochyły. Khalid schodził niżej i niżej. Zła oznaka dla kogoś, kto miał nadzieję znaleźć wyjście na powierzchnię.

Jednakże szum zdawał się coraz głośniejszy.
Czy może jednak powinien zawrócić?
Głębiej, coraz głębiej w czeluście ziemi, pomyślał Sharif. Znowu wrażenia z przeszłości stały się żywsze, jednak tym razem udało mu się je stłumić. Parł przed siebie, brudząc i tak już niezbyt czystą białą koszulę oraz czarne spodnie. Czuł już na ciele kilka otarć, ale nie powinien się tym teraz martwić.
Nie zawracał. W najgorszym razie trafi do kanału ściekowego. Choć to by była całkiem wygodna opcja na wyjście z tych podziemi.

Krzyknął, kiedy poczuł, że spada. Stok zrobił się prawie pionowy i znacznie szerszy - przez co Sharif nie mógł w żaden sposób zaprzeć się. Zaczął zjeżdżać coraz szybciej… aż wylądował w wodzie! Nabrał w usta błotnistej cieczy. Na szczęście jeziorko nie było głębokie, choć początkowo myślał, że utopi się. Dał radę wstać i wypluć nieprzyjemny płyn. Rozejrzał się dookoła.

Znajdował się w jaskini. Ponad nim wisiały ostro zakończone stalaktyty, lecz to nie one zwracały największą uwagę. Na samym końcu przestrzeni znajdował się owalny, jasny otwór! Światło! Musiało tam znajdować się wyjście na powierzchnię!
Dopiero po chwili przypomniał sobie, że jest już noc i to nie blask słońca bił do jaskini.

Podszedł bliżej, brodząc po kolana w wodzie.

[media]http://i.imgur.com/rH85F.png[/media]

Miał przed sobą przejście, jakby żywcem wyjęte z filmu science fiction. Było zamknięte szklaną taflą, która musiała przesuwać się w pewnych okolicznościach - jednak w tej chwili skutecznie blokowała przejście.

Sharif zauważył skalny podest kilkanaście metrów przed portalem. Znajdował się na nim halogenowa lampa oraz… stolik z laptopem. Szereg kabli płynął z niego w kierunku futurystycznego przejścia co sugerowało, że sprzęt może być naładowany i co równie ważne - w pełni sprawny.

Irakijczyk zachowywał względny spokój, po części zafascynowany tajemniczym miejscem. Nie miał zielonego pojęcia, do czego mógł prowadzić tamten tunel. Nie przypominał dzieła powszechnej technologii. Mógł więc zostać stworzony przez jakieś tajne służby, lub co równie możliwe - był artefaktem po obcej cywilizacji.
Czy fakt, że nad nim znajdowała się posiadłość groźnego i przedsiębiorczego mafiozy, jakim był Bogdan Gorelov był tylko czystym przypadkiem? Nigdy nie podejrzewał go o kontakt ze sprawami nadnaturalnymi, ale też i do niedawna żył w świętym przekonaniu, że z jego strony nic mu nie grozi. Tymczasem jego dawny towarzysz oskarżył go o współpracę z włoską mafią oraz ściga być-może-Detektywa IBPI. W każdym razie, coś było na rzeczy.

Sharif zrobił zdjęcie tunelu swoim telefonem. Nie wiedząc czemu, chciał to uwiecznić. Następnie odwrócił się i nadal brodząc w wodzie, ruszył w stronę laptopa. Być może w plątaninie kabli znajdzie tam jeden, którym przy okazji podładuje smartfona.
No i przede wszystkim sprawdzi, jakie tajemnice ukrywa w sobie dysk twardy tamtego komputera.

Sharif powoli brodził w wodzie ku fosforyzującej lampie. Czuł zmęczenie w mięśniach. Przypomniał sobie, że tak właściwie nie był już wcale pod siedzibą Goreleva. Bez wątpienia odszedł od niej na znaczną odległość w trakcie błądzenia podziemnymi korytarzami - wpierw wraz z Alice i Pyotrem, a potem samotnego.

Zbliżając się do laptopa zrozumiał dodatkowo, że szum, który słyszał wcześniej nie wywołuje bieżąca woda, lecz ogromne cylindryczne urządzenia ustawione w rzędzie tuż przy wrotach. Przeczucie podpowiedziało mu, że są to generatory prądu - w końcu jaką inną mogły mieć funkcję? Jednak jeżeli owe monstra rzeczywiście tworzyły elektryczność... kto mógłby potrzebować aż takiej ilości energii?

Niestety nie znalazł ładowarki w pobliżu laptopa. Kiedy otworzył go, ukazał się biały ekran. Sharif już myślał, że system zawiesił się, kiedy wyskoczył komunikat proszący o przystawienie ręki do czujnika. Irakijczyk spojrzał na prostokątne urządzenie podłączone do laptopa poprzez kabel znikający w porcie USB. Do złudzenia przypominało tablet.

