Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2016, 09:58   #59
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Keiko


Marco warknął, pochylając się nad Keiko tak, że dotykał niemal czubkiem nosa jej twarzy. Czuła jego gorący oddech na skórze – oddech, który teraz przyspieszył. Mężczyzna zmarszczył brwi, patrząc na dziewczynę z wściekłością… która jednak po chwili uleciała. Bardzo niechętnie, jakby walcząc ze sobą, wycofał się. Kiedy wstał, rzucił czymś w małą Azjatkę – odruchowo złapała – to był duży, nieco zardzewiały klucz.

- Ożywianie waszej przyjaciółki nie wyszło. Miałą w sobie jakieś zombiacze gówno. Straciłem przy tym jednego z moich najlepszych doradców – Kruka. Wkurwiłem się, a ten wasz znajomy, chyba brat tej dziewczyny, sprowokował mnie. Musiałem go uspokoić. – mówił, zakładając znów na twarz maskę.
- Ale nie zabiłem – dodał szybko, jakby miał być za to pochwalony – Zamknęliśmy go na dole w loszku razem z naszym specjalnym gościem – Daio. To on wam to zrobił teraz – chciał was obudzić tylko po to, żeby używać was jak broni. Daio jest mój, jednak jeśli uznasz, że twój kolega odzyskał zdrowy rozsądek – możesz go wypuścić. Tylko wiedz, że jeśli znów do mnie podskoczy lub zagrozi komuś z moich, nie będę już taki miły. Możesz iść. Na parterze w skrzynce są latarki, weź jakąś, przyda ci się na dole. – mruknął, kierując się do drugiego pomieszczenia w wieży.
- LENA! – wydarł się tak, że słychać go było na pewno w całej świątyni.


Nikolai i Amna


To była ich chwila. Zostali sami tak, jak o tym marzyli. Nieważne, że scenerii daleko było do romantycznej, a żadnego z materacy nie szło nazwać wygodnym. Powstrzymywane instynkty, tęsknoty, pragnienia… to wszystko wybuchło w dwójce młodych, przyciągając ich do siebie niczym powierzchnie magnesów.


Salvador, Micha, Szept

Troje spośród Elity początkowo wspólnie rozdawało piguły pozostałym mieszkańcom miasta, którzy jak muchy rzucili się na świeże gówno. Kiedy udało się ich jako tako opanować, Szept postanowiła iść do Psiej Bramy, by sprawdzić kogo pochwycili strażnicy i czy był to faktycznie ktoś z ekipy młodych. Może tym razem ona znajdzie sobie jakiegoś przystojniaka? Choć patrząc na kiepski humor Michy, mogło jej to nie wyjść na dobre.

Tymczasem miejscowa bimbrowniczka i kucharka, zwinęła do kieszeni dwie dawki lekarstwa z zasobów „imprezowych” Salvadora i ruszyła, by ogarnąć kwestie jedzenia. Właściwie wiele do roboty nie było, bo żarcie samo się upiekło. Trzeba to jednak było jakoś podzielić na porcje i przygotować do wielkiej wyżerki.

Micha akurat była w połowie roboty, gdy przyszli do niej Lena z Ivanem.

- Marco ma dla ciebie specjalne zadanie. – powiedziała kobieta, po czym uśmiechnęła się paskudnie – Powinno ci się spodobać. Dotyczy tych gówniarzy, co poszli się ciupciać. Ivan i ja ogarniemy resztę. Tylko powiedz co trzeba zrobić.

Kiedy Szept i Micha zniknęły, a Eliciarze otrzymali swoje działki, Salvador pomknął w stronę targu, a właściwie jego mrocznego zaplecza. Tutaj kilka kalekich Dzieci Feniksa od razu ożywiło się na widok swojego „proroka” – jedynego z pałacowych, który czasem o nich dbał, w zamian oczekując jedynie lojalności i niekiedy drobnych przysług. Teraz też przyszedł czas, by skorzystać z ich pomocy.

- Znajdźcie moją żonę! Znajdźcie Alreunę! Albo tego, który mi ją zabrał! A najlepiej oboje. Żywych! Żebym mógł ich ukarać... – wysyczał wściekle, wyciągając przed siebie garść prochów. Na myśl o karaniu pani doktor znów mu się zrobiło ciasno w spodniach.


Robin


Dziwna ściana okazała się drzwiami – i to nie byle jakimi. To była ogromna połać metalu, umieszczana w potężnych zawiasach. Gdzieś na wysokości oczu umieszczone było też niewielkie okienko, przez które był w stanie dostrzec niewielkie pomieszczenie. Ponieważ jednak wciąż panowała ciemność, chłopak nie potrafił ocenić co tam jest… aż do teraz!

Zmrużył oczy, gdy z naprzeciwka rozlał się ostry strumień światła. Mrugając nerwowo, by jak najszybciej oswoić wzrok, Robin zobaczył, że pomieszczenie poprzedzające jego więzienie to tak naprawdę niewielka piwnica z kilkoma workami i beczkami, a naprzeciwko drzwi, za którymi się znajdował są schody do góry. To właśnie z ich strony sączyło się światło. Było słychać też czyjeś kroki. Ktoś schodził na dół!


Liam i Szept


- Co to, do chuja pana, jest?
- Trzymaj go jakoś!
- Ale jak?!
- Ja pierdolę, nie dajcie mu uciec!


Szept przyspieszyła kroku słysząc głosy strażników z bramy. Jej oczom ukazał się dość niezwykły widok. Na środku placu leżała pusta siatka, tymczasem piątka strażników zaganiała między sobą coś, co wyglądało jak kupka skondensowanego cienia – taka czarna chmura wielkości człowieka. Przy czym ta chmura ewidentnie była żywa i próbowała umknąć pomiędzy ludźmi.

- Nie dajcie mu niczego dotknąć, bo wtedy wam zniknie!
- Kurwa, ale jak złapać coś, co za chwilę przejdzie ci przez ręce?
- Spróbujcie to zastrzelić!
- Nie można, czekamy na rozkazy. Kurrrwasz, uważaj, zwiewa ci!
- Mam go, mam go!


Faktycznie, to musiał być dzieciak z Novum – żaden z Feniksów nie posiadał takiej mocy. Szept powinna się chyba włączyć.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline