Jak mawiają w Kislevie było „i smieszno, i straszno”. Bezgłowy jeździec wyglądał iście przerażająco, ale zamiast głowy miał … no … dynię. Dobrze że nie kabaczka.
Berwin raczej by obstawiał, że to rodzaj maski. Obstawiałby gdyby miał ku temu czas i sposobność. Z drugiej strony i uśmiech był cokolwiek dziwny. Osobiście Hraban by się tak nie cieszył mając zamiast głowy warzywo, ale co on wiedział o istotach mających zamiast mózgu pestki i pomarańczowy miąższ.
Otrząsnął się szybko i spiął konia. Może nie tak spektakularnie, jak czarny jeździec, ale zawsze. Szybko ocenił, że nie ma co na taką odległość marnować bełtu i ruszył do kamiennego kręgu. Jako że nikt nie zajął się koordynacją działań zawołał do towarzyszy. - Do kromlechu. Tam łatwiej się obronimy, jak podjedzie bliżej walcie w niego co kto ma.
Plan prosty jak budowa cepa, oby jeszcze równie skuteczny. |