Wuuooo Paulina czuła się wspaniale! Jak prawdziwy rycerz, podczas prawdziwej potyczki z prawdziwym smokiem, a w tym wypadku… z prawdziwą armią małych pseudo smoków! Miotało nią, to na lewo, to na prawo, a żabol w ręku obijał się i przeciskał pyszczek przez mocno ściśnięte paluszki drobnych dłoni dziewczynki, chcąc się wydostać i nawiać, lub poprowadzić armię przeciwko jej i chłopcu.
Ale nie z Pałką takie numery! Co to, to nie! Lata praktyki robiły swoje i dziewczynka wybiegła z kajakarni, niczym olimpijska sztafeciarka.
- YYyyeeeaaaaa!!! - zawiwatowała zwycięsko, unosząc ramiona nad głowę i w tym właśnie momencie rozległ się potworny huk i łoskot spadających kajaków. Dominik najwyraźniej nie miał zapędów do bycia zawodowym wojownikiem. Dziewczynka obróciła się z przestrachem, dostrzegając skuloną na ziemi sylwetkę chłopca, którego dopadały zastępy płazów.
- Michał! Michał pomóż mu! Ja mam zakładnika! - blondynka krzyknęła do drugiego z chłopców, rozglądając się za jakimś wiaderkiem, a najlepiej słoikiem lub konewką do którego mogłaby schować żabę. W najgorszym wypadku będzie musiała wypuścić zieloną szkaradę by móc uratować kolegę.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |