Seathan przez chwilę się wahał. Zdrowie dziadka czy tajemnice?
- Skręślę kilka słów do Lorda Gerolda. W zaufaniu powiem ci przyjacielu, że wybieramy się na zbrojny wypad na Żelazne Wyspy. Szybki i precyzyjny atak organizuje Lord Gerold wraz z nami i kilkoma innymi Lordami. Nic dużego, pokażemy tylko pazur lwów zachodu. Jeśli ma zaufanie to tamtejszego Maestera poproszę by zabrał go ze sobą dyskretnie. Nie musimy tłumaczyć podejrzeń o trucizny. Wystarczy powiedzieć, że potrzebujemy szerszej konsultacji jego stanu zdrowia. Nie żebym chciał podważać twoje kompetencje ale pozór jakiś stworzyć musimy. Co do księgi zaś, zakup o ile cena byłaby rozsądna i nie zrujnuje nas. - uśmiechnął się szeroko na koniec.
Po rozmowie z Maesterem, Seathan faktycznie planował napisać do Lorda. Oficjalnie z zapytaniem o możliwość konsultacji z Maesterem w siedzibie Seaverów. Co stworzy też wygodny pretekst na wizytę samego Gerolda. To, że przyjedzie z liczną świtą? W rzeczywistości będącą jego grupą do ataku. Ot wystawny orszak, analogiczny do statusu. Słowa o stanie przygotowań powierzył już zaufanym uszom. Papier rzecz zbyt niepewna. Musi pamiętać by posłaniec dał list do rąk własnych. W obecnej sytuacji słudzy Gerolda raczej nie powinni tworzyć problemów. |