Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2017, 11:06   #11
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Para kainitów wsiadła do łady i ruszyła ku wiosce archeologicznej. Jakieś pięć minut przed spodziewanym dojazdem, na drogę wyszedł młody człowiek, machając rękami dawał prowadzącemu Vikingowi znak by się zatrzymał.

Astrid przyjrzała się jego aurze, która świeciła na fioletowo. Z daleka ciężko jej było ocenić czy to podniecenie czy agresja. A może mieszanka wybuchowa?

- Może nie mieć dobrych zamiarów. - powiedziała na głos - Ale może też mieć coś ważnego do powiedzenia. Jest strasznie podekscytowany.

Decyzję zostawiła Vikingowi. W końcu ten uparty osioł i tak by jej pewnie nie posłuchał, albo patrząc na dzisiejsze zachowanie - zrobił coś dokładnie odwrotnego niż by chciała. Pieprzony syndrom samca Alfa.
Viking jednak wydawał się całkowicie ignorować słowa Maklavianki a nawet jej obecność. Wampir zatrzymał ładę i poczekał aż młody mężczyzna podejdzie do drzwi po jego stronie. Viking opuścił szybę.

- Dziękuję panu… państwu - około dwudziestoparoletni facet poprawił się zauważając Astrid.
- Nie widzieli państwo nikogo po drodze? dziewczyny, dwadzieścia trzy lata, ciemne włosy?

Malkavianka siedziała naburmuszona. Skoro Gangrelowi zebrało się na rozmówki, niech sobie teraz gada. Ona też nie uważała za stosowne, by zdradzać się ze swoim obcym akcentem i słabą znajomością języka.

- Ale co się stało?... - spytał Viking zamiast udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Wykopaliska, znaczy przepraszam, nazywam się Maksim, Maksim Stecenk. Szukam mojej koleżanki z roku, Iryny Kaporowicz.
- Co wy tak, po nocy kopiecie?
- Viking w dalszym ciągu nic jeszcze nie odpowiedział.
- Nie no wie pan… nie tak oficjalnie to niby nie, to były tylko takie żarty, ale Iryny szukamy już osiem godzin. - słuchając chłopaka Gangrel w przelocie spojrzał na Astrid. W odpowiedz przewróciła oczami.
- Chyba ją widzieliśmy. Wsiadaj. Podwieziemy cię, bo to kawałek. - starała się mówić płynnie.
- Och, dziękuję
- powiedział chłopak i wpakował się na tylne siedzenie jak tylko Viking odblokował drzwi.
- Wszyscy się strasznie martwią, nie chcieliśmy niepokoić profesora oczywiście. - Tłumaczył się chłopak gdy Gangrel wywoził ich w ciemny las…
- A czym obecnie profesor się zajmuje? - Astrid obróciła się na siedzeniu, by mieć kontakt wzrokowy z chłopakiem.
Chłopak popierał zmarznięte dłonie.
- Profesor o tej godzinie pewnie… odpoczywa razem z doktorantami… rano będzie potrzeba dużo kawy - chłopak zaśmiał się tak głupio jak tylko student potrafił.
- Państwo z zagranicy? słyszałem że ktoś miał przyjechać.
- Tak, podobno coś ciekawego tam macie. Nietkniętego prawie przez czas...?

Chłopak się ożywił.
- No… profesor pewnie sam państwu pokaże, ale my z Iryną już widzieliśmy… zanim Iryna gdzieś się zapodziała.
- Opowiedz nam wszystko co wiesz o tym znalezisku
- powiedziała Malkavianka uśmiechając się milutko <dominacja>.
Viking nic już nie mówił, jedynie uśmiechnął się pod nosem, kiedy Maksim zaczął się spowiadać:
- W okolicy znaleźliśmy wiele artefaktów z co najmniej wczesnego średniowiecza. Jednak najstarsze znaleziska datują wstępnie na tysiące lat, już od epoki kamiennej. Profesor zaczął podejrzewać, że pobliskie wzgórze to w rzeczywistości sztuczne wzniesienie “bośniacka piramida” jak to żartobliwie nazywamy. Niestety na wojskowe ekspertyzy lotnicze nie ma co liczyć o ile w ogóle istnieją. Jednak niedaleko strumienia udało nam się dzisiaj rano znaleźć długi tunel, Profesor mówi że za wcześnie by podejrzewać iż prowadzi on do wnętrza wzgórza i nie jest bezpiecznie tam się zapuszczać. Mam tylko nadzieję że Iryna… - chłopak zerknął na Astrid - Gdzie ją Państwo widzieli?
- Tu niedaleko.
- powiedziała, po czym spojrzała z zainteresowaniem przez przednią szybę. - Oooo tam, tam chyba ktoś idzie!

Kiedy chłopak wychylił się między przednimi fotelami, by lepiej widzieć, Astrid bez ostrzeżenia capnęła go i wbiła się kłami w jego szyję, pochłaniając ciepłą krew z taką lubością, z jaką ludzie piją gorące kakao w równie mroźne wieczory. Oderwała się jednak po chwili.

- Musimy dorwać tego profesorka - zaszczebiotała radośnie. Wyraźnie poprawił jej się humor.

Viking zatrzymał samochód i też poczęstował się studentem. Po czym otworzył schowek przy siedzeniu Astrid i wyciągnął z niego butelkę ruskiego standardu. Otworzył i oblał twarz i kurtkę chłopaka.

- Odstawimy mu studenta czy nie będziemy tacy niemili? - zapytał - a może sami sprawdzimy ten tunel?
- Odstawimy. Będziemy mieli powód żeby zobaczyć się z profesorkiem. Może coś z niego jeszcze wyciągniemy.
- Astrid przeciągnęła się,kładąc nogi na udach Gangrela. - No, co tak patrzysz? Jedź. Ja sobie tylko stopy chcę ogrzać. - uśmiechnęła się do niego czarująco.
- Spryciula, sama oszczędza krew a ja mam podgrzewać dla twojej przyjemności
- Viking mimo wszystko uśmiechnął się. - niestety mała, sam mam sporo mięsa do wyhodowania ale zawsze możesz ogrzać się tym. - to powiedziawszy wcisnął samochodową zapalniczkę.
- Romantyk - warknęła w odpowiedzi, tracąc zainteresowanie Vikingiem i wpatrując się w okno. Nóg jednak nie zabrała.


***

Kainici dojechali do obozu archeologicznego już bardzo szybko, w zasadzie jedynie kręcili się w kółko w czasie zabawy z Maksimem.
Zwalniając, Viking zagadał kilku studentów o przyczepę Profesora Wasiliewa - bo tak się nazywał. Gangrel wziął studenta pod ramię i wyciągnął z samochodu, czekając aż Astrid zapuka do drzwi przyczepy z której dobiegała muzyka i brzęk szkła.
- Potrafią się tutaj bawić. - mruknęła pod nosem, po czym głośno zakołotała w drzwi i krzyknęła - Haaalo! Profesorze!

[MEDIA]http://atom-ecology.russgeorge.net/wp-content/uploads/2014/12/AlexanderParkhomov_picture1.jpg[/MEDIA]

Z przyczepy wychylił się mężczyzna, Astrid widziała wewnątrz jeszcze dwoje innych, ledwo przytomnych oraz kilka butelek wódki - pustych.
- O co cho… - Wasiliew założył okulary i utkwił wzrok na nieprzytomnym studencie - Stecenko? - spojrzał na Astrid i Vikinga.
- Widzę że znaleźliście Państwo mojego niesfornego studenta, jestem Profesor Wasiliew, odpowiadam za badania w tej okolicy.
- Tak,wiemy, też jesteśmy badaczami... amatorami. Znaleźliśmy pana studenta pijanego w lesie. Mógł zamarznąć, ale miał szczęście i podwieźliśmy go. W drodze opowiadał o panu same pozytywy i... mówił też o tutejszych odkryciach.
- skupiła wzrok na mężczyźnie <dominacja> - Proszę odpowiedzieć. Czy znalazł pan grób, w którym znajdowały się niemal nietknięte przez czas przedmioty? Jak na przykład księga?
- Proszę, proszę wejść do środka.
- Profesor zachęcił parę do wejścia odsuwając się od drzwi. Znajdujący się wewnątrz mężczyźni zostali przedstawieni jako doktorzy Mihaliow i Sokolow. Przy czym ten pierwszy jeszcze zdołał się podnieść przy prezentacji, a jego kolega już nie… kadra naukowa za kołnierz nie wylewała. Poza wódką, na stole leżała masa zdjęć, książek, kamiennych artefaktów, i pełna petów popielniczka zrobiona z puszki po konserwie rybnej.

- Jesteśmy pewni.. niemal pewni, że tak zwana Góra Kolduna, jest w istocie kurhanem Czarnej Kniazi, nie dysponujemy odpowiednimi funduszami by prześwietlić strukturę, jednak ja… to znaczy moi studenci odkryli dzisiejszego ranka tunel za pobliskim wodospadem, jutro o świcie ruszamy do środka! - Profesor zerknął na swoich śpiących współpracowników - no… powiedzmy w południe.
- Czyli nie znaleźliście żadnej księgi jeszcze?
- Astrid rzuciła wzrokiem na Vikinga,co o tym myśli.
Gangrel przewrócił tylko oczami.
- Księgi? - zamyślił się profesor - nie, znaleźliśmy za to sporo kamiennych narzędzi, glinianej ceramiki, aczkolwiek Doktor Sokolow… - Profesor zerknął na śpiącego mężczyznę - jest zdania, że grobowiec Kniazi mieści bibliotekę słowiańskich kapłanów, osobiście nie podzielam tego zdania.
- To bardzo ciekawe. Jeśli znajdzie pan jakieś księgi, proszę je schować i zostawić do wspólnej analizy z nami
- powiedziała Malkavianka <dominacja> - Spotkamy się jutro wieczorem.

To było w sumie wszystko, co chciała uzyskać od profesora. Nie miała zamiaru na własną rękę przeszukiwać grobowca jakiejś mega-potężnej wiedźmy - starczyło im nadprogramowych rozrywek na jakiś czas. Odruchowo przycisnęła kaleką rękę do tułowia.


***

Na obóz archeologów składał się przeszło tuzin przyczep kempingowych oraz dużych samochodów. Atmosfera, mimo mroźnej temperatury była dość gorąca i… studencka. Niemal z każdej przyczepy dochodziły odgłosy muzyki, damskich i męskich śmiechów oraz, czasami i inne, bardziej intymne dźwięki. Co jakiś czas otwierały się drzwi, ktoś szedł się wysikać lub wyrzygać.

- Zbieramy się? - zapytała Astrid towarzysza. Nie chciała, by jej wewnętrzny pasażer poczuł zew imprezy toteż chciała szybko stlenić się z tego miejsca.

Aghata była dzisiaj dziwnie cicha. Viking zaś pokiwał tylko głową.

- No chyba, za dużo grupek na solidną i nie rzucającą się w oczy kolację.
- Wracajmy zatem, niech sami odkrywają wiedźmie trupiszcza
. - wampirzyca skierowała się w stronę miejsca, gdzie zaparkowali.

Kiedy Astrid otwierała drzwi do łady, zdała sobie sprawę że nie zabrała ze sobą termosów, ba… nawet ich nie napełniła, bo niby kiedy.

~ Jesteśmy głodne!

- Kurwa mać!
- wampirzyca odskoczyła od auta i nie wyjaśniając niczego ruszyła biegiem przez obozowisko.

Gdzieś tu widziała chłopaka, który wyszedł się odlać. Szukała słabego ogniwa - osobnika,który oderwał się od stada. Zachowywała się ja drapieżnik i tak też się czuła w tej chwili.

~ Głodne, głodne, głodne! - wrzeszczała Aghata jak rozkapryszone dziecko kiedy Astrid skakała przez śnieg na złamanie karku.

Przy przyczepie stał chłopak, odwrócił głowę w zdziwieniu, wciąż trzymając w dłoniach przyrodzenie. Nie zdążył nawet krzyknąć, z jego ust wyleciało tylko powietrze kiedy upadła na niego wampirzyca.

Wczepiła się pożądliwie w jego szyję, modląc się w duchu, by nie próbował się wyrywać. Może wtedy pożyje. Nie chciała go zabijać. Nie chciała być potworem... tylko czemu był taki pyszny? Ratunku, dlaczego nie umiała przestać? Czy to na pewno wina Agathy? Chciała więcej i więcej, ten niepozorny chłopaczek był teraz szczytem jej fantazji. Pragnęła go, jego ciepłej i lepkiej krwi na języku. Gdzie do licha był teraz Viking? Miał jej pilnować. Mmmm jeszcze tylko troszeczkę, odrobinkę... Myśli szalały w głowie Astrid.

Malkavianka była tak zaabsorbowana pożywianiem się, że nie zareagowała gdy na jej nadgarstkach zatrzasnęły się kajdany. Kiedy zaś obroża owinęła jej szyję było już za późno. Zgrzyt zębatego mechanizmu zwiastował zaciągnięcie łańcuchów, w jednej chwili wampirzycę odgięło do tyłu, zarówno jej skute ramiona jak i głowę. Nad sobą, Astrid zobaczyła Vikinga.

- Będzie ci. - stwierdził po czym odepchnął kobietę w bok. Wampirzyca upadła twarzą w śnieg, kątem oka mogła jednak zobaczyć jak Gangrel zalizuje mężczyznę i sadza go przy ścianie baraku. Próbując się szamotać, Malkavianka szybko zrozumiała, że to nie są zwykłe kajdanki ale coś znacznie solidniejszego i cięższego. Mężczyzna zaciągnął Astrid do łady i wrzucił ją na tylne siedzenie.

- Nie wygryź tapicerki, dobra? - prychnął po czym jeszcze cofnął się do przyczepy i poinformował studentów że ich kolega przysnął przy szczaniu. Fakt, w taką pogodę i po utracie krwi mógłby umrzeć z wychłodzenia.

Kiedy było już po wszystkim Viking usiadł za kółkiem i ruszył.

- Jutro wychodzisz tylko na smyczy. - rzucił za siebie.
- Bardzo śmieszne - burknęła, starając się jakoś usiąść - Już mi przeszło. Możesz to zdjąć. - powiedziała, nie patrząc na Vikinga nawet przy pomocy tylnego lusterka.
- Na pewno? jaką mam pewność, że znowu ci nie odpierdoli?
- Podobno normalnie jestem wariatką
- naburmuszyła się - Tu nie mam kogo napadać. Weź się nie wygłupiaj. Zareagowałeś. Doceniam, a teraz mnie puść.

Viking zatrzymał ładę w otaczającym ich lesie, wyszedł zza kierownicy i otworzył tylne drzwi. Wgramolił się do środka i zawisł na rękach nad wypiętą klatką piersiową wampirzycy.

- Ty, a może zawrócimy i dam cię wydymać całemu rocznikowi archeologii, tak jak zrobiłby to twój stary, nie mów że trochę nie tęsknisz? - Viking kpił… a może nie?
W pierwszej chwili zaniemówiła. Odezwała się dopiero po chwili, cedząc słowa przez zęby:

- Sam się daj. Jak ci mało pieprzenia, to możesz zostać. Ja wracam. A teraz mnie rozkuj. - zmarszczyła brwi, patrząc mu wyzywająco w oczy.

Viking pochylił się jeszcze niżej nad wampirzycą, popatrzył jej chwilę w oczy po czym do uszu Astrid dobiegł zgrzyt metalu i łańcuchy się rozluźniły, Gangrel zostawił Maklaviance klucz i wrócił na siedzenie kierowcy.

- Się poważna zrobiłaś - powiedział odpalając samochód - strach cię obleciał czy co? - nie czekając na odpowiedź ruszył.

Odetchnęła. Niby czuła, że Gangrel się zgrywa, ale jakoś zawsze w tych jego żartach wyczuwała nutę wahania. A może to ona po prostu była za cienkim zawodnikiem? Zrzuciła z obrzydzeniem łańcuchy i zaczęła rozpinać obrożę. Znów było to wyzwanie, dla dysponującej jedynie lewą ręką wampirzycy.

- Wiesz, że mój stary mógłby to zrobić. - prychnęła w odpowiedzi - Ja przy tobie nie żartuję o zarżniętych i zerżniętych żonkach.

