Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2017, 16:48   #22
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Zajebisty roller coaster! I to za darmo! - wyszczerzył się do reszty Parchów Owain, gdy ich środek transportu trząsł się i miotał niczym epileptyk po anielskim pyle, temperatura podskoczyła do wysokości właściwych raczej piekarnikom, a ciążenie traktowało ich jak mąż żonę, bo zupa była za słona.
A potem przyszedł czas na gwóźdź programu: przebicie poszycia.
Klimat momentalnie zmienił się z wędzarni na przemysłową chłodnię.
Mroźne, trujące powietrze wdzierające się do środka natychmiast zabrało Owainowi oddech, wciskając się z mocą do nosa i ust, nim zdołał chwycić i założyć maskę z tlenem.
Po kabinie zaczęły latać dziesiątki rzeczy, mniejszych i większych - odłamki kadłuba, luźne przedmioty, oderwane części. Gdzieś tam mignął granat albo coś bardzo granat przypominającego.
Efekt był natychmiastowy, Owain zaczął odpływać, pogrążać się w ciemności oplątującej go niczym kaftan bezpieczeństwa.
Wyłącznie jego siła woli utrzymywała go jeszcze na skraju przytomności i pozwalała na niemrawe, skazane na niepowodzenie próby sięgnięcia po maskę.
Wtem niewyraźny kształt zamajaczył mu przed oczyma, poczuł jak coś przywarło do jego twarzy i nagle znów mógł odetchnąć.
Po chwili, gdy tlen znów zaczął krążyć po jego ciele w odpowiedniej ilości, wracając mu przytomność, zobaczył, że owym kształtem był Padre w swoim pancerzu.
Uśmiechnął się krzywo pod maską i uniósł kciuk, dziękując i dając znać, że już z nim w porządku.

Następne parę minut poświęcił wyłącznie głębokiemu oddychaniu, by ustabilizować poziom tlenu. Na ból głowy nie mógł póki co nic poradzić, choć i tak była to mała cena w porównaniu z uduszeniem się.
Gdy więc przechodził obok niego Ortega z kilkoma przenośnymi maskami, Owain był już gotowy.
Z trudem wychylił się w fotelu i chwycił jedną. Wstrzymał oddech, gdy zmieniał ją z przydziałową, upewnił się, że jest szczelna i działa, po czym wypiął się z miejsca i dał nura do ładowni, gdzie uprzednio poleciał przedmiot mogący być granatem.
W końcu głupio byłoby zginąć od przypadkowej eksplozji ładunku wybuchowego, gdy przetrwało się awarię statku kosmicznego.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline