Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2017, 22:12   #15
Xochiquetzal
 
Xochiquetzal's Avatar
 
Reputacja: 1 Xochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znany
Septimus potrzebował dwóch lat, wielu godzin spędzonych jako wolontariusz w więziennym szpitalu i jeszcze więcej cierpliwości, żeby zyskać odpowiednią reputację. Kiedy jednak ze względu na dobre zachowanie pozwolono mu na dostęp do laboratorium chemicznego, wystarczyły mu dwa miesiące, aby zostać królem lokalnego imperium narkotykowego. Wtedy jego życie znowu stało się tak wygodne, jakby nigdy nie opuścił swojego opłacanego za lekarską pensję mieszkania.

Nie zdziwił się więc, kiedy poranną herbatę przerwało mu wejście dwóch strażników do celi. Zdziwiło go natomiast to, że nie przyszli nic od niego kupić - niektórzy próbowali ignorować fakt, że miał od rozprowadzania towaru ludzi, i próbowali zaopatrywać się bezpośrednio u niego. Okazało się natomiast, że chce się z nim widzieć słynny Prezes - i wtedy dopiero się zmartwił.

Okazało się, że niepotrzebnie, bo to nie on ma problem, tylko sam szanowny Prezes. Z głową. Septimus nie widział innego wytłumaczenia sytuacji, w której po ogłoszeniu takich wieści mężczyzna słuchałby bez słowa komentarza kłótni zebranych w pomieszczeniu więźniów, patrząc na nich jedynie mniej więcej tak, jak lekarz psychiatra spoglądałby na swoich śliniących się i gaworzących podopiecznych. Wyglądał też na szerze rozbawionego.

Strategicznie udając więc, że go wcale w pomieszczeniu nie ma, sam Septimus również powstrzymał się od komentowania, chociaż chciał zgodzić się z tą dziewczyną - w przeciwieństwie do większości więźniów nie śpieszyło mu się do odzyskania wolności. Skłamałby jednak, gdyby powiedział, że po tych kilku latach nie zaczął tęsknić za światem za murami. Nawet jeśli nie czuł powołania do ratowania świata, zawsze mógł się później ulotnić, a taka szansa może się już nie powtórzyć.

- Zapewniam szanownych państwa, że przeanalizowaliśmy wielu potencjalnych kandydatów - odezwał się w końcu Prezes. - Skład waszej drużyny nie jest w żadnym stopniu przypadkowy i został dokładnie dobrany tak, by zapewnić jak największe prawdopodobieństwo powodzenia misji.

...Chyba, że wszyscy są tylko ofiarą niezbyt śmiesznego żartu. To było równie prawdopodobne.
 
__________________
(ง •̀_•́)ง
Xochiquetzal jest offline