Ładą szarpnęło.

- Masz jeszcze resztki rozsądku w tym ześwirowanym łbie… - wampir wycedził przez zaciśnięte zęby.

Nie skomentowała tego. Atmosfera jednak zrobiła się mniej napięta.

~ Nie denerwuj się córeczko, nigdy nie dałabym cię skrzywdzić! - zapewniła Aghata.

Astrid odruchowo się nastroszyła. Przyjemniejszy nastrój minął.


***

Kolejnego wieczora, Astrid obudziła się i z radością wymacała odrośniętą dłoń! otworzyła oczy i z przerażeniem odkryła, że dłoń ma sześć palców. Leżała na środku cerkwi, dookoła, na żyrandolach wisiały ciała mieszkańców wsi, spływała z nich krew. Nad ołtarzem, zamiast figury Jezusa, wisiał przybity i ukrzyżowany Viking, jego klatka piersiowa była wygryziona do kości, dwa wilkołaki pożywiały się jego mięsem.

Akurat o dłoni przestała od razu myśleć. Dlaczego wilkołaki jej nie ruszały? Czy to był zły sen? Astrid spróbowała cichaczem wycofać się między ławy.
Wtedy potknęła się i poleciała do tyłu, uderzyła o coś tyłem głowy i… obudziła się.

Z workiem naciągniętym na głowę. Była też skrępowana.

- Nie wierzgaj się - usłyszała głos Vikinga i po chwili worek zniknął z jej twarzy. Gangrel patrzył na nią uważnie.
- Będziesz świrować?
- Tylko tak, jak lubisz
- uśmiechnęła się sztucznie, po czym rozejrzała się nerwowo - Co się działo?

Znajdowali się na strychu starej wieży, jak poprzedniej nocy.
- A co się miało dziać? - Viking wzruszył ramionami w czasie rozkuwania wampirzycy. - obudziłem się parę minut temu i dla pewności cię skułem, nie chciałem poruszać tematu wczoraj, nerwowa jakaś byłaś, wydaje mi się, że powinienem cię skuwać przed snem.
- A jak nas wywęszą łaki,to będę radośnie pomykać zakuta. Ocipiałeś, że tak spytam po twojemu?
- warknęła, obnażając zęby - No i co cię wzięło z tym workiem? Aż tak ci się nie podobam? To mnie nie ruchaj. Hmpf!

Viking pocałował ją żarłocznie jak tylko wystawiła kły.
- Po prostu martwię się o ciebie, wariatko. - powiedział. - jedziemy?

Odruchowo zamruczała, gdy pocałował ją z tą niesamowitą energią, którą zawsze w sobie miał. Kiedy się odsunął, potrząsnęła głową i zawarczała, licząc, że wcześniejsze mruczenie też uzna za warkot.

- Taa, jedźmy. Im szybciej znajdziemy księgę, tym krócej będę na twojej łasce. - fuknęła.

- Gdybym cię nie znał... i tak bym nie uwierzył, że mówisz poważnie - powiedział nie odwracając się za siebie w drodze do drabiny.

Malkavianka schodziła zaraz zanim prychając i mamrocząc pod nosem rzeczy, których raczej i tak nie chciał usłyszeć.


***

Podróż ładą przebiegała bez zarzutów kiedy jednak zbliżali się do obozowiska archeologów Viking wyłączył światła i zatrzymał samochód.

- Coś jest nie tak.

Astrid rozejrzała się uważnie.

- Sprecyzuj.
- Wczoraj była tu dookoła studencka impreza a teraz… cicho jak na cmentarzu. Chodź, przejdziemy się piechotą i ostrożnie.
- A zapachy? Czyjesz... jakieś wilkołacze sukinsyny?
- spytała cicho.

Nagle sen zyskał na realności.

- Nie… wydaje mi się. wiesz, nie mam za dużo kontaktu z wilkołakami, dlatego ciągle żyję - wymownie spojrzał na kikut Astrid z którego wystawał samotny, goły paliczek środkowego palca.

Wampirzyca nie omieszkała pochwalić się tym Gangrelowi, prezentując palec w wymownym geście. Zaraz jednak spoważniała i czając się przy samochodzie, zaczęła się rozglądać wokoło.

- Pachnie krwią, nie czujesz? - faktycznie, gdy wampirzyca wyczuliła swoje zmysły, zwęszyła krew ludzką, dużo krwi.
- Kurwa... - rzadko przeklinała, ale ta chwila była tego warta. Starając się trzymać kontrolę nad zmysłami, wampirzyca powoli ruszyła w kierunku, gdzie zapach wydawał się najbardziej intensywny.

~ Uważaj - wyszeptała w umyśle Maklavianki Aghata.

Obóz wyglądał podobnie, było jednak ciemno, drzwi do większości przyczep były pootwierane. Wtedy Astrid zobaczyła postacie, aury nie pozostawiały wątpliwości: wampiry, młode, kilkugodzinne, szalejące i wściekłe.

- Ktoś ich przemienił... wszystkich. Jak to możliwe? - czegoś takiego nie widziała.Odruchowo złapała w lewą dłoń pistolet, który chowała w kieszeni płaszcza. Od strony kalekiej ręki przylgnęła do Vikinga - nie na tyle, by krępować jakoś jego ruchy, ale by czuć jego obecność.

~ Też bym tak zrobiła! - dumnie ogłosiła Aghata.
- Wygląda jak… sabat, ktoś ewidentnie jest przeciwko nam. - powiedział po czym przyłożył do ramienia karabin, w przeciągu kolejnych dwóch sekund, dwa wampiry padły z wybuchniętą od pocisku głową, dwa inne zwiały w las a cztery ruszyły w kierunku Gangrela i Maklavianki.
Astrid spojrzała na nich z odrazą, spychając do ich chorych, budzących się dopiero umysłów własne szaleństwo <demencja>.
- To na pewno było mądre, żeby zwracać na siebie uwagę? - zapytała wampira obok.
- Kiedy ruscy dowiedzą się o istnieniu wampirów, ja nie chcę być w Rosji - stwierdził Viking celując w kolejnego świeżaka, trafił w nogę powalając go na ziemię. Przeładował - Twój młody byłby kurwa wniebowzięty.
- Niestety, jest zajęty ruchaniem twojej młodej
. - odparła z uśmiechem, posyłając dawkę szaleństwa do umysłów kolejnych świeżaków.

Młode wampiry nie miały żadnej ochrony przed mocami Maklavianki, wiły się w szaleństwie zanim pociski Vikinga nie rozerwały im głów. W ten sposób pozbyliście się ośmiu, ale co najmniej dwa uciekły w las.
- Później się nimi zajmiemy. Na razie trzeba znaleźć epicentrum zarazy. - powiedziała Astrid wyjątkowo przytomnie.

Para norwegów rozejrzała się po obozowisku, które wyglądało teraz jak plan jakiegoś horroru w reżyserii Sama Raimiego… albo raczej jak scena z tego horroru. Wyglądało na to, że nie ma w okolicy nikogo żywego... czy nieumarłego.

Viking spojrzał na Astrid.

- Dobra, jaka jest szansa, że to nie ma nic wspólnego z tym całym tunelem, grobowcem czy coś? - uniósł brew.
- Mam ci wciskać, że Święty Mikołaj istnieje? Sam znasz odpowiedź. Powiedz mi lepiej czy... to znaczy, że powinniśmy odpuścić? Jeśli to Sabat... w formie zorganizowanej, to prawdopodobnie nie mamy szans. Z drugiej strony, warto by się chociaż przekonać. - podniosła wzrok na Gangrela i posłała mu wyjątkowo ciepły uśmiech - Nasze randki nigdy nie były nudne. Idziemy? - pokazała ruchem głowy kierunek, gdzie znajdowało się wzgórze.
- To tam. - wskazał po prostu ruchem głowy Gangrel i ruszył do przodu.

Znalezienie strumienia, wodospadu i wejścia za nim nie było problemem - było oznaczone czerwoną taśmą.

Nawet sam tunel był już oświetlony migającymi teraz lampami, był długi na dobre dwadzieścia metrów zanim zakręcał.

~ To na pewno nie jest dobry pomysł. - podpowiedziała Aghata.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline