|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-12-2016, 09:45 | #141 |
Administrator Reputacja: 1 | Gobliny uciekły, a na szczęście (zdaniem Wilhelma) nikt nie wpadł na pomysł, by iść ich śladem. Czy zielonoskóre kurduple myślały o powrocie i zemście? Nawet jeśli tak, to takie plany pozostały tylko w sferze pomysłów, bowiem nocnego odpoczynku nie zakłóciło nic. Zagadką co prawda pozostawał tajemniczy jeździec, który podążał tropem drużyny, ale rozważania na ten temat Wilhelm postanowił pozostawić na później. Las dokoła dostarczał dosyć powodów do ponurych myśli i posępnych rozważań. Ledwo udało się osiągnąć sukces i odnaleźć krąg, a już się pojawił kolejny kłopot. Czy to tego wierzchowca słyszeli parę razy? Jak na razie Wilhelm cieszył się, że upiorny jeździec był tylko jeden. I że o parę kroków jest krąg, w którym można było szukać schronienia, który mógł ograniczyć manewrowość wierzchowca. Czy czerwonooki był strażnikiem kręgu, czy też naganiaczem, który kierował intruzów do wnętrza kręgu? Bez względu na motywy tamtego Wilhelm chciał zrobić wszystko, by nie podzielić losu truposza, którego resztki przed chwilą znaleźli. Miał nadzieję, że nawet jeśli tamten był odporny na stal, to może magia zdoła czerwonookiego odesłać z powrotem do piekieł, skąd najwyraźniej wylazł. |
30-12-2016, 08:07 | #142 |
Reputacja: 1 | Jak mawiają w Kislevie było „i smieszno, i straszno”. Bezgłowy jeździec wyglądał iście przerażająco, ale zamiast głowy miał … no … dynię. Dobrze że nie kabaczka. Berwin raczej by obstawiał, że to rodzaj maski. Obstawiałby gdyby miał ku temu czas i sposobność. Z drugiej strony i uśmiech był cokolwiek dziwny. Osobiście Hraban by się tak nie cieszył mając zamiast głowy warzywo, ale co on wiedział o istotach mających zamiast mózgu pestki i pomarańczowy miąższ. Otrząsnął się szybko i spiął konia. Może nie tak spektakularnie, jak czarny jeździec, ale zawsze. Szybko ocenił, że nie ma co na taką odległość marnować bełtu i ruszył do kamiennego kręgu. Jako że nikt nie zajął się koordynacją działań zawołał do towarzyszy. - Do kromlechu. Tam łatwiej się obronimy, jak podjedzie bliżej walcie w niego co kto ma. Plan prosty jak budowa cepa, oby jeszcze równie skuteczny. |
30-12-2016, 22:00 | #143 |
Reputacja: 1 | Elmer obejrzał się i włosy stanęły mu dęba pod czapką, co zresztą nie było łatwe przy tej ilości brudu. Nogi czarodzieja od razu dostały nowego wigoru i niczym łania zaczął pędzić do kamiennego kręgu. To miejsce albo ich ochroni, albo stanie się śmiertelną pułapką. |
31-12-2016, 05:45 | #144 |
Reputacja: 1 |
|
31-12-2016, 11:34 | #145 |
Reputacja: 1 | Moritzowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ruszył pędem do kamiennego kręgu. |
31-12-2016, 16:03 | #146 |
Reputacja: 1 | Na widok jeźdźca Santiago zjeżyły się włosy na rękach i karku. Przedstawiał nieco groteskowy, ale z pewnością niepokojący widok. Reszta w te pędy ruszyła w stronę kręgu a de Ayolas nie zamierzał samotnie stawać przeciwko upiorowi.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
31-12-2016, 18:41 | #147 |
Reputacja: 1 | Miał nadzieję, że obandażowane ramię będzie jego największym problemem. Bolało jak cholera. Na pewno nie spodziewał się, że zapomni o nim w mgnieniu oka. W czasie dokładnie tak krótkim, na ile potrzebował, aby zorientować się na co patrzy. Na pierdolonego jeźdzca bez głowy. Zwyczajnie zaczął spierdalać za resztą. Po prostu. Nie miał nawet czasu poddać we własnej głowie pod wątpliwość sensu, dla którego pakował się w tę całą kabałę. |
01-01-2017, 20:45 | #148 | ||
Reputacja: 1 | Wszyscy jak jeden mąż, nie oglądając się za siebie popędzili w górę, do kamiennego kręgu, który w ich mniemaniu miał zapewnić schronienie. Na czoło wysforował się początkowo Bodo, tuż za nim plasował się Elmer, ale Berwin miał przewagę, gdyż jechał konno i to on pierwszy wpadł między stojące, megalityczne głazy. Gdy wszyscy już znaleźli się między kamieniami, ostrożnie wystawiając głowy, żeby zobaczyć co dzieje się z upiornym jeźdźcem, czy wjedzie czy też nie wiedzie do kręgu, dostrzec mogli więcej szczegółów. Czerwone oczy wierzchowca widzieli już wcześniej. Teraz dostrzegli, że koń jest pośledniej postury jak na rycerskiego rumaka. Bardziej kojarzył się z niezbyt masywnym koniem pociągowym ze wschodnich prowincji, niż z bojową, szkoloną do walki bestią. Dyniogłowy rycerz też był dziwny. Jego miecz był prosty, masywny, z szeroką głownią, zupełnie inny od używanych współcześnie. Zbroja w jaką był odziany, też nie nadążała za współczesnymi trendami panującymi na polach bitew. Poza tym na napierśniku był grawerunek przedstawiający... symbol Sigmara - kometę o dwóch ogonach, ale nie kierującą się ku ziemi, a raczej wznoszącą. Dziwne. Santiago załadował kuszę i podniósł łoże do ramienia. Długo celował w jeźdźca, który podjechał na odległość dziesięciu kroków od kręgu i wolno go objeżdżał, jakby szukając miejsca, w którym można by przekroczyć kamienny okrąg. Nie odzywał się, być może dlatego, że dyniogłowa mu na to nie pozwalała. Ale wycięte oczy, choć było to niemożliwe wpatrywały się uważnie w znajdujących się w kręgu bohaterów. Estalijczyk w końcu strzelił. Bełt pokonał niewielką odległość i wbił się w pomarańczową kulę, która natychmiast eksplodowała miąższem i pestkami na wszystkie strony. Jeździec zachwiał się, otrząsnął, odwrócił bezgłowe ciało w kierunku Santiago i pogroził zakutą w rękawicę ręką, po czym niepewnie odjechał w dół zbocza, zatrzymując się na skraju lasu. Nie minęła dłuższa chwila, a na jego karku pojawiła się zupełnie nowa, nieuszkodzona dynia. Pod jednym z kamieni, oparte o niego plecami spoczywały zwłoki należące do mężczyzny, sądząc po wyposażeniu i ubraniu. Były niemal w nienaruszonym stanie, żadne zwierzęta ich nie rozwlekły ani nie zdekompletowały, jak tych w lesie poniżej. Na palcu trup miał sygnet ze znakiem sowy i inicjałami F.L. Poza tym w jego posiadaniu znajdował się zardzewiały sztylet, rozsypująca się sakiewka z czterema złotymi koronami i naoliwiona sakwa. Niestety pojemnik był uszkodzony i otwarty, w związku z czym znajdujące się wewnątrz przedmioty narażone były na czynniki zewnętrzne. A wśród tych najważniejszym był zamoknięty i zniszczony dziennik. Oto co dało się z niego wyczytać:
| ||
01-01-2017, 21:47 | #149 |
Administrator Reputacja: 1 | Wilhelm z uznaniem pokiwał głową, widząc udany strzał Estalijczyka, a potem zaklął pod nosem, gdy nieumarły wojak odzyskał swój nietypowy czerep. - Pewnie od wieków kręci się wokół tego kręgu - stwierdził. Chwilowo nie miał pojęcia, jak się tamtego rycerza pozbyć, więc zajął się tym, co było pod ręką. - F.L. - powiedział, ściągając pierścień z palca truposza. - Friedermann Lessing. Znaleźliśmy profesora, możemy ze spokojem wracać. No, nie do końca ze spokojem - dodał, spoglądając w stronę lasu i dyniogłowego rycerza w przestarzałej zbroi. - On pewnie nie ma tu wstępu, podobnie jak i zwierzęta, które pewnie boją się tego kręgu. |
03-01-2017, 20:54 | #150 |
Reputacja: 1 | Elmer postanowił rozejrzeć się po kamiennym kręgu, a gdy skończył myszkować to zaczął się skoncentrować. Magia w kręgu musiała być silna skoro nie wpuszczała do środka upiora. Czarodziej chciał wykryć czy ta energia nie była spaczona, być może udałoby się użyć jej, by wzmocnić czary przeciwko dyniogłowemu. |