Detektyw ostrożnie wziął do rąk urządzenie i spróbował pomajstrować w jego interfejsie, bez konieczności przykładania palca do czytnika. Wątpił, że sprawdzanie swoich linii papilarnych przyniesie oczekiwany skutek, a nieautoryzowana próba zalogowania się do systemu mogła wysłać komunikat gdzieś w eter i wszcząć alarm.
Jeszcze tego mu brakowało, żeby wpadli tutaj specjalsi, obezwładnili i zamknęli go w jakimś strzeżonym ośrodku. Swoją drogą, zastanawiał się Sharif, ciekawe, czy to miejsce było pod nadzorem IBPI. Gdyby miał zasięg komórkowy, mógłby sprawdzić to w Zbiorze Legend. Na to się jednak nie zanosiło, a sam oczywiście niewiele wiedział.

Niestety nie potrafił w żaden sposób zhackować urządzenia. Odkrył jednak inny, bardzo ważny szczegół w trakcie obracania tabliczki. Na tyle aparatu wygrawerowano maleńkie logo.


Co znaczyło, że znajdował się na terenie należącym do IBPI. Prawdopodobnie za wrotami znajdowała się kwatera oddziału, a generatory zasilały go. Zupełnym przypadkiem poznał jedną z największych tajemnic organizacji - jej lokalizację.

- Niezbadane są ścieżki Allaha - mruknął Muzułmanin, przenosząc spojrzenie na wrota. - Tylko jak ja się tam teraz dostanę… - westchnął, wracając ze wzrokiem na urządzenie.
Nie pamiętał już, czy podczas werbowania ściągali od niego odciski palców. Może tak. Cóż, na pewno był tylko jeden sposób, by się o tym przekonać.
- Proszę, niech mi się tak jaskinia nie zawali na głowę - rzucił zrezygnowany i przycisnął swojego prawego kciuka do czytnika linii papilarnych.
Ekran laptopa rozbudził się. Ukazał się na niej komunikat informujący o potrzebie przyciśnięcia całej dłoni do powierzchni aparatu.
- Zachłanna bestia - parsknął, przykładając dłoń do urządzenia.

Wnet na urządzeniu, w miejscu przytknięcia dłoni, pojawiło się fosforyzujące odbicie. Na tafli monitora wykwitły słowa, wypisane żywymi niczym płomień, czerwonymi literami:
Cytat:
Autoryzacja: Sharif Khalid, Detektyw śledczy A66 (Poziom Dostępu: Zielony)
Zbyt niski poziom uprawnień
Sharif wpatrzył się w smutny komunikat. Już miał odstawić dłoń, kiedy wyskoczyło kolejne okienko.
Cytat:
Prośba o autoryzację: wybierz przełożonego.
Sharif przypadkiem wywołał krótką listę Koordynatorów Oddziału w Portland. Po wybraniu któregoś z trzech nazwisk miał zostać wysłany komunikat proszący o udostępnienie kompetencji, jakie daje wyższy Kod Dostępu. Gdyby w tym przypadku Sharif otrzymał je, włączyłby się terminal zarządzający elektrownią... prawdopodobnie z możliwością otwarcia wrót prowadzących do kwatery oddziału.
Cytat:
Dagmar Nilsson, Koordynator C06 (Poziom Dostępu: Niebieski)
Polly R. Fennekin, Koordynator C09 (Poziom Dostępu: Niebieski)
Conrad Egelman, Koordynator C10 (Poziom Dostępu: Niebieski)
Sharif znał z powyższej listy Conrada Egelmana i Dagmar Nilsson. Pierwszy wprowadził go do IBPI, natomiast druga nadzorowała jedyną misję, w której Irakijczyk brał udział.

Detektyw zastanawiał się przez chwilę. Wiedział, że autoryzacja przez kogoś wyżej położonego od Sharifa pozwoli mu przejść przez tamte wrota. Innej opcji nie było. A właściwie były… aż trzy.
Khalid przypominał sobie ludzi powiązanych z nazwiskami. Nie znał tylko tej całej Polly i nie wiedział, czy to dobrze, czy źle. Właściwie to znał zastraszająco mało Detektywów, jak by się można było spodziewać. Kiedy został zwerbowany, myślał, że od tej pory będzie pracował w nowej, wyizolowanej społeczności, zamknięty od świata zewnętrznego. Że Biuro stanie się jego nowym domem, a pozostali Detektywi rodziną. Tymczasem znał tylko dwóch koordynatorów i jednego Detektywa drugiej rangi z jego pierwszej misji. To naprawdę miernie, biorąc pod uwagę fakt, że IBPI działa na skalę globalną i ma wydziały rozsiane po wszystkich kontynentach.

Westchnął i wybrał pozycję z nazwiskiem Dagmar Nilsson. To przy niej składał swój pierwszy raport oraz ona widziała jego odniesione na misji rany. Liczył na to, że go dobrze zapamiętała.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline