Milla Zdjęła z siebie płaszcz Koniecpolskiego i podała mu go uśmiechając się bez szczególnego przekonania: - Powinnam sobie sprawić cieplejszy. Własny.
Usiadła z powrotem na ławie i rozprostowała nogi odziane w długie ciemne spodnie. Delikatnym ruchem poprawiła we włosach złotą kamerę z rubinami utrzymującą niesforne kosmyki w ładzie.
Tęsknym wzrokiem spojrzała na jadło wniesione na stoły przez dziewki służebne. -Nie brakuje Ci tego? - zwróciła się do Koniecpolskiego - Pamiętam, ze lubiłam grzyby... - na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech, tęskny.
Uśmiechała się często. Uczyła się dopiero przybierać tę maskę. Życzliwość jest jedną z dróg do sukcesu - wiele przysług dawanych z uśmiechem - wiele długów wdzięczności. |