- Zajebisty roller coaster! I to za darmo! - wyszczerzył się do reszty Parchów Owain, gdy ich środek transportu trząsł się i miotał niczym epileptyk po anielskim pyle, temperatura podskoczyła do wysokości właściwych raczej piekarnikom, a ciążenie traktowało ich jak mąż żonę, bo zupa była za słona.
A potem przyszedł czas na gwóźdź programu: przebicie poszycia.
Klimat momentalnie zmienił się z wędzarni na przemysłową chłodnię.
Mroźne, trujące powietrze wdzierające się do środka natychmiast zabrało Owainowi oddech, wciskając się z mocą do nosa i ust, nim zdołał chwycić i założyć maskę z tlenem.
Po kabinie zaczęły latać dziesiątki rzeczy, mniejszych i większych - odłamki kadłuba, luźne przedmioty, oderwane części. Gdzieś tam mignął granat albo coś bardzo granat przypominającego.
Efekt był natychmiastowy, Owain zaczął odpływać, pogrążać się w ciemności oplątującej go niczym kaftan bezpieczeństwa.
Wyłącznie jego siła woli utrzymywała go jeszcze na skraju przytomności i pozwalała na niemrawe, skazane na niepowodzenie próby sięgnięcia po maskę.
Wtem niewyraźny kształt zamajaczył mu przed oczyma, poczuł jak coś przywarło do jego twarzy i nagle znów mógł odetchnąć.
Po chwili, gdy tlen znów zaczął krążyć po jego ciele w odpowiedniej ilości, wracając mu przytomność, zobaczył, że owym kształtem był Padre w swoim pancerzu.
Uśmiechnął się krzywo pod maską i uniósł kciuk, dziękując i dając znać, że już z nim w porządku.
Następne parę minut poświęcił wyłącznie głębokiemu oddychaniu, by ustabilizować poziom tlenu. Na ból głowy nie mógł póki co nic poradzić, choć i tak była to mała cena w porównaniu z uduszeniem się.
Gdy więc przechodził obok niego Ortega z kilkoma przenośnymi maskami, Owain był już gotowy.
Z trudem wychylił się w fotelu i chwycił jedną. Wstrzymał oddech, gdy zmieniał ją z przydziałową, upewnił się, że jest szczelna i działa, po czym wypiął się z miejsca i dał nura do ładowni, gdzie uprzednio poleciał przedmiot mogący być granatem.
W końcu głupio byłoby zginąć od przypadkowej eksplozji ładunku wybuchowego, gdy przetrwało się awarię statku kosmicznego.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |