Miał nadzieję, że obandażowane ramię będzie jego największym problemem. Bolało jak cholera. Na pewno nie spodziewał się, że zapomni o nim w mgnieniu oka. W czasie dokładnie tak krótkim, na ile potrzebował, aby zorientować się na co patrzy. Na pierdolonego jeźdzca bez głowy. Zwyczajnie zaczął spierdalać za resztą. Po prostu. Nie miał nawet czasu poddać we własnej głowie pod wątpliwość sensu, dla którego pakował się w tę całą kabałę. |