Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2017, 00:43   #48
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację

- Złodzieje! Milicja! - rozległ się przenikliwy, metaliczny krzyk, który brzmiał niczym tarcie blachy o blachę. Został on podchwycony przez rosłą półorczycę, która stała ze zdziwioną miną pośród resztek swojego straganu.
Uli wygrzebał się z cytrusowej pulpy i ruszył w kierunku leżącego pod ścianą Julesa.
- Jules wstawaj wstawaj Jules! - metalowe łapki zacisnęły się na ramionach gromma.
Stary kaper otworzył oczy i błędnym wzrokiem spojrzał na mechanicznego smoka.
- Nic mi nie jest - mruknął pod nosem, jednocześnie strzepując resztki popalonego futra na piersi.
- Co za wstyd - warknął gromm, zły na siebie - Dostać baty od takich frajerów.
Jules wstał i ze smutną miną spojrzał w kierunku, gdzie pognał Cycuś i jego porywacze.
- Nie te lata, smoczku - podsumował całe zajście Jules - Kiedyś to się siekało wrogów. Fruwały ścierwa Neogów, czy też tych paskudnych illithidów. Jednak “Łupina Zagłady” już zatopiona, a moje stawy męczy reumatyzm. Ehhh… starość.

W tym czasie pościg za Cycusiem, nadal trwał. Przerażony chomik z dwoma porywaczami na grzbiecie i próbującym go uratować Kalemem, zbliżał się nieubłaganie w zastawione sidła.
Kalem miał plan. Plan niekiepski. Plan, który miał duże szanse powodzenia. Mocno chwycił za futro Cycusia i szarpnął w dół.
Pech jednak chciał, że w tym czasie Sentine zaczął strzelać bez opamiętania. Pech był podwójny, bo chłopak wybrał ze zbrojowni bandolety o dwóch lufach. Mając załadowane cztery pociski, Sentine narobił niezłego ambarasu.

Kolejne oddane przez niego strzały doprowadziły sytuację pościgową do prawdziwego chaosu. Pierwszy strzał sprawił, że Kalem musiał instynktownie pochylić głowę, aby jej po prostu nie stracić. To sprawiło także, że musiał poluźnić uścisk i jego misterny plan, zmuszenia Cycusia do skoku, rozwiał się niczym dym z fajki.
Drugi strzał powinien być nazwany salwą. Jednak nie był to jeszcze czas na fetowanie, więc powinno się tutaj pojawić inne określenie. Spuśćmy jednak zasłonę milczenia na ten strzał, bo Sentine jeszcze nie skończył swego działa.
Dwa jego kolejne strzały były niestety celne. Boleśnie odczuł to biedny, przerażony Cycuś. Dwie kule, jedna po drugiej wbiły się w puchate ciało chomika.
Cycuś zapiszczał z bólu, a jego małe łapki zaczęły mielić przestrzeń z jeszcze większą szybkością. Rany jednak sprawiły, że ruchy chomika nie były zbyt skoordynowane. Raz rzuciło go na prawo, raz na lewo. Za każdym razem zwierzak wbijał się z całym impetem w ściany domów. Tynk, cegły i dachówki waliły się na bruk z głośnym hukiem.

Siatka była już tuż, tuż. Kalem ostatkiem sił trzymał na grzbiecie Cycusia. Z ulgą spostrzegł, że nagłe manewry chomika sprawiły, że dwaj porywacze wylądowali na ziemi.
Cycuś gnał przed siebie bez opamiętania. Kalem czuł, że zaraz nastąpi koniec tej absurdalnej podróży. Dwa niziołki czekały już z przygotowanymi gizarmami, aby rzucić się na swoją ofiarę.
I właśnie w tym momencie Kalem poczuł, że Cycuś cały drży. Przez jego futro zaczęły przebiegać dziwne niebieskawe błyski, które przypominały burzowe błyskawice.

W następnej chwili jedna z błyskawic całkowicie oślepiła Kalema. Przez długie sekundy, syn stolarza nic nie widział. Ze zdziwieniem przyjął fakt, że choć nadal czuł pod sobą ciało Cycusia, to na twarzy nie czuł już powiewów powietrza.
Czyżby to koniec? - pytał sam siebie.
- Cycuś! Mój kochany! - Kalem najpierw usłyszał, a później zobaczył Horacego.
Niziołek tulił się do chomiczego pyszczka. Kapitan “Złotej Macki” z ulgą spostrzegł, że znajduje się przed domem niziołka przy ulicy Rybnej 17.

***

- Tak, panie kapitanie, oni wszyscy mi pomogli. - Horacy kończył wyjaśnianie oficerowi milicji całej sytuacji - Gdyby nie oni, strach pomyśleć, co by spotkało mojego, biednego Cycusia.
- Rozumiem - przytaknął masywny gif w obcisłym mundurze - Pytanie tylko kto pokryje straty. A tych jest niemało….
- Tak, jak mówiłem przypuszczam, że to Loża Zielonej Wstążki. Słyszałem, jak ktoś woła Wiraxa, a to przecież to Obrońca Przybytku w tej Loży.
- Niby tak - odparł nieprzekonany kapitan milicji - Trudno mi jednak uwierzyć, że to ten Wirax. To przecież szanowany obywatel. To musiał być ktoś inny.
- Fakt - przyznał Horacy - Jego twarzy nie słyszałem, ale przecież wszyscy wiedzą, że Loża Zielonej Wstążki nie od dziś boi się mnie jako konkurenta w walce o Puchar.
- Dobrze, dobrze. Muszę przeprowadzić dokładne śledztwo, więc za pewne będę jeszcze chciał z tobą porozmawiać Horacy. Z wami też - kapitan milicji spojrzał na załogę “Złotej Macki” zebraną w salonie niziołka.

***

Gdy opadł bitewny kurz, cała drużyna zebrała się w salonie Horacego. Niziołek mimo utraty frontowej ściany w swoim domu, miał dobry humor. Cieszył się, że odzyskał swojego Cycusia. Opatrzony chomik z resztą leżał przy stopach swego właściciela.
- Jeszcze raz wam dziękuję - powiedział Horacy sącząc pomarańczowego bittera, którym także poczęstował swych gości - Tak, jak obiecałem teraz możemy pomówić o tym nieszczęsnym Rixdallu.
Kalem w krótkich słowach wyjaśnił, co spotkało svengardczyków, o spotkaniu z Rixdallem i o tym jak obecnie wygląda jego stan.
- Rozumiem - mruknął Horacy - Chodźmy zatem zobaczyć tego biedaka.

***

Gdy cała grupa wchodziła na pokład “Złotej Macki”, a właściwie to “Srebrnego Szpaka” , Romuald wyszedł naprzeciw nim, zasalutował, strzelił obcasami i stojąc na baczność złożył meldunek o sytuacji na okręcie.
- Panie kapitanie, pierwszy oficer Romuald melduje załogę w komplecie i pełnej gotowości. Z pomocą shivaków usunęliśmy drobne usterki na okręcie. Dostarczono nam także zamówiony przez pana poprzednika towar. Ów ktoś koniecznie chce się z panem widzieć. Mówi, że ma dla pana ważne wieści.

Romuald poprowadził wszystkich do kajuty, gdzie znajdowała się cela w której przebywał skamieniały Rixdall. Obok celi z Rixdallem stała jeszcze jedna mała klatka, której wcześniej nie było. W środku siedział zamknięty pewien gnom.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline