Niclas Svensson
Kolejny dzień w pełnej gotowości mijał powoli. Norsmen siedział od dobrych kilku chwil w karczmie, jednak do tej pory nic nie zamówił. Mętnym wzrokiem obserwował gości i ważył coś w myślach. Ostatnie tygodnie były prawdziwym piekłem - oblężenie miasta, walka z Chaosem, w końcu trzeba było uciekać. Najemnik nie lubił uciekać ale uznał, że wtedy było to jedynym dobrym (rozsądnym) wyjściem, o ile oczywiście ktoś chciał wciąż cieszyć się życiem. Cieszyć, dobrze powiedziane. Niewielu było tu ludzi cieszących się z obecnej sytuacji. No, może oprócz tej grupki mężczyzn przy stoliku pod ścianą, którzy wypili za dużo i opowiadali świńskie dowcipy. Rosłemu Norsmenowi bynajmniej nie było do śmiechu, choć gdy pojawili się w gospodzie znani z widzenia towarzysze, nieco się rozchmurzył i ruszył w ich kierunku. - Karczmarzu! - rzucił grubym, zachrypłym głosem nie patrząc nawet w stronę gospodarza. - Jajecznica z siedmiu jaj i kufel w miarę zimnego piwa dla mnie...
Teraz każdy mógł dokładnie przyjrzeć się mężczyźnie. Był bardzo wysoki, dużo wyższy niż przeciętny wysoki mężczyzna i potężnie zbudowany. Kwadratowy tors, masywne ramiona i mocne dłonie świadczyły o tym, że mężczyzna dysponuję sporą siłą. Jego krótkie blond włosy i blada skóra zdradzały poniekąd jego pochodzenie. Niebieskie oczy płonęły dziwnym wewnętrznym blaskiem zmieszanym z dozą szaleństwa. Na sobie miał kolczugę dobrej jakości i nogawice. Stożkowaty hełm z nosalem dzierżył teraz w ogromnej dłoni. Przy lewym boku wisiał miecz półtoraręczny. Kuszę i tarczę Nors pozostawił w przyzajezdnej stajni (a raczej tego co z niej pozostało), dając szylinga chłopcu stajennemu by oporządził jego rumaka i miał baczenie na jego rzeczy.
Przysiadł się do towarzyszy. Nie zamierzał wiele pić, alkohol tępił zmysły, a tak jak zwykle bywało na przestrzeni ostatnich tygodni, nie można było przewidzieć co wydarzy się za moment i czy nie przyjdzie im mierzyć się z wrogiem ukrytym w zgliszczach miasta. Nie odzywając się oczekiwał na jadło i napitek słuchając co mają do powiedzenia towarzysze